Sander czuł się jakby cała ta sytuacja to był żart. Statek zatonął, większość załogi zaginęła, wylądowali w nieznanym dla siebie miejscu, a tu jedna osoba umiera na jego oczach, inna dobrowolnie zgłosiła się na główne danie dnia dla miejscowej fauny, inna wyzywa go od piratów, a jakaś banda zajmuje się ratowaniem osła! Sam roześmiałby się gdyby miał siłę.
- Herszta? O nie... Nigdy nie dotrzemy do herszta, przynajmniej ty... Widzisz ja i moi przyjaciele nie jedliśmy nic od bardzo dawna - Powiedział przerażająco beznamiętnym głosem do gnoma i pozwolił, żeby jego słowa zawisły na chwilę w powietrzu.
- A skoro już sobie pożartowaliśmy Panie Aberwhinge - Kontynuował po chwili jak gdyby nigdy nic wracając do swojego normalnego tonu - Pomóż mi tutaj, bo zaraz nasza towarzyszka nam się wykrwawi.
Ukląkł przy kobiecie i przybrał ponownie pewny i spokojny głos.
- Wszystko będzie dobrze, leż spokojnie - Powiedział do Sashy i nachylił się, aby przyjrzeć się jej ranom.
__________________ "Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga." |