Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 09:39   #102
Morri
 
Morri's Avatar
 
Reputacja: 1 Morri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłość
Barb łaskawie postanowiła dać się dotknąć Danowi. Bo w zasadzie czemu nie. Ale żeby nie sądził, że przywiązuje do jego atencji za dużo uwagi, jednocześnie postanowiła zająć się otoczeniem.
- Dzień dobry, miło mi wszystkich poznać - oznajmiła, starając się brzmieć naprawdę pozytywnie… przez pierwsze kilkanaście sekund swojej wypowiedzi . - Przepraszam za język, ale… jak się tu do cholery znaleźliśmy i jak to jest, że żyjemy? - Spojrzała przy tym kontrolnie na Nelę i Jacka, sprawdzając czy nadal są blisko i czy wszystko z nimi dobrze, jakby spodziewała się, że krótka podróż po schodach mogła coś zmienić.
- Dzień dobry. - Jack również przywitał obecnych, nie komentując ani podobieństwa osób, ani mało oryginalnego doboru imion. - Jack - przedstawił się. - Nela. - Wskazał na szarowłosą. - A ta pełna pytań królewna ma na imię Barb.
- Z drugiej strony... - uśmiechnął się lekko - ja też mam wiele pytań, ale Barb po prostu była szybsza.
Przez moment przyglądał się bliźniaczkom usiłując znaleźć jakiś szczegół, odróżniający jedną od drugiej.
Nela została wyręczona w przedstawianiu się i wcale nie miała tego za złe Jackowi. Sama nie tylko miała wiele pytań, co zwyczajny mętlik w głowie. Widok sielanki, po obcinaniu głów i walącym się na głowie suficie był w pewnym stopniu lekko niepokojący. Zupełnie jakby zaraz coś miało wyskoczyć zza progu.
- Nie złość się, słodka - Dan od razu przejął na siebie zadanie spacyfikowania Barb, chociaż biorąc pod uwagę to, że przy okazji zbliżył się do niej bardziej w wyjątkowo zaborczy sposób, mogły owe starania przynieść wręcz przeciwny efekt.
- Książę-Nie-Książę wezwał pomoc - wyjaśniła Nora, ruszając w stronę Dory by odebrać z jej rąk talerz.
- A my na to wezwanie odpowiedziałyśmy - dodała Tora, także ruszając by pomóc przy rozkładaniu śniadania.
- Prawie się spóźniłyśmy - ponownie do głosu doszła pierwsza z bliźniaczek.
- Mało brakowało - potwierdziła druga.
- Jednak wszystko dobrze się skończyło - dodały jednocześnie i niczym w pełni zsynchronizowany ze sobą organizm, jednocześnie odwróciły by z talerzami w dłoniach wrócić do stołu.
Nie ważne jak długo Jack się w nie wpatrywał, nie był w stanie wyłapać nawet jednego, drobniutkiego elementu, który by je od siebie odróżniał. Były jak odbicia w lustrze, idealnie do siebie podobne.
Dora zaś, nadal nic nie mówiąc, zaczęła nakładać trzecią porcję.
Jack poczekał, aż dziewczyny zajmą miejsce przy stole, po czym sam usiadł. Zapach jedzenia sprawił, że poczuł głód niemal silniejszy od ciekawości.
- Dziękujemy za ratunek - powiedział. - Jak się wam to udało zrobić? - Spojrzał po kolei na Norę, Torę i Dorę, zastanawiając się, jakież to moce siedzą w tej trójce. - A co się stało ze Scar? I co z naszymi ubraniami? Zostały tam? Pod tymi tonami skał i ziemi?
Barb poklepała Dana po ramieniu nim zajęła swoje miejsce. Teraz zaś rzucała tylko kontrolujące spojrzenia na prawo i lewo. Nigdzie chyba nie czuła się już pewnie. Ale stół zastawiony jadłem, to jednak zawsze była… pewnego rodzaju przystań. Nie chciała dodać nic do wypowiedzi Jacka, czekając na odpowiedź na jego pytanie wraz z wszystkimi zainteresowanymi. Nela najwyraźniej też nie miała nic do dodania. Albo po prostu postanowiła dziś być wyjątkowo milcząca.
Dziewczyny spojrzały wpierw na siebie, a następnie jednocześnie wyciągnęły dłonie i wskazały palcem na Barb, a konkretniej na to, co znajdowało się pod koszulą, między jej piersiami.
- Medalion - wyjaśniły jednocześnie, idealnie zgodnym głosem. - Jedna z trzynastu części Excalibura.
- Dzięki niemu was znalazłyśmy - dodała Nora.
- I mogłyśmy wezwać do siebie - wyjaśniła Tora.
- Ponieważ został obudzony - zakończyły obie.
- Nora i Tora to kolejne części miecza - Dan uznał ten moment za dobry by się wtrącić. - Dora zaś jest jedną ze sług Pani Jeziora, opiekuje się tymi dwiema. Podobnie jak jednym z zadań moich i Scar było chronienie tej części - dotknął delikatnie miejsce, gdzie znajdował się medalion Barb. - Ta wybrała ciebie. Biorąc zaś pod uwagę to, gdzie się teraz znajdujemy, te niesforne panny wybrały jedno z was - spojrzał na Nelę i Jacka.
- Scar wróci wieczorem - dodał, kiwając głową Dorze, która postawiła przed nim i przed Nelą, talerze z jedzeniem.
- Ale ja go nie wybrałam, dostałam od ciebie, jako prezent - zauważyła celnie Barb, patrząc na Dana i nadal czując lekkie mrowienie w miejscu, gdzie dotknęły jego palce. - No i co, znaczy to jest człowiek też zaklęty? One są częściami miecza? - Wskazała palcem na Norę i Torę, wzdychając. Zamiast rozumieć coraz więcej, to sytuacja była wręcz odwrotna. Ten magiczny świat nie oferował wcale odpowiedzi, a jeśli już zdecydował zdradzić jakiś sekret, pociągał on za sobą jeszcze więcej niedomówień, pytań i wkradających się wszędzie emocji.
To tłumaczenie brzmi nieco mętnie, pomyślał Jack.
- Wybrały? Czyli w tym momencie Barb jest związana z tym medalionem, a my, Nela i ja, z wami? - Spojrzał na Norę i Torę, na później odkładając sprawę zaginionego ekwipunku i ubrań. - Jeśli tak, to na czym ten związek polega? Gdzie my, tam i wy, kawałki miecza? Będziecie nam towarzyszyć zawsze i wszędzie? “Exc-ali-coooooo” pomyślała Nela i dokładnie z takim wyrazem twarzy, jakby tego typu myśl chodziła jej po głowie popatrzyła to na Jacka, to na Barb. Dlaczego nie rozmawiali o hipotezach dotyczących liczb pierwszych, tylko jakiś Exc-coś… Jednego była pewna. Jack i Barb z pewnością wiedzą na ten temat więcej niż ona.
- No i kto, jeśli wolno spytać, rozebrał ten magiczny miecz? Te fragmenty - Jack spojrzał na bliźniaczki - są, owszem, urocze, ale mimo wszystko... Excalibur zajmuje dość ważne miejsce w legendach.
- On wybrał ciebie - Dan wzruszył ramionami, jakby było to coś kompletnie oczywistego i zrozumiałego. - I tak, one też są częściami miecza - odpowiedział na jej pytanie nakładając jajecznicę na widelec i podkładając ją Barb pod usta. Barb odsunęła się gwałtownie i syknęła prawie, jak obrażony kot.
Dziewczynki z kolei pokręciły przecząco głowami.
- Z nią - odparły jednocześnie, wskazując na Nelę.
- W jaki sposób związane? - zapytał Jack, zanim się spostrzegł, że to Nela powinna zadać to pytanie. Zdecydowanie nie przejął się tym, że jemu przypisano żadnego kawałka miecza.
- Ciebie jeszcze żadna z nas nie wybrała - dodała Nora.
- Jednak wkrótce któraś wybierze - dołożyła swoje trzy grosze Tora.
Dora, jak do tej pory, zachowała milczenie.
Jack powiódł wzrokiem od jednej do drugiej, nic jednak nie powiedział.
Dziwny i nieco koszmarny nastrój Neli dał jej we znaki i paradoksalnie pierwszą myślą, która pojawiła się w jej głowie były możliwości łóżkowe takiego trójkąta. Bliźniaczki… Szarowłosa musiała powstrzymać się, by nie zaśmiać się sama z własnych myśli.
- Co to właściwie oznacza? - zapytała odzyskując trzeźwość myśli.
- Zostaliście wybrani - stwierdziła Nora, jakby to była oczywista oczywistość.
- Na tych, którzy połączą miecz - dodała Tora, takim samym tonem.
- Najwyższa pora - stwierdziły jednocześnie.
- Będziemy wam towarzyszyć - znów zaczęła Nora.
- Dopóki tego nie dokonacie - zakończyła za nią Tora.
- Tak jak i reszta wybrańców - znowu wypowiedziały się jednocześnie, obdarzając zebraną przy stole trójkę, wesołymi uśmiechami.
- Czyli brakuje nam jeszcze tylko dziesięciu kawałków - podsumował Jack - tudzież miejsca albo sposobu, gdzie owo połączenie ma się dokonać. Jakieś konkrety?
Prawdę mówiąc miał wrażenie, że nagle znaleźli się w nieco innej bajce. Niby to mieli się wydostać z tego świata i wrócić do siebie, a teraz nagle okazało się, że mają poskładać do kupy jakiś legendarny miecz. Co było grane?
Nela wbiła widelec w coś znajdującego się na jej talerzu. Nawet nie zarejestrowała co to było. Nie chciała nic dodawać do pytania Jacka. Ją też interesowały “jakieś konkrety”.
- Dziewięciu - poprawiły go dziewczyny.
- Jedna z naszych sióstr już została przebudzona, więc zostało dziewięć - wyjaśniła Nora, zabierając się za jajecznicę, którą Dora przed nią postawiła.
- Teraz wystarczy odnaleźć pozostałe - dodała Tora, idąc w ślady siostry.
- Wam przypisana jest już tylko jedna część - oświadczyła Nora, gdy już przełknęła co wcześniej wsadziła do ust.
- Już obudzona - dodała jej siostra, także przełykając zanim otworzyła usta. - Czeka na ciebie u Karys.
- Resztę informacji zdobędziecie u Piserii - zakończyły swe wyjaśnienia jednocześnie, po czym powróciły do jedzenia. Także jednocześnie.
"Na ciebie" oznaczało zapewne Jacka, który przez moment zastanawiał się, jak można tak mało powiedzieć, używając równocześnie tylu słów. Nie da się ukryć, że chociaż obie dziewczyny mówiły, to jakoś ciekawość Jacka nie została zaspokojona.
- Jak to daleko? - spytał, gdy przełknął parę kęsów jajecznicy. - Wyśmienita - powiedział, skinąwszy z uznaniem Dorze głową. - I jak się tam dostaniemy? Pieszo i na bosaka?
 
__________________
"First in, last out."
Bridgeburners
Morri jest offline