Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 15:15   #202
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Plan Stonera zdecydowanie nie otrzymał poparcia.
- Chyba żartujesz - prychnęła Sylwia, spoglądając wrogo na bawiące się dzieciaki, które co prawda robiły trochę hałasu ale w porównaniu z burzą i wystrzałami, ledwie ich było słychać. Kobieta była w paskudnym humorze, chociaż nie aż tak jak Chris, któremu kikut dawał ostro popalić. Przynajmniej jednak nie widać było by ponownie miało wdać się zakażenie. Pewnym za to było, że ranger nie będzie w stanie kontynuować dalszej drogi. Ta bowiem, jak Stoner trafnie zauważył, nie dość że była niebezpieczna, to także niezbyt korzystna dla ich kawalkady. Pojazdy rzucały się w oczy i nie dość, że było je widać to na dokładkę było też słychać, a Głodni słuch z zasady mieli dobry.
Informacja Marka nie wniosła nic do snucia planów, zaś sanitariusz osiągnął tylko tyle, że Sylwia zwróciła na niego uwagę.
- Gratuluję dedukcji - warknęła, wsuwając do pochwy nóż, który ostrzyła przy okazji tej ich małej debaty. Przynajmniej nim nie rzuciła w biednego faceta, za co bez wątpienia powinien być wdzięczny.
Nicole z kolei pokiwała głową, jakby zgadzając się z własnymi myślami.
- Chris zostanie tutaj z dzieciakami - zdecydowała w końcu, spoglądając na rangera, który tylko skinął głową. - Nasz czwórka ruszy do Hull. Ghurka powinna nam wystarczyć. Jeden wóz będzie zwracał na siebie mniejszą uwagę niż dwa i do tego motocykl. Musimy pokonać rzekę w tym miejscu - wskazała na most, na trzydziestce jedynce. - Pewnie będzie strzeżony, ale musi nam się udać. Najlepiej zrobić to teraz. Burza powinna zagłuszyć hałas silnika.
- To będzie samobójstwo, Nicole - jęknął Chris, prostując się na posłaniu, które mu urządzili na beli siana.
- Masz lepszy pomysł? - Zapytała, przenosząc na niego wzrok, w którym złość mieszała się z troską. - Bo nie, znajomych to my tu nie mamy - dorzuciła, w odpowiedzi na pytanie Stonera.
- Jest drugi most - poinformował ranger, wstając i nieco chwiejnie podchodząc do prowizorycznego stolika, który zbudowali ze starych skrzyń. - Tu - stuknął palcem na prosty odcinek rzeki, niedaleko Burkville. - Ta mapa jest stara, ale most tam jest. Zaczęli go budować w ramach jakiegoś projektu naukowego. Coś o energii i takie tam. Nigdy jednak nie został oddany do użytku bo projekt upadł przez ten cały burdel. Firma znajomego nadzorowała zabezpieczanie konstrukcji. Nie jest ukończony ale da się po nim przejechać. No… Dało się wtedy - dodał, siadając ciężko obok Sylwii.
- Brzmi lepiej niż pchanie się prosto na niemal pewny ogień - rzuciła czarnowłosa, wstając, jakby także obecność rangera działała jej na nerwy. - Przygotuję wóz - dorzuciła, jakby nie mogąc się doczekać by pobyć chwilę sama. Przechodząc obok Mark’a rzuciła mu krótkie, zmęczone spojrzenie. Nie było w nim jednak wrogości, chociaż mężczyzna mógł się co do tego mylić, w końcu oświetlenie było beznadziejne.

I w chwili, w której znikała w mroku nocy, w ściany szopy uderzyła seria pocisków. Mark poczuł uderzenie, które powaliło go na ziemię. Jeszcze nie bolało ale jeden rzut oka na lewo poinformował go że boleć będzie. Na kurtce już rozkwitała czerwona plama znacząca miejsce, w które uderzyła kula. Na szczęście wyglądało na to, że to tylko draśnięcie, nic poważnego. Wystarczyło jednak by rozejrzał się dookoła by stwierdzić, że tylko jemu się tak poszczęściło. Chris leżał nieruchomo, w kałuży krwi sączącej się z jego rozłupanej czaszki. Dalej, w głębi szopy, leżała Sadi. Nie ruszała się, podobnie jak nie ruszał się jej braciszek, którego zasłaniało jej ciało. Nicole zaklęła i trzymając się za prawy bok, zaczęła przemieszczać się w stronę wyjścia.
- Do ghurki! - Krzyknęła, poganiając Stonera, który jednak miał problem z usłyszeniem jej słów. W uszach mu dzwoniło, a z prawej strony głowy czuł ciepłą ciecz, spływającą do ucha i niżej. To jednak nie było takie złe. Gorsza była prawa noga, w którą oberwał nieco powyżej kolana. Bolało i to bolało jak cholera. Żył jednak, a przynajmniej jeszcze żył bo stan ten mógł ulec zmianie w każdej chwili.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline