- Morda tam! - krzyknąłem do jakichś krzykaczy, że jakieś cumy i inne bzdury. Lecimy nad rzekę to znaczy, że dobrze, bo to w końcu statek. Jak statek to pływa. Nawet jak to statek latający to przecież wciąż statek. Wtem spostrzegłem, że lisołak próbuje strzelić sobie samobója. Chwytam ją w momencie, gdy przełazi przez balustradę i rzucam na poklad jak szmatę:
- Nie odpierdalaj krzywych akcji. - a po usłyszeniu sugestii Ryo, żeby ogłuszyć i związać lisołaka stwierdzam - Jak rozkaz to rozkaz. - i... dobra, waham się. Nie będę ogłuszać stwora. Biorę za szyję i zaciągam na dolny pokład, żeby związać. Wygląda to trochę srogo, ale nie ma podtekstów seksualnych. Serio. Gdyby stwór - Liska - szarpał się to bez ceregieli uderzam pięścią w twarz, a jak będzie trzeba to wiele razy i w różne części ciała. Jak ugryzie to ja też gryzę. |