Ulriczeit, 2521 roku K.I. Wielkie Księstwo Middenlandu,
Las przy Belsdorfie
Im głębiej w las, tym ciemniej. Pobliskie góry rzucały czarny cień i roztaczały u swych stóp mgłę wiszącą leniwie nad koronami drzew. Psy ciągnęły ludzi na północ. Ślady uciekającego zwierzoluda, widoczne były jak na dłoni, jeśli poświecić pochodnią. Biały śnieg dziurawiony kopytami i zbrudzony krwią zdradzał gdzie bestia przed chwilą była i dokąd zmierzała.
Z nieba zaczął prószyć ciężki śnieg. Minotaur stał plecami opary o stromą skałę, która zagrodziła drogę. On, ranny, nie tracił już sił na ucieczkę. Dyszał z nozdrzy kłębiastą parę spode łba patrząc na zatrzymaną w półkręgu płonących pochodni.
- Argghhh!! - zaatakował pierwszy rzucając się z furią szaleńczego ataku.
Świsnęły cięciwy wielu łuków. Pierwsza strzała Kaspara ugodziła wielkoluda w szyję, czyjaś druga w ramię, trzecia w udo, czwarta w pierś, inna w bebechy, kilka minęło się z celem całkowicie. Z każdym kolejnym trafieniem bieg zwierzoluda zwalniał kroku Pokonał niemal cały dystans i jak długi runął zwalając się przed ludźmi na śnieg. Wieśniacy puścili psy, a one rzuciły się wściekle szarpiąc kłami nieruchome cielsko. Krew tryskała z rozrywanego gardła.
Do wnętrza groty wleciał grad strzał i kilka pochodni. Dopiero później wpuszczono psy, a gdy po jakimś czasie tamte wybiegły zawołane przez właścicieli, ludzie odważyli się wejść do jaskini. Znaleziono tam barłóg Minotaura i nic innego.
Hammerfist był ani przytomny, ani nieprzytomny. Jedno było pewne, gdyby nie wgnieciony do środka hełm, czaszka krasnoluda zapewne pękłaby jak skorupka orzacha.
Ślady na polanie, gdzie wilki walczyły z bestią, niemal całkowicie zakrywały nieustannie spadające płatki śniegu, lecz między drzewami trop śladów stóp był wciąż widoczny. Wiódł coraz głębiej w gęsty las. Wśród śladów pojawiły się również łap pojedynczego psa lub wilka, który krążył między kilkorgiem osób, a potem zawrócił prosto w kierunku wsi.