Walka była wyrównana i Algrim musiał przyznać, że Kislevita miał wcale nie takie małe szanse wygrać. Krasnolud pociągnął kolejny łyk wódy i odwzajemnił uścisk poklepując Kiryła po plerach. Co prawda dziwnie tak kumplować się od razu z człekiem, ale wyglądało na to że Kislevita i jego kompania to prości ludzie nie bawiący się w głupie spiski i gierki.
- Hah, Kislevito! Mógłbym powiedzieć to samo odnośnie twej siły i przyznam, że jakby cię nazywali Wyrwidębem czy jakimś Waligórą to by taki przydomek pasował idealnie! - rzekł Algrim - Wołają mnie Baryła.
Ha. Cała sytuacja przyprawiła byłego Zabójcę o naprawdę świetny humor i znikła całkiem atmosfera "kurwa nikt się nie nadaje". Ale robota do zrobienia była tak czy tak.
- Ano i widzę, że masz wesołą kompaniję Kiryle i rad byłbym do takiej kompaniji dołączyć. Ale już mam swoją drużynę. Z paroma człekami krążymy po okolicy i zajmujemy się wybijaniem ścierwa, które cieszy się na nadchodzące armie wroga. - rzekł krasnolud już poważniej - Ot... można nawet powiedzieć że sobie polujemy. W tej chwili mamy na celowniku takiego jednego basiora co dowodzi okolicznymi bandami zwierzoludzi. - dodał ciszej konspiracyjnym tonem. |