Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 20:23   #46
fujiyamama
 
fujiyamama's Avatar
 
Reputacja: 1 fujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputację
Gdy Silke zaczynała wchodzić po krętych schodach na górę, bawiło ją nieco dziwne podskakiwanie i poskrzekiwanie Pogwizda. Z każdym pokonanym stopniem zauważała jednak zmiany; zmianę w sobie i w otaczającym ją świecie. Najpierw wyostrzyły się jej zmysły. Ściany i sufit klatki schodowej zaczęły jakby wibrować, a dźwięk własnych kroków wydawał się ostry jak uderzenia dzwonu. Potem poczuła metaliczny posmak w ustach… Krew? - zdążyła pomyśleć i było to ostatnie słowo jakie wypowiedziała swym wewnętrznym głosem, bo chwilę później zaczęła chwiać się - to podłoga przerastała wijącymi się, lśniącymi korzeniami. Nagle świat spowiła gęsta fioletowa mgła, a jej świadomość… gdzieś pierzchła.


Gdy się ocknęła, leżała na posadzce jednej z harfiarskich kwater. Wsparła się powoli na łokciach i rozejrzała po pokoju - tu i tam walały się narwane czarne pióra, ale ich właściciel siedział jak gdyby nigdy nic na parapecie i dziobem gładził skrzydło. Pamiętała jak… przez mgłę - fioletową, gęstą mgłę jakieś krzyki i szamotanie… Wokół niej namalowano kredą podejrzany biały okrąg. - Co tu się, u licha stało? - wymamrotała, a jej głos brzmiał jakby właśnie budziła się po mocno zakrapianej nocy spędzonej na rześkim, październikowym powietrzu.

- Licha nie wzywaj, gołąbeczko - Pogwizd łypnął na nią swoim okrągłym okiem - Zdaje się, że odwiedził nas nasz mglisty Pan - wykrakał, po czym wrócił do przywracania do porządku swojego rozczapierzonego upierzenia.


Mglisty Pan… Faktycznie, Silke poznała wcześniej to tętniące uczucie jakie opanowało ją na schodach. Widziała już też zagadkową purpurę - po raz pierwszy pod Yartar, tuż przed spotkaniem Pogwizda. Wtedy także straciła przytomność i obudziła się z nowymi umiejętnościami… W zasadzie to wspomniana barwa w mniejszym lub większym stopniu pojawiała się za każdym razem, gdy korzystała ze swoich mocy - czy to możliwe, żeby była to aura Patrona? Tylko dlaczego nagle miała nazywać Panem coś, czego nawet nie znała?!


Wiele pytań kłębiło się w główce dziewiętnastolatki, lecz do tu i teraz skutecznie przywołały ją odgłosy towarzyszy dobiegające z kuchni na dole. Silke załomotało serce na samą myśl, że ktoś mógł być świadkiem tego, co właśnie zaszło - Jeżeli ktoś to widział, to nasi nowi przyjaciele gotowi użyć nas jako podpałki przy kolejnym ognisku - syknęła porozumiewawczo w stronę kruka, na co ten stoicko odparł jedynie - Sam bym tak zrobił, Wasza Nieświadomości. Silke przemknęło przez myśl, że chętnie przetrzepałaby ptaszysku skórę za takie zuchwałe odzywki i wtem ku jej zdumieniu jeden z jej czarnych kosmyków wystrzelił wprost przed nią jak bicz i wydłużywszy się o dobre trzy łokcie owinął wokół szyi Pogwizda. Mimo całego szoku, jakiego doznała, niespodziewane odkrycie nowej zdolności po niewyjaśnionej do tej pory wizycie Pana przepełniło ją dziecinną wręcz radością, na co zareagowała - no cóż - typowym, niewymyślnym, jak najbardziej sztampowym złośliwym chichotem wiedźmy. Przybliżyła sobie wyrywającego się ptaka do twarzy. Była pewna, że Pogwizd pod swoim kruczym upierzeniem zdołał już zupełnie pobladnąć, więc roześmiała się tylko, pocałowała go w dziób i puściła uścisk. Przerażony ptak w ostatniej chwili zatrzepotał skrzydłami by uniknąć upadku i zrozumiawszy, że kara była tylko na niby, rozpogodził się i zaczął paplać usłużnie po swojemu. Silke nie zwracała już na niego więcej uwagi bawiąc się chwytliwymi i silniejszymi niż jej własne ramiona włosami, aż kruk powiedział coś ciekawego:

- W podziemiach tego budynku, kryje się starożytna uśpiona magia z dawnych czasów! - wykrakał entuzjastycznie, po czym już ciszej dodał. - Tylko nie wiem jaka i gdzie dokładnie ukryta.


To zainteresowało Silke, lecz zapach podawanej właśnie kolacji wygrał z kolejną tajemną nowiną i uświadomił, że czuje się już znacznie lepiej. Dziewczyna poderwała się na równe nogi i zbiegła po schodach, witając się serdecznie ze wszystkimi zgromadzonymi wokół stołu.
 
fujiyamama jest offline