Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 13:07   #109
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Miast przegadywać Cliffa, A’arab Zaraq zaczął ostrożnie przeszukiwać pozostałe ciała. W końcu wiedział dobrze, że martwym się już te przedmioty do niczego nie przydadzą. Następnie wszystkie znaleziska starannie układał na kamiennych stopniach.
- Sądzę, że cześć, jeśli nie wszystkie, z tych mikstur mogą być truciznami - oznajmił paladyn. - Czy ktoś z was potrafiłby je rozpoznać?
Arkanobiolog objął wzrokiem zgromadzone przedmioty. Prawdopodobnie z miejsca mógłby zakwalifikować niektóre z nich jako potencjalnie zatrute, jednak najpierw wyciągając za sznurki na szyi wydobył zza skórzni niewielki, drewniany amulet. Ściskając go w dłoni, kapłan Akadi wymamrotał kilka słów. Gdy zakończył inkantację odezwał się do A’arab Zaraq’a.
- Wszystkie miecze mają na sobie truciznę - wskazał kolejno różne buteleczki - w tych fiolkach również znajdują się skoncentrowane toksyny.
- Mogę zobaczyć? -
Samwise wskazał odłożony nieco bardziej na uboczu miecz nadzorcy.

- Nie krępuj się - zachęcił go paladyn porządkujący znalezione przedmioty - to dobra klinga.
Wyznawca Akadi uniósł miecz przed siebie oceniając jego ostrość i przyglądając się trudno dostrzegalnym drobinkom trucizny na klindze.
- Jest znacznie lżejszy od mojego. - Samwise wywinął kilka razy bronią, zadziwiająco sprawnie, choć już wcześniej dowiódł, że wcale niezgorzej walczy jak na uczoną osobę. Odłożył broń na miejsce, po czym, podobnie jak wcześniej uczynił to przy truciznach, wymamrotał kolejną inkantację - ma magiczną aurę, podobnie zresztą jak jego zbroja i rzeczy maga.
- O, fanty! -
ucieszyła się Sherrin, cicho jak kot pojawiając się obok mężczyzn. - Przeszłam się kawałek; wygląda na to, że za tym oddziałem nie podążał kolejny i chwilowo jesteśmy bezpieczni. Ale nie doszłam aż do samej Enklawy - uprzedziła. W tym stanie wolała nie ryzykować dalekiego zwiadu. - Jest coś przydatnego dla mnie? - zainteresowała się wystawą paladyna, masując równocześnie obolały po ciosie drowa bok.

- Sherrin! - Arkanobiolog ucieszył się na widok żywej dziewczyny - Co tam się wydarzyło? - Samwise dzięki wcześniejszej interwencji Skowyt był praktycznie w pełni zdrowia, choć oczywiście wciąż potwornie zmęczony i osłabiony trucizną. Teraz jednak nie miało to żadnego znaczenia. Mieli sporo szczęścia, ale jednak dokonali rzeczy niesamowitej pokonując tak liczny oddział drowów bez strat. Jego wzrok spoczął na zakrwawionym boku. - Ktoś już to obejrzał?- Chyba tylko ja i to niezbyt dokładnie - wtrąciła się Livenshyia, która właśnie wracała z Revalionem. Jak zwykle była uśmiechnięta i zadowolona.
- Może Skowyt mogłaby, że tak to ujmę, poprawić? Przyda nam się, aby każdy był w pełni sił.
- Przydałoby się, poproszę ją - rzekła nieco skrępowana Sherrin. Wiadomo było, że rany były nieodłączną częścią życia awanturnika, ale początek wyprawy poszedł jej tak dobrze… Dziewczyna ze zdumieniem odkryła, że chce dobrze wypaść przed nowymi towarzyszami, a unikanie ciosów w walce było tego integralną częścią. Niechętnie poczłapała na poszukiwanie druidki, po czym szybko wróciła oglądać zdobycze.
- O, więcej fantów! - Zauważył z entuzjazmem Revalion, dokładając na stosik to co dała mu wcześniej elfka, po czym wyjaśnił pokrótce co udało mu się na ich temat ustalić. - Te tutaj to już mają znane właściwości, czy coś pomóc?- O, Sherrin. - Zauważył po chwili zaklinacz. - Zwój i różdżka się przydały? Słyszałem, że miałaś ciężkie przeżycia tam po drugiej stronie.- Niespecjalnie. Twój latający gad się nie sprawił - burknęła kwaśno zabójczyni, oddając magowi pożyczone przedmioty.
- Pakujemy znaleziska i zbieramy się stąd - oznajmił mocnym głosem paladyn, tak żeby wszyscy go słyszeli. - To dobre miejsce na zasadzkę, ale kiepskie na obóz, drowy miały rację wybierając jaskinie które widzieliśmy wcześniej. Tam też się udamy odpocząć.

Paladynowi coś mignęło przed oczami, a w następnej chwili coś pacnęło go w metalowe ramię. Spojrzawszy tam ujrzał małego nietoperza próbującego się za wszelką cenę uczepić jego zbroi.

- Mówi, że jesteś ciepły i cię lubi. - Powiedział Revalion śmiejąc się lekko. - Znaczy dosłownie ciepły, jak rozpalone ognisko obozowe.- Cieszy mnie, że przynajmniej jednej istocie te plugawe płomienie sprawiają przyjemność - odparł A’arab Zaraq kierując swoja uwagę na czarownika. - Może tam zostać jeśli chce, mi to nie przeszkadza.- Plugawe? - Spytał retorycznie zaklinacz. - Zresztą. Masz rację, zbierajmy się stąd.
Paladyn zebrał całą resztę znalezisk w zgrabny tobołek, zrobiony z ubrań jednego z martwych drowów. Mało delikatni przerzucił sobie przez ramię nieprzytomnego drowa, tak jakby i on był tobołkiem.
- Ruszajmy, lepiej nie zostawać w tym miejscu dłużej niż potrzeba.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 13-02-2017 o 13:09.
Sayane jest offline