Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 04:02   #37
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Kiedy przeciwnicy padli, a druid został pojmany, przyszedł moment o którym bardowie zwykle nie śpiewają pieśni a księgi nic nie wspominają, o ile nie są spisami rannych i zabitych. Kobuzowi huczało w uszach, oberwanie piorunem nie należało do przyjemniejszych i mimo, że nie trafił centralnie w niego, a raczej w ziemię tuż obok, to i tak poczuł na sobie mocne uderzenie. Nie chciałby przeżyć tego ponownie. Słyszał o tym zaklęciu i był świadom, że gdyby nie to, że druid siedział związany w worku, mogło być z nimi krucho, zwłaszcza z nim. Kowal nie czuł się za specjalnie. Zarówno pająki, które zdawały się mieć w sobie truciznę, jak i razy jakie dzisiaj otrzymał, dawały o sobie znać. Gdy tylko dotarli do czegoś, co musiało być resztkami obozu kłusowników, jedynie pozdrowił lekkim uniesieniem dłoni kobietę, która zdawało się żyła i padł bez sił na jedno z posłań, z mieczem u boku.


Czuł się słaby jak niemowlę, gorzej nawet, niż kiedy złapał gorączkę i przez kilka dni majaczył. Nie był jednak martwy, co dało się łatwo poznać po marudzeniu dochodzącym z jego strony. - Przeklęte elfy, malaryci i ich futrzaste czworonogie dzieci. Zawszony druid i pająki, jak się dowiem który magiczny pomiot je przywołał, to obedrę ze skóry, znajdę i zamorduję do trzeciego pokolenia wstecz. Powstawiam do żelaznych klatek i wrzucę na ruszt, żeby się piekli jak najdłużej, a potem nakarmię ich nawzajem ich własną pieczenią, jeśli jeszcze będą jakimś cudem żyli. - Tyradę na temat sposobów radzenia sobie z właścicielem przyzwanych wcześniej pająków, już i tak dość mocno upstrzoną przerwami na rzężenie i łapanie oddechu, przerwał mu mocny kaszel i konieczność splunięcia krwią. To, czy spełniłby choćby część gróźb, było wątpliwe, co mógł potwierdzić każdy, kto go lepiej znał. Czyli jakieś pięć osób w okolicy kilku dni drogi. Gdy podniósł głowę by pozbyć się mieszanki posoki i flegmy, jego wzrok padł na nagą kobietę, którą elfy ewidentnie porwały i w jakimś konkretnym celu zostawiły przy życiu. - Żeby chłop, nie mógł z gołą babą, w lesie. - Mruknął pod nosem na wydechu, tak by nikt inny nie usłyszał, a następnie wrócił do pomstowania na leśnych mieszkańców. - Jak znajdziemy więcej tej długouchej zmory, ponadziewam na pal jak jeszcze będą żywe, kiedy wpadną mi w ręce, niech sobie długo umierają. - Kontynuował marudzenie i pomstowanie pod różnymi postaciami, przypominając reszcie że jeszcze żyje i nie ma się wcale najlepiej. Cała reszta mogła poczekać, co prawda nie był martwy, ale czuł się tak, jakby mocniejszy podmuch miał go wykończyć, więc leżał. Nie miał zamiaru narażać się na to, że w którymś momencie faktycznie całkiem opadnie z sił i runie nieprzytomny na ziemię. Jego znajomość trucizn była mizerna, wolał przecenić jej potencjał, niż popełnić błąd i jej nie docenić.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline