Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2017, 10:17   #21
czajos
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
Na wzmiankę o nogawce odpowiedziało mu pełne wyrzutu warknięcie. Jakby nie spojrzeć musiała się trochę namęczyć by zataszczyć go do szałasu, a tu taki brak wdzięczności z jego strony… Fira w formie wilka była o wiele szybsza niż demon, który nie miał wszak tej przewagi, że mógł się wznieść w powietrze i podróżować ponad niskimi konarami, czepliwymi krzakami i zdradzieckimi korzeniami. Znał jednak ten las jak własną kieszeń i wiedział którędy biec by nie spowalniać zbytnio swej towarzyszki.
Im bliżej było wioski, tym ciszej się robiło, chociaż zdawało się to niemożliwe. Nawet powietrze wydychane z płuc robiło przy tym jakby mniej hałasu niż powinno. Sądząc po podkulonym ogonie rudej wilczycy, także dla niej atmosfera, która ich otaczała była podejrzana. Chociaż akurat Firę dość łatwo było przestraszyć. Nic w końcu dziwnego biorąc pod uwagę jej historię, której nawet po dość długiej i dobrej znajomości, wciąż w pełni nie znał. Wiedział tylko, że szrama na jej twarzy i to, że widziała tylko na jedno oko, nie były efektem wypadku ani też się z nimi nie urodziła. Wiedział także, że tym, który ją uratował był kapłan Areny i to dlatego przybyła z nim do wioski. Podobno wcześniej mieszkała gdzieś na Dużej Rav, chociaż nie powiedziała gdzie.
Nie ufała ludziom, pomimo tego że spędziła już w wiosce więcej lat niż on sam. Jeżeli wierzyć zasłyszanym słowom, to było tego z dobre dziesięć. Nishan przywiózł ją z jednej ze swoich wypraw, którym niekiedy się oddawał, jak sam mówił by oddać się porywom dzikości.

W końcu dotarli do wioski, która sprawiała zdecydowanie podejrzane wrażenie. Przede wszystkim wyglądało na to, że życie toczyło się w niej całkiem normalnym trybem. Może nieco spóźnionym, bo wciąż nie wszystkie okna były otwarte i nie wszystkie pierzyny pławiły się w porannym słońcu, to jednak kury biegały już po podwórkach, tu i ówdzie zaszczekał pies, a do nosów docierały smakowite zapachy. Nigdzie jednak i to absolutnie nigdzie nie widać było mieszkańców. Czy to dzieci biegających od chaty do chaty, czy to starców siedzących na swych ławkach, czy też kobiet zajmujących obejściami i oporzadkowujących domy. Na dodatek był to wszak dzień święta Areny więc w wiosce powinna panować radosna, świąteczna atmosfera, której jednak nigdzie nie dało się wyczuć.
- Nie podoba mi się to - mruknęła Fira, ponownie przybierając ludzką formę i stając bardzo blisko demona, jakby szukając u niego opieki.
- Mi też - przytaknął demon głosem pełnym nieufności i wkroczył razem z Firą między chaty. - Dziś Areny - stwierdził po chwili - Idzie się wtedy gdzieś ? To część obrzędu ? -
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
- Wszyscy powinni być w wiosce, jak zwykle. No chyba że poszli do gaju ale to za wcześnie. Nic z tego nie rozumiem - wyznała, wyprzedzając nieco demona i ruszając w stronę jednej z chat, obok której mieli właśnie przechodzić. Ostrożnie, na paluszkach wręcz, podeszła do okna i zerknęła do środka znad kwitnących w doniczce kwiatów. Zaraz jednak się wycofała, zupełnie jakby kogoś zobaczyła.
- Jest ktoś ? - zapytał Grosh widząc reakcje dziewczyny.
Pokiwała pospiesznie głową i ośmielona tym, że okno było zamknięte, dodała cicho
- Ale chyba śpi - w jej głosie nie było jednak nawet maleńkiej nutki pewności.
Demon jednak nie był tak delikatny jak młodsza towarzyszka bez pardonu podszedł do okna i zerknął przez okiennice, w łóżku leżał Hakon jeden z farmerów którego pola leżały na obrzeżach wioski. Spoczywał on na prawym boku plecami do okna tak, że Grosh nie widział jego twarzy.
- O tej porze ? - zapytał w przestrzeń i knykciem zapukał w ramę okna, nie doczekał się on jednak żadnej reakcji, Farmer nawet nie drgnął.
- Wchodzimy - powiedział i skierował się z wilkołaczycą do frontowych drzwi chaty, te jednak były zamknięte. Grosh jeszcze kilka razy uderzył w nie pięścią ale wciąż nie doczekał się jakiejkolwiek reakcji co zaniepokoił go nie na żarty. Odstąpił on więc pół kroku i zmierzył drzwi wzrokiem oceniając na jakiej wysokości zapewne znajduje się zasuwa.
- Wyważę je - powiedział do wilczycy - Coś z nim nie tak -
Ta jednak położyła dłoń na jego ramieniu, wyraźnie go przed tą czynnością powstrzymując.
- Będą kłopoty - ostrzegła. - Może tylne wyjście jest otwarte. Jak mu rozwalisz drzwi i okaże się, że po prostu zaspał, to się wścieknie i narobi hałasu. Radzie się to nie spodoba.-
Demon strapił się nieco, miał paskudny zwyczaj wpierw działać, a potem myśleć o konsekwencjach i teraz znów mógł bez powodu wpakować się w kłopoty.
- Zobaczmy wtedy - odpowiedział odstępując od drzwi - Może jakieś okno uchylili to byś się wślizgnęła -

Nie pomylił się wiele, tylne drzwi co prawda nie były otwarte ale małe okienko zaraz obok nich było uchylone, Fira włożyła więc rękę do środka odpięłą przytrzymujący je w tej pozycji sznurek, otworzyła na oścież i z lekką pomocą Demona wślizgnęła się nim do środka, sam Grosh nie miał co liczyć, że dostanie się do środka tą samą drogą okienko było po prostu za małe.
Zaraz też taka konieczność zniknęła bowiem dziewczyna otworzyła przed nim tylne drzwi, zachowując się cicho niczym myszka i na taką przestraszoną myszkę wyglądając. Aż ciężko było sobie wyobrazić że ta przerażona dziewczyna to wilkołak, który raz w miesiącu potrafi przeobrazić się w maszynę do zabijania.
- Cicho tu - wyszeptała, skradając się wąskim korytarzykiem do kolejnych drzwi, tym razem prowadzących do głównej izby z której można się było dostać do sypialni właściciela chaty. W piecu nie płonął ogień chociaż stała na nim patelnia pełna jajecznicy, a obok, na blacie, leżał świeżo pokrojony chleb. Wszystko wskazywało na to, że ktoś jednak zdołał się obudzić i w najlepsze gospodaruje w chacie. Tyle, że tego kogoś nigdzie nie było widać.
- Zaczął robić śniadanie i wrócił spać? - powiedział demon wieszając w powietrzu kolejne pytanie na które które nikty z obecnej dwójki nie mógł jakoś wymyślić sensownej odpowiedzi nie zatrzymał się jednak tylko przeszedł dalej kierując się do sypialni, gdy stał już przed jej drzwiami jednak się zawahał.
- Ty wejdź mała, na mnie ludzie żle reagują - i odstąpił przepuszczając wilczyce.
Ta zaś wyglądała jakby wolała znaleźć się gdziekolwiek indziej i robić cokolwiek innego byle tylko nie musieć wchodzić do tej sypialni. Rzucenie spojrzenia na demona musiało jej jednak dodać nieco odwagi bo pchnęła drzwi i wsadziła głowę w powstały otwór.
- Hakonie? - zapytała cichutko, tak że nawet stojący za nią Grosh miał problem z usłyszeniem jej głosu. Zaraz jednak powtórzyła głośniej. Reakcji najwyraźniej nie było bo wilczyca wycofała się i spojrzała na demona.
- On chyba jednak nie śpi - wyszeptała, zakrywając usta grzbietem dłoni.
Demon odsunął dziewczynę dłonią i sam wszedł do środka podszedł do ciągle leżącego na łóżku Farmera złapał go za bark i mocno potrząsnął, ten jednak za chybotał się tylko jak szmaciana lalka i upadł na plecy. Uwadze Demona nie umknął fakt, że ten był też trupio zimny.
- Bogowie - powiedział z trwogą w głosie i spojrzał na wilczycę - Nie żyje - powiedział i potwierdził jej najgorsze domysły.
Ta zaś zaczęła kręcić głową, jakby nie mogła, lub co bardziej prawdopodobne, nie chciała uwierzyć w jego słowa.
- Dlaczego? - zadała mu pytanie, na które z oczywistego powodu nie był w stanie odpowiedzieć. Jej ciało drżało, jakby jej się nagle zimno zrobiło, a dłonie i uszy zmieniły w wilcze. - Ale ja czuję, że żyje… On nie może być martwy… - Wywarczała, cofając się.
Demon postąpił w stronę wilczycy, przyklęknął na jedno kolano i zamknął dziewczynę w objęciach. Przytrzymał ją tak chwilę aż ta trochę się uspokoi, a następnie wziął za rękę i wyprowadził z wciąż upiornie cichej chaty.
- Jak to czujesz? - zapytał gdy już byli na zewnątrz.
Wilczyca faktycznie się nieco uspokoiła, a przynajmniej odzyskała z powrotem panowanie nad swoimi przemianami i wyglądała jak człowiek.
- Nishan zaczął mnie tego niedawno uczyć - wyznała, wciąż zerkając na chatę, którą opuścili. - Twierdzi, że mam dar i go marnuję więc mnie uczy. I… - przeniosła spojrzenie na demona. - I w tej chacie wyczułam życie. Dusza wciąż tam była, wciąż powiązana z ciałem. Jak można być jednocześnie żywym i martwym? -
Fira niezwykle rzadko mówiła o tym, co robi w świątyni. Grosh do tej pory słyszał głównie o codziennych obowiązkach jak sprzątaniu, gotowaniu i dbaniu o gaj. Nie było słowa o darach czy naukach. Widać to, co zastali w chacie wystarczyło jego towarzyszkę nie na żarty skoro się tak przed nim otworzyła.
- Chodźmy wtedy do Nishana - powiedział Grosh. Nie wiedział co myśleć o tej sprawie, jego umysł rzadko wędrował ku egzystencjalnym problemom. Sam z resztą wątpił czy duszę posiada, tyle lat był traktowany jako coś gorszego niż zwierze, że myślał, że wtedy ją stracił jeżeli kiedykolwiek ją posiadał. Wielokrotnie przecież im tam mówiono, że niewolnym nie wolno mówić do Bogów.
- Może on będzie wiedział co się dzieje. - kontynuował wcześniejszą wypowiedź - Zerknę jeszcze tylko do innych chat, nie wchodź ze mną proszę. Tylko powiedz czy kogoś czujesz w środku -
Wszędzie jednak było tak samo, ciała leżały w każdej niemalże chacie. Wszystkie jednako zimne i bezwładne, a jednak według słów Firy jadnak żywe.
- Co tu się stało na Bogów - powiedział cicho do siebie Grosh gdy w kolejnej z chat na podłodzę znalazł dwójkę dzieci, chłopca i dziewczynkę, którzy wyglądali jak by coś ścięło ich w pół kroku. Leżeli jedno na drugim chłopczyk pod dziewczynką niczym rzucone na korytarz lalki. Demon wyszedł z chaty i smutno pokiwał głową widząc Firę która wbijała w niego spojrzenie. Ruszyli dalej, a wspierany przez wilczycę Grosh zaczął nawoływać.
- Halo, jest tu kto żywy !! Odezwij się kto !! -
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy
czajos jest offline