09-02-2017, 20:38
|
#79 |
| Ehhh, niech tak będzie, tyle że psy czując łeb mutanta mogą nam szaleć.
Kozak westchnął ciężko, wyszedł z leśniczówki wyciągając przy tym jedno z trucheł mutantów.
Złapał oburącz stylisko topora przymierzył, poprawił chwyt i uderzył nim w kark. Wystarczyło jedno uderzenie, a głowa odskoczył. Krew nie tryskała, wszak ciało było już zimne, nie pozostało nic innego jak zawinąć je w kawał szmaty od Rudgera. Co też Dimitri po chwili uczynił. - Zostaje na dworze, jak będzie gotowi dajcie znać.
Kozak oparł się o ścianę i wzrokiem pilnował linii drzew, cienka stróżka potu spłynęła mu po plecach, miał złe przeczucie. Coś jeszcze wydarzy się tej nocy, a może to już starość mąci w głowie, lub brak gorzałki i dziewki pod pierzyną. To jednak będzie można nadrobić po odebraniu zapłaty.
Czas mijał, a kociak ponownie był niespokojny. Wyjął go za pazuchy i pozwolił chwilę pokręcić się między jego nogami. Kozak rzucił mu też kawałek suszonego mięsa, puszek dzielnie z nim walczył, sapał prychał i próbował je rozrywać swoimi małymi ząbkami. Kozak zaśmiał się głośno nachylił i rozdrobił skrawek mięsa na mniejsze kawałki, tak aby kociak mógł wygrać to starcie.
Gdy/jeżeli Niklaus wychodził z gajówki Sapieha rzucił mu zawiązaną głowę mutanta. - Trzymaj, pochwalisz się chłopom, że sam go zadźgałeś.
Gdy Rycerz podpalał leśniczówkę kozak odszedł parę kroków co by go dym nie osmalił i mu kota nie wystraszył. Do modlitwy się nie przyłączył, wiele lat spędził już w imperium, jednak nie przejął ich wszystkich obyczajów. Zachował ciszę i spokój. Obserwował pobliski teren, wiedząc, że w tym momencie są wystawieni na atak.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
Ostatnio edytowane przez pi0t : 09-02-2017 o 20:43.
|
| |