Drozdow podczas ostatnich miesięcy nauczył się sporo o Pińsku. Wiedział gdzie szukać chętnych ludzi do wyjścia na szlak i wypełnienia sakiewek złotem za zabite bestie, które i tak tępiono wytrwale w tych okolicach.
Wasyl wszedł do stajni. Deszcz mocno przemoczy jego i podążających za nimi ludzi.
- Jestem.- Oznajmił wchodząc i strzepując wodę z płaszcza. Widząc pytające oczy Adelmusa i reszty ozwał się.
- To są moi ludzie. Dołączają do wyprawy i na patrole. No i oczywiście polowanie.- Uśmiechnął się ciepło zadowolony z siebie, że znalazł kogoś i to nie jakiś chłopków roztropków a wyglądających na doświadczonych wojaków.
- Miszka, Gustaw, Wołodia i Irina- Przedstawił czwórkę wchodzących za nim najemników.
- Jak widać są pod moją komendą i ja za nich odpowiadać będę przed Jorgowem i Bojarem.- Zwrócił się do Fredericka dając znać, że w drużynie znalazł się nowy dowódca.
Wasyl jeszcze szybko poszedł do zajazdu spotkać się z Jorgowem. Poprosił Adelmusa by mu towarzyszył bo Wasyl nie piszący i nie czytający.
- Panie Jorgow. Mam ludzi czterech i występuję jako ich kapitan.- Zwrócił się do schodzącego smętnie zarządcy. Ten zrobił zdziwioną minę i pokiwał głową.
- No widzę, że szybko umiesz przyciągać ludzi.- Z lekkim uznaniem popatrzył na czwórkę najemników za plecami Drozdowa.
- Podpisał bym kontrakt na nasze usługi jako oddział. Myślę, że w Isk przyłączy się więcej ludzi i też bym chciał to zamieścić.- Oznajmił Drozdow siadając z Adelmusem i Jorgowem przy jednym ze stołów by napisać umowę.
Pod dokumentem podpisał się jako Kapitan Wasyl Nikolajewicz Drozdow.
W końcu byli gotowi do wyruszenia. Jak zazwyczaj bywało Pińsk żegnał ich walącym z nieba deszczem moczącym każdy do tej pory jeszcze suchy skrawek materiału.