Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2017, 14:38   #21
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://s2.flog.pl/media/foto/4176315_praga--jedna-z-urokliwych-uliczek.jpg[/MEDIA]

Następnego wieczora Domino wrócił do Elizjum, gdzie dowiedział się, że Księżna nie ma na razie dla niego czasu, ale oczywiście może zaczekać w którymś z gościnnych saloników lub w sali bankietowej, skąd dobiegała rzewna melodia skrzypiec - wydawało się, że trwa tam jakiś koncert. Choć faktycznie sporo kainitów kręciło się po posiadłości, Nosferatu nigdzie nie był w stanie dostrzec Thomasa.

Dali mu się poopalać! - myśl natychmiast uderzyła w głowie Domino. Wampir naprawdę martwił się o Tremera, wszak krew nie woda… Domino trzymając kieliszek w dłoni krążył po pomieszczeniu, przechodząc między kainitami, starając się wybadać nastroje, zasłyszeć coś ciekawego, wypatrzeć znajome twarze, co nie było trudne - bo przecież znał z widzenia większość wampirów z praskiej koterii.

Nastroje spokrewnionych, o dziwo, były całkiem pozytywne, choć jakby przygaszone. Większość kierowała się do sali bankietowej. Rozmawiano niewiele, w końcu trwał koncert.

Koncerty im, pierdolonym krwiopijcom, okurwieńcom w głowach się poprzewracało normalnie - Domino składał jadowite komentarze w głowie, jak on ich wszystkich nie cierpiał, za tą całą pyszałkowatość. Wampir wyciągną z miękkiej, proletariackiej paczki gwoździa i przypalił efektowną zapalniczką. Stanął przy wejściu do sali koncertowej szukając wzrokiem ochrony.

Nie było tu jednak nikogo takiego. Na scenie maltretowała skrzypce jakaś nieduża kobiecina w białej, teatralnej masce na twarzy.

[MEDIA]https://www.featherplace.com/media/catalog/product/cache/2/image/271693e85c1e44c4f900cc0dbce9f89f/w/h/white-full-face-mask-form-damaged-MFM--W-MAIN_1.jpg[/MEDIA]

W sali naliczył może z 20 osób, z czego tylko 1/3 była nieśmiertelna. Po aurach można było jednak rozpoznać, iż pozostali są ghulami. A zatem była to impreza w okrojonym gronie.

- Przepraszam... - nagle ktoś dotknął ramienia Domino, choć wcale nie wyczuł, że jest obserwowany, czy że ktoś nadchodzi.

- Przepraszam, mógłby pan to zgasić? Denerwuję się na widok ognia. - powiedziała kobieta w stroju wonder woman. To była Helga!

[MEDIA]http://cosplaygalaxy.com/wp-content/uploads/2016/02/Wonder-Cosplay-1.jpg[/MEDIA]

Domino był całkowicie odporny na zakup słodkiej idiotki, w każdym możliwym wydaniu. Toteż i aktu Maklavianki nie kupował. Helga była starszym od niego wampirem, co już samo w sobie stawiało ją wysoko w katalogu zagrożeń. Nie była głupia, takie rzeczy po prostu się nie działy.
Jakby w opozycji do swoich myśli Domino uśmiechnął się do laski. Zgniótł peta w okrytej twardą skórzaną rękawiczką dłoni - sam bał się ognia.

- Jasne… - powiedział z zawodem obcinając jednocześnie kobietę wzrokiem od stóp do głów.
- Przyszłaś na koncert? czy przyleciałaś niewidzialnym odrzutowcem?
Malkavianka zmrużyła oczy.
- My się znamy, że mówisz do mnie na “ty” chłopczyku? - uśmiechnęła się szelmowsko, jakby wcale nie potrzebowała odpowiedzi. Czyżby przejrzała Domino?

Nosferatu wytrzepał w dłonie jedna o drugą oczyszczając rękawiczki z popiołu.
- Och, oczywiście, że nie. Jestem nietutejszy. - wampir wyciągnął dłoń - Miński syn Kvetoslava. Pani wybaczy, sądząc po kreacji uznałem iż nie w smak Pani drętwa gadka.
- Syn Kvetoslava...
- powtórzyła - Wiedziałam o nim wiele, ale nie że miał syna. To ciekawe, prawda? - zamiast uścisnąć dłoń, uwiesiła się na jego ramieniu i wtuliła w nie głową.
- Dobrze, że jesteś “synu Kvetoslava”
- powtórzyła z wyraźną sztucznością - Czułam się bardzo samotna. A gra Arashi, choć piękna, nie nastraja pozytywnie. Czasem mam wrażenie, że skrzypce w jej dłoniach płaczą... płaczą nad nią. I nad nami wszystkimi.

Domino sam siebie zaskakiwał w tym, że z każdą chwilą potrafi wampirzycy ufać mniej. Malkavianka wiedziała jak zwykle za dużo. Mężczyzna powoli położył dłoń na jej plecach, dyskretnie zerkając na jej pośladki bo - tak chyba wypadało.

- Pani samotna? trudno to sobie wyobrazić…. Co do płaczu, od tego może jeszcze nikt nie umarł, ale też dłużej nie pożył. No ale ponoć tu w Pradze jest teraz w toku sezon pogrzebowy?
- Próbujesz wyciągnąć ze mnie informacje “synu Kvetoslava”?
- przygryzła wargę, rzucając mu powłóczyste spojrzenie. - Mmmmm jakieś chyba mam. Ale bardzo, bardzo głęboko schowane.

Czy ona próbowała go uwieść? Na to wyglądało.
Ojapierdole… - pomyślał Domino uśmiechając się jednak szelmowsko i pokazując dłońmi przed oczyma wampirzycy odcinek mniej więcej dziesięciu cali.
- Tak głęboko? - uniósł brew.

Kątem oka Domino zauważył jak na piętrze migają mu nogawki damskiego garnituru - podobnego do tego, który nosiła Zima. A gdzie Gangrelka... musiała być też Księżna.
- Ten Zimny Wieszak ma dość krótką smyszę ale nigdzie nie widzę jego Pani. Nie widziała Pani może mojego kolegi Czarodzieja? nie żebym potrzebował jego pomocy w “dogłębnych badaniach”... - Domino w pamięci odtwarzał wszystkie głupawe gadki z amerykańskich filmów.
Malkavianka wciąż wisiała na jego ramieniu i niechętnie powiodła wzrokiem we wskazanym kierunku.
- Jeśli Zima tam jest, to Marcelina też musi. A kim jest czarodziej? - dotknęła krocza kainity, uśmiechając się wyzywająco - Może go właśnie znalazłam…
- Thomas, to z nim przyjechałem do Pragi.
- Aaa, pewnie siedzi w kanciapie Tremerów. Dziś żadnego z nich nie widziałam.


Domino przygryzł wargę. Wcale mu się to nie podobało.
Wcale.
Wampir wrócił do delikatnego obejmowania niebezpiecznej kobiety.
- A wracając do tych informacji Panno…? - zapytał, no bo w sumie przecież nie skąd by miał wiedzieć jak się Helga nazywa.
- Taaak? - uśmiechnęła się szeroko i znów przylgnęła do niego, najwyraźniej nie zamierzając “uzupełnić” wypowiedzi swoim nazwiskiem czy imieniem.
- Panno Wonder Woman. Może umówimy się gdzieś później, wiesz… pokażesz mi ciekawe miejsca…
- Myślisz, że one będą tak czekać?
- wampirzyca przysunęła się i czubkiem języka smyrnęła jego policzek - Chodź ze mną piękny chłopcze, a pokażę ci coś, o czym nawet nie śniłeś…
W Domino strach i niepewność walczyły z ciekawością.
- Hmm… tak, oczywiście, to chyba dobrze, że nie śniłem, bo wolałbym zobaczyć na jawie… - powiedział wampir pozwalając się prowadzić Maklaviance.

Wampirzyca pociągnęła go niemal skacząc przy tym radośnie i pociągnęła plątaniną korytarzy dla służby. Kilka razy, gdy ktoś był w pobliżu, przystawała i przyciskała Domino do ściany, wpijając się w jego usta drapieżnymi pocałunkami.

Po drodze minęli też schody, na których wampir omal się nie wywrócił, gdy szalona Helga postanowiła wskoczyć mu na ręce. Na szczęście, dzięki barierce, udało mu się utrzymać równowagę. Tak trafili na poziom piwniczny - tu korytarz był bardziej mroczny, a po bokach znajdowały się różne spiżarnie. Było też kilka chłodni. Helga znów skoczyła na Nosferatu, spychając go na jedne z takich drzwi, od których chłód przenikał nawet jego ubranie na plecach. Malkavianka znów go pocałowała - długo i namiętnie, penetrując językiem jego usta.

Domino wciąż czuł niepokój, jednak ciekawość była silniejsza, zastanawiał się co kręciło wampirzycę. Helga była kobietą zanim została wampirem, czy dalej cieszy ją twardy drągal? wyglądała na taką, ale Domino wiedział lepiej, że kobieta wygląda na taką jaka wyglądać chce, przecież sam był kobietą przez niemal stulecie, a świadomą seksualnie od momentu gdy w wieku sześciu lat wuj sadzał ją na kolana…

Wampir oddał pocałunek obserwując twarz Maklavianki. O tak, oglądanie ciała tej nierządnicy wijącej się nad lub pod nim rozpalało jego żądzę władzy i dominacji. I rozpierało jego spodnie.

Tylko dlaczego jej paznokcie raz po raz bębniły o metalowe drzwi chłodni? Czyżby nie umiała wycelować z pieszczotami? A może cała precyzja skupiała się u niej na tym krnąbrnym jęzorku z adhd, który raz po raz kusił go i uciekał, gdy już miał go pochwycić...

Nagle oparcie spod pleców Domino zniknęło. Malkavianka pchnęła zdecydowanie drzwi, które otwierały się do środka pomieszczenia, a zaraz za nimi podążył Nosferatu, upadając na zmrożoną posadzkę.

- No i jesteśmy - Helga jak gdyby nigdy nic przeskoczyła nad nim, zupełnie tracąc zainteresowanie pieszczotami.

Domino rozejrzał się.
- Tak, w rzeczy samej… A co to za miejsce?
Nie było tu praktycznie niczego poza dużym, metalowym stołem. Na nim leżało jakieś ciało.
- Sama zobacz... - zacheciła Helga.
Gdy Domino podniósł się, od razu rozpoznał nagą kobietę na stole. To była Ramona. Na jej podbrzuszu widniało ogromne - pośmiertnie zaszyte poziome rozcięcie. Nadgarstki kobiety nosiły ślady wiązania, zaś okolica ust była opuchnięta.

Domino porzucił akt, bo jego znajomość czeskiego oraz fakt iż język ten uwzględniał rodzaje, nie uszła jego oraz jej uwadze.

- Czemu ją tutaj trzymają? - Spytał Domino, nie patrząc na Helgę, lecz wsadzając palec w szew, starał się wygrzebać choćby troszkę krwi by sprawdzić co w niej jest.
- Jako dowód. Wiesz, nasze ciała rozsypują się w proch, gdy nie ma już w nich krwi.
Teraz Domino zauważył też, że ciało kobiety jest podejrzanie płaskie - jakby to był tylko kombinezon. W środku jej brzucha natrafiła na... pustkę. Nie było tam krwi, nie było organów, nie było nawet jelit.
- Co jest do chuja pana Abrahama?! - skrzywił się Domino przysuwając głowę żeby przyjrzeć się lepiej czeluściom Ramony.
- Widziałaś jak ludzie jedzą makaron? No to wyobraź sobie spokrewnionego-makaroniarza. - podsunęła wizję Helga, po czym podeszła do głowy Ramony. Pogłaskała ją po bladym czole - To nie wszystko. - powiedziała i zanurzyła ostrożnie palce we włosach kobiety, tuż przy skroniach. Po chwili uniosła skórę z twarzy kobiety, jakby to była maska - wyjątkowo równo ucięta, dokładnie przy linii włosów i dolnej szczęki.
- Kurwa… - Domino obserwował z obrzydzeniem, ale przede wszystkim ciekawością - ale co? ot tak? i mu smakowało? mnie wykręca na wymioty nawet jak jakąś żyłkę niechcący połknę.
- Bestia. Albo raczej... Diablica.
- powiedziała Helga z takim patosem, jakby odprawiała mszę w kościele.
- Sól mu w oczy, sól mu w oczy, sól mu w oczy - powtórzył zabobonnie Domino po czym trzy razy splunął za siebie. - A po ki diabeł by to niby teraz miała robić? co jej Szczurki zawiniły? nie dość biedy cierpimy do kurwy nędzy?
- Ofiarami były też Brujah i Gangrelka. I Tremere wcześniej, o ile Roccolino nie wyjechał faktycznie bez zostawienia żadnego śladu.
- rzekła Helga - W sumie poza księżną i Imrem jest tylko jedna osoba, która widziała ofiary Diablicy. Stary Brujah…
- A ta cała diablica to przypadkiem sama nie jest Brujahem?
- No, była. A co?
- Helga powoli odłożyła twarz Ramony, starając się ułożyć ją równo. Domino zauważył jednak, że skóra przy uchu z jego strony nieco się podwinęła.
- Ano zastanawiam się, jak się ona tego nauczyła i od kogo - Domino poprawił skórę przy uchu denatki. - Czyli co, cała Camarila prażaków jest osrana jednej pijawki? Tyle warte jest uginanie karku przed Ventraską i ta cała bufonada, najlepiej pójść i sobie skrzypiec posłuchać, poudawać że się żyje. - Domino jad lał się na usta.
- Jeśli to faktycznie Diablica, wybuchnie skandal, a Marcelina będzie miała na głowie Archontów, jeśli nie samego Egzekutora. Diablica w końcu zabiła poprzedniego księcia, jest objęta krwawymi łowami. Zanim je ogłoszą, muszą mieć pewność. Pytanie... czy nasza księżna nie zamiata pod dywan. - Helga zrobiła słodki dziubek, po czym zatkała go dłonią jakby powiedziała odrobinę za dużo.
- I niech kurwa ma! - Domino wciąż się pieklił - niech się osra ze wstydu! skoro nie potrafi rozwiązać problemów swoich poddanych do dupy z taką księżną.

Malkavianka stanęła oparta o ścianę i czekała aż klon Leonardo di Caprio skończy się pieklić. Po uśmiechu na ustach można było wnioskować, że nieźle się bawiła.
Domino przeczesał wściekle włosy, dopiero po chwili spojrzał na wampirzycę.

- Jeszcze jakieś ciekawe eksponaty można znaleźć w tej rupieciarni?
- O, widzę, że ci się spodobało. Niestety, nic mi na ten temat nie wiadomo. Przynajmniej w tym temacie. To co, mogę liczyć na nagrodę?
- wydęła zmysłowo usta.
- Oczywiście - Domino zrobił słodką minę Dicaprio - Jeśli o mnie chodzi, zawsze możesz liczyć… a co byś chciała? - zmrużył oczy.
- Będziesz moją osobą towarzyszącą.
- powiedziała Helga, klaszcząc w dłonie - Jutro. Udasz się ze mną na przyjęcie za miasto. Ale nikomu o tym nie powiesz. Ani o tym, co tam zobaczysz. Słowo zakonnicy?
- Jasne, rączka rączkę myje.
- zgodził się Domino.

Opuścili podziemne kompleksy Elizjum akurat gdy skończył się koncert i wszędzie pałętali się spokrewnieni i ich ghule. Nie żegnając się nawet Helga wmieszała się w tłum i gdzieś zniknęła. Nawet nie zostawiła Domino namiarów na domniemaną imprezę. Cóż, wariatka…

Domino postanowił skorzystać z darmowych drinków ile się da, taka była pociecha z Księżnej. Zastanawiał się jakimi bzdetnymi wymówkami Vantraska zamierza faszerować jego głowę. Jeśli oczywiście jaśnie pani w ogóle znajdzie czas…
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline