|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-02-2017, 17:44 | #111 |
Reputacja: 1 | Po początkowych trudnościach jaskinia okazała się całkiem przytulna i Luna z zadowoleniem ułożyła się do snu,. Na szczęście nie potrzebowała dużo miejsca i wartowała pierwsza. Choć musiała przyznać, że światełko na szczycie spowodowało małe ukłucie rozczarowania - ominęła ich nocna przygoda! Na szczęście - albo niestety - Los miał swoje plany i do śnieżnego kota dołączyły kolejne. Wyraźnie miały chrapkę na śniadanie z dwunogów. - Może spróbujesz z nimi porozmawiać, przekonać żeby sobie poszły? - zaproponowała Girlaen Luna, trąc oczy. - A jak nie, to... - znacząco uniosła wyciągnięty z plecaka kamień grzmotu. |
05-02-2017, 18:24 | #112 |
Reputacja: 1 | Kiedy Yetar spostrzegł śnieżne drapieżniki czające się gdzieś w nie tak dalekiej oddali, od razu zdecydował się zbudzić resztę. Zaczął pośpiesznie wszystkich szturchać, półszeptem mówiąc, by się obudzili. - Do tego śnieżnego zwierzaka dołączyli przyjaciele - powiedział, wskazując miejsce, w którym je widział. - Wstrzymaj się jeszcze z tym kamieniem grzmotu - powiedział do Luny, w pamięci mając jej poczynania z wiatrem i tym, jak skończyło ich ognisko. - Girlaen, jakieś pomysły? Chyba ty jedyna znasz się na zwierzętach najlepiej. No i masz swoją pumę, która faktycznie, za radą Luny, mogłaby spróbować z nimi się, hm, dogadać. |
05-02-2017, 19:57 | #113 |
Reputacja: 1 | Sir Elvin w tym czasie nie próżnował, upewniał się że zbroja jest wszędzie dopięta, podobnie jak hełm. Tarcza z czarną wieżą była już w lewym ręku. Dobył Smoczego Języka, ostrze z cichym sykiem opuściło pochwę, zbrocze szybko wypełniło się lepkim płynem sączącym się z jadowitych runów. - Tormie daj siłę naszym ramionom i odwagę naszym sercom w godzinie próby - zasalutował w kierunku drapieżników. - Przygotujcie łuczywa by ogniem zastawić im drogę do środka. Jeżeli nie uciekną, trzeba będzie je zastrzelić. Ja zatrzymam te, które spróbują wejść pomimo ogni.
__________________ Bez podpisu. |
05-02-2017, 22:31 | #114 |
Reputacja: 1 | - Lunie chyba chodziło o to bym sama z nimi porozmawiała. - Girlaen uśmiechnęła się smutno, zdając sobie sprawę, że w ocenie śnieżnego zwierzęcia najwyraźniej popełniła fatalna pomyłkę. - Niestety to nie jest możliwe. Podejrzewam, że zanim spróbowałabym czegoś takiego, one szybko dobrałyby mi się do skóry. Nigdy nie należy stawać na drodze polującego zwierzęcia jeśli się nie chce go zabić lub stać się jego kolacją. No chyba, że miałabym zaklęcie zauroczenia. Niestety takiego nie posiadam. Jeśli więc podejdą bliżej pozostaje tylko jedno: Po tych słowach dziewczyna chwyciła łuk i nałożyła strzałę na cięciwę. |
06-02-2017, 14:31 | #115 |
Reputacja: 1 | - To niefajnie - zatroskała się Luna. Podrapała się po kudłatej główce (która z powodu braku higieny i uwięzienia pod czapką zaczynała już mocno swędzieć) i uśmiechnęła się szeroko. - To może spróbujmy czegoś prostszego. Niziołka złożyła buzię w ciup, wymamrotała kilka słów zaklęcia i nagle z jaskini wydobył się ryk potężnego drapieżnika. A potem drugi i kolejny, jakby całe stado smoków urządziło sobie tu legowisko. Niewielkich smoków, ale jednak... |
10-02-2017, 16:24 | #116 |
Reputacja: 1 | Pogaduszki w obliczu nadchodzącego wroga nigdy nie należały do najlepszych pomysłów. Trzy spore, większe od Walai koty szły tyralierą, zachodząc płonące słabo ognisko z trzech stron. Prędzej weszły w krąg światła magicznej kuli i Girlaen uznała, że widzi przed sobą leopardy, lub jakąś niezwykłą ich mutację. Miały białe, śnieżne futro, ale teraz w nocy ich oczy płonęły czerwienią, a gorąca para unosząca się z boków widoczna była gołym okiem. Nozdrza rozwarte były zbyt szeroko, uszy za duże, a nogi za grube jak na klasycznych przedstawicieli gatunku. Wyglądały jak jakiś diabelski pomiot prawdziwego leoparda. I nie czekały, aż bohaterowie zakończą swoje pogaduszki. Pierwsza bestia skoczyła na Yetara kiedy Elvin dopiero sięgał po swój miecz. Ostrzeżony przez swój szósty zmysł fetchling, ledwie ułamek sekundy wcześniej, skoczył na ziemię i pozwolił, żeby zwierzę przeskoczyło nad nim i wylądowało po drugiej stronie ogniska. Śnieg sypnął na słabe płomienie, gasząc je. Półelfka wystrzeliła w pół swojego skierowanego do Luny zdania, ale pocisk zaledwie drasnął stworzenie, które w tym kotle próbowało już odskoczyć na skały obok. Elvin ciął niecelnie mieczem, a drugie zwierzę także skoczyło na Yetara, który wykręcał się w niezwykłych unikach. W całym tym zamieszaniu, na małej przestrzeni, wszyscy nagle się skłębili, a zagaszone ognisko pozostawiło ich w świele słabiutkiego światła kuli, która lepiej sprawdzała się w podziemiach niż na otwartej przestrzeni. |
11-02-2017, 11:25 | #117 |
Reputacja: 1 | Sir Elvin zaklął plugawie, ale tylko w myślach, nie godziło się bowiem szlachetnie urodzonemu kalać języka plebejskimi klątwami. Walka w takiej ciasnocie zawsze była zdradliwa, łatwo było o zranienie sojusznika. Zmienił pozycję, cofnął ostrze za tarczę i zrezygnował z zamaszystych cięć na rzecz dobrze wymierzonych sztychów. Po czym zaczął atakować kocury, najpierw dźgając te, które były zagrożeniem dla obu dziewczyn. Nie było czasu na zawołanie herbowe, ani na cokolwiek innego. Tylko walka.
__________________ Bez podpisu. |
11-02-2017, 23:31 | #118 |
Reputacja: 1 | Yetara trochę zaskoczyło, że zwierzęta tak ochoczo się na niego rzuciły. Na szczęście zaskoczenie ukróciło swój efekt w porę, by fetchling uniknął ataku drapieżnika. Było tam stanowczo za ciasno na taką walkę, ale jakoś sobie dawali na początku radę, zwinnie unikając ataków. Kątem oka Yetar zauważył, że Elvin zaczął głównie bronić Girlaen i Luny, więc fetchlingowi nie pozostawało nic innego, jak bronić swojego tyłka i w drugiej kolejności Elvina. Osłaniając się więc swoim puklerzem złapał w rękę krótki miecz i poszedł w ślady swojego kolegi, wyprowadzając (a przynajmniej starając się) celne sztychy w śnieżne bestie. Gdyby miało mu to pomóc, na pewno nie omieszkałby użyć swoich umiejętności zabawy czasem. |
12-02-2017, 01:44 | #119 |
Reputacja: 1 | Girlaen przywołała do siebie zjeżoną i bardzo zdenerwowaną panterę. W płytkiej jaskini było zdecydowanie mało miejsca na oddawanie wygodnych strzałów z łuku. Dziewczyna wycofała się pod ścianę, by żaden z przeciwników nie zaszedł jej z tyłu. Jej nie trzymająca łuku dłoń zaczęła splatać zaklęcie czerpiąc moc z delikatnego blasku leżącej niedaleko czarodziejskiej kuli. Miała nadzieję, że flara rzucona prosto w oczy atakującej bestii wytrąci ją z równowagi i koncentracji i da Walaji lepszą pozycje do ewentualnego ataku. |
12-02-2017, 11:11 | #120 |
Reputacja: 1 | Wielkie, na prawdę WIELKIE koty zaatakowały nim Luna zdązyła wcielić w życie swój plan. Co za brak manier, doprawdy! W kłębowisku rąk, nóg, pazurów i sierści Luna nie miała możliwości by użyć nieporęcznego hoopaka, skupiła się więc na przywołaniu roju ptaków, by te zaatakowały kociarnię od tyłu. Potem wciśnięta w ścianę przez towarzyszy niziołka miała zamiar skupić się na ewentualnym leczeniu rannych kamratów. |