Sir Elvin zaklął plugawie, ale tylko w myślach, nie godziło się bowiem szlachetnie urodzonemu kalać języka plebejskimi klątwami. Walka w takiej ciasnocie zawsze była zdradliwa, łatwo było o zranienie sojusznika. Zmienił pozycję, cofnął ostrze za tarczę i zrezygnował z zamaszystych cięć na rzecz dobrze wymierzonych sztychów.
Po czym zaczął atakować kocury, najpierw dźgając te, które były zagrożeniem dla obu dziewczyn. Nie było czasu na zawołanie herbowe, ani na cokolwiek innego.
Tylko walka.
__________________ Bez podpisu. |