Miło było mieć w końcu dach nad głową i normalne łóżko. Nawet jeśli dach był nieco dziurawy, a łóżko zakurzone i skrzypiące. Moira z entuzjazmem grzebała w piecu produkując na początku więcej dymu niż ognia i gawędząc z Yearanem. - Jak chcesz gdzieś zajść pochlebstwami to naucz się, że muszą one mieć jeszcze trochę sensu - pouczyła mężczyznę gdy ten bajerował ją komplementami, opędzając się ręką od dymu. Pewnie komin był zatkany sadzą i dlatego nie było ciągu. - Każdy, kto wybiera się na trakt musi umieć rozpalić ogień i ugotować co złapie... Przynajmniej na tyle, by się nie struć. Smak to już inna para kaloszy...
Cóż, taka była przynajmniej teoria. Moira zwykle miała na tyle gotówki, żeby nocować w zajazdach i samoobsługa nie była jej konikiem. Niemniej jednak mus to mus, toteż grzebnęła pogrzebaczem w piecu, chuchnęła i ogień w końcu zapłonął. Otarła sadzę z twarzy marząc o gorącej balii... Niestety na ciepłą kąpiel się nie zanosiło.
Gdy już pojedli cuda jakie Yearan wyczarował z dwóch chuderlawych królików przyszedł czas na rozmowy. - Wszystkie drogi prowadzą do Nesme, tak? - stwierdziła Moira po wysłuchaniu zawartości tajnego listu Harfiarzy. Portale na klucz brzmiały trochę dziwnie, no ale nie takie rzeczy działały w Faerunie. Podobno. - Szkoda, że nie mamy klucza włączającego tą stronę portalu... Chyba, że ktoś z was się na tym zna? - z nadzieją popatrzyła na towarzyszy niedoli. |