| Droga powrotna nie obfitowała w żadne niespodzianki i była by całkiem spokojna gdyby nie nagłe zainteresowanie Czarownika. - Too… - Revalion podbiegł do A’arab Zaraq - czemu uważasz, że twoje płomienie są “plugawe”? Całkiem nieźle przypalają zdecydowanie bardziej godne tego miana mroczne elfy. - Tak, “nieźle przypalają” - odparł paladyn - ich źródło też “nieźle przypala”. Gdybym mógł, pozbyłbym się ich i jedynie własną siłą walczył, tak by było lepiej, o wiele. - Nie chcesz tej siły? - Zdziwił się zaklinacz. - Znaczy tej mocy? Ciągnie za sobą nieprzyjemne konsekwencje? Ktoś rzucił na ciebie jakąś klątwę? Jeśli chcesz to po skończonym biznesie tu w Podmroku spróbujemy cię od-płomienić. - Tyr świadkiem, że serce masz na właściwym miejscu czarowniku - głos paladyna brzmiał jakby ten właśnie powstrzymywał się od śmiechu - to jednak nie klątwa, a w każdym razie nie taka która można łatwo zdjąć. Nawet bogowie tego nie mogą… to część kary. - Głos spod hełmu był niemal niesłyszalny kiedy wojownik wymawiał ostatnie słowa. - Żadna klątwa nie jest łatwa do zdjęcia. - Powiedział pozornie poważnie Revalion. - Mnie na przykład pokarało takim paskudnym nietope-au! No dobra, dobra. Dobry Paskud…
- Sam widzisz co ja muszę na co dzień znosić - Dodał szeptem, żeby “demoniczny” chowaniec tego nie słyszał, po czym powiedział już normalnie: - To co to za kara? Zresztą, chyba nie chcesz o tym rozmawiać. To może chociaż jak masz ją odpokutować? Jak we dwójkę będziemy pokutować to dwa razy szybciej damy radę, hej! - Zaklinacz szturchnął A’arab Zaraq w metalowe ramię, co tamten mógł w najlepszym razie bardziej usłyszeć, niż poczuć. - Tak, damy radę - w głosie paladyna słychać był cień nadziei pomieszany z czym jeszcze, co dziwnie przypominało smutek.
Zaklinacz czekał jeszcze chwilę, po czym przypomniał się paladynowi: - Halo? To co to za kara?
Rycerz zatrzymał się na chwilę i spojrzał na czarownika jakby go pierwszy raz zobaczył, zrozumiał w mig, że tej zarazy szybko się nie pozbędzie, a charakter myszy odzwierciedla charakter jej pana. W takim wypadku, podjął jedyną możliwą decyzję, dał za wygraną. - Piekło - rzekł głosem całkowicie wypranym z emocji. - Czekaj, ale jak… … och. - Trybiki w mózgu Revaliona zaczęły pracować, odpowiednie elementy układanki wpasowały się na miejsce i zrozumiał wreszcie kim, czym jest A’arab Zaraq. - Wydajesz się bardzo pogodzony z tym losem. Nie da się niczego zrobić, żeby umniejszyć twojej… pokucie? - Nie wiem, jedyne co mam to szansa choć trochę zadośćuczynić, to wszystko.
- A ile masz na to czasu? - Zapytał szybko zaklinacz. Miał pewien pomysł… - Dzięki miłosierdziu Tyra, mam tyle czasu na ile mi sił starczy. - Doskonale! - Ucieszył się zaklinacz i objął paladyna ramieniem (przynajmniej na tyle na ile zdołał). - To jak tylko tu skończymy, lecimy pędem do Luskan… nie, do Waterdeep! Tam mają miliony książek w bibliotekach i mądrych ludzi, kapłani pewnie też się znajdą. Znajdziemy kruczek w tym twoim piekielnym kontrakcie i go wykorzystamy do ukrócenia pokuty, ha!
Samwise słysząc nazwę Waterdeep, wtrącił cicho, że to jego rodzinne miasto, ale chyba nikt go nie dosłyszał. - Wiem, że chciałeś dobrze, lecz to niemożliwe, muszę odbyć pokutę w takiej formie jaką zasądził Tyr, inaczej nic się nie zmieni… i… nie chce uciekać się do sztuczek, nie chcę zrzucać z siebie odpowiedzialności za me czyny. Wiele grzechów obciąża me sumienie, i wdzięczny jestem Tyrowi, za każdą chwilę w której mogę je odpracować. - A czy częścią tej kary jest bycie posępnym jak wrona? - Naburmuszył się Revalion, że jego genialny plan został zamordowany w zarodku. - Wiesz, myślę że łatwiej i skuteczniej, a przy okazji przyjemniej by ci było pokutować jakbyś od czasu do czasu się próbował rozchmurzyć. Pomyśl w ten sposób: rozmawiając i zawierając nowe przyjaźnie poznasz więcej ludzkich problemów, które można rozwiązać! - Może, masz rację, ja… ja o tym pomyślę - odparł paladyn niepewnie - może faktycznie zbyt wiele czerpię przyjemności z mej pokuty.
Revalion już się zdążył ucieszyć z pierwszej części wypowiedzi A’arab Zaraq, potem zaś zwyczajnie zaniemówił.
~Ale nie no, chwila, moment… !, już przygotowywał kontr-argument, kiedy wpadł na lepszy pomysł. - Zatem postanowione! Jak tylko skończymy tutaj, idziemy do Bolfost-Tor się porządnie spić! - Klasnął zachwycony własnym pomysłem, na co elfka zwinęła usta w smutną podkówkę. - To dobry pomysł - przyznał paladyn - podniesienie morale pozytywnie wpłynie na naszą skuteczność. Zwłaszcza przed wyprawą na nieumarłych.
Ostatnio edytowane przez Googolplex : 13-02-2017 o 16:26.
|