- Dobrze - powiedział wracając do garnka i mieszając - wróć jak będziesz miała więcej czasu dla starego człowieka.
Dosypał czegoś ze słoiczka, to były jakieś suszone liście. Spojrzał znad kociołka. - Jak to mówią z ręki do ręki. Ty załatwisz swoje sprawy, ja swoje. A potem dokonamy..."transakcji". Ty dostaniesz swoje ziółka, ja swoją zapłatę.
Spojrzał znacząco na drzwi. - Nie chcesz chyba nawdychać się oparów. To niezdrowe. Nie gustuje co prawda w odurzonych dziewkach, ale w moim wieku nie mam już takiego powodzenia jak dawniej. Mogę się nie oprzeć pokusie.
Uśmiechnął się i mrugnął do Drachii. |