- Świetnie. Dobra robota Andrzej.
Pan Rysiu przyjął kartkę i przyjrzał się numerom. Przepisał je na papierki i przyporządkował do konkretnych kart. Karty porozdawał. Jedną dał Ajejowi i Bambo, dwie zostawił sobie, jedną dał dziewczynom, jedną Jaśkowi Śnieżce i Pechowemu Grzesiowi. Kolejną zapodał Piździeuszowi i staremu Zadrze. Jak kogoś pominął to kazał bezkartowym podpiąć się do grupki z kartą. - Dobra. Macie karty. Teraz każda grupa idzie do bankomatu. Wypłacamy... po trzy tysiące i wracamy. W ciągu godziny wszyscy mają być z powrotem. Jak ktoś będzie miał problemy to niech dzwoni. Użyjemy tego hajsu, aby się odpicować na ten zasrany bankiet i jako funduszu operacyjnego. Jak to się wszystko skończy... pieniądze z kont będą wasze.
Takie oto rozkazy wydał Bimbromanta. Dla siebie wziął dwie, bo wiedział, że nie do końca może wszystkim ufać. W sensie nie zdziwiłby się gdyby niektórzy po drodze wstąpili do warzywniaka, Żabki czy innej Stonki i nakupowali sobie chlania. Dlatego też karty rozdzielił. W najgorszym wypadku hajsów z dwóch kart powinno starczyć na garniaki dla niego i Gwardii. |