Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 20:29   #16
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Astrid wróciła do siebie. W samochodzie Aghata zgłodniała, więc jeden termosik był lżejszy zanim wampirzyca weszła do Leża. Wojtka jeszcze nie było.
Wampirzyca rozcięła nadgarstek nożem kuchennym i nalała krwi do niewielkiego kieliszka oraz niedużej buteleczki, którą schowała do lodówki. Następnie zaleczyła ranę i sobie również nalała kieliszek... z szyi jakiejś lali, którą Egon zostawił jej pod drzwiami. Następnie Malkavianka, niosąc oba kieliszki w dłoniach zeszła do klubu i usiadła przy jednym stoliku, który stał zawsze pusty - zarezerwowany dla niej i jej gości. Pomachała Egonowi, by się do niej przysiadł i podsunęła mu naczynie z własną krwią.
- Co słychać, mój drogi, przedsiębiorczy przyjacielu? - zapytała, wodząc wzrokiem po zgromadzonej gawiedzi.
Egon jak to on, wiecznie na telefonie i z kotem na głowie, niemal biegł na złamanie karku kiedy tylko wampirzyca na niego wskazała.
Mężczyzna nabożnie uniósł ofiarowane naczynie, wzniósł jakieś “mroczne” szepty zbliżył usta… ale kot w ciemię bity też nie był i miauczał zajadle puty Egon nie dał mu kieliszka do wylizania.
- Królowo Nocy, interes idzie świetnie, nadejdzie dzień kiedy oslo będzie twoje… - zreflektował się - a zaraz po nim nadejdzie noc, kiedy Oslo będzie twoje.
Nie mogła się nie uśmiechnąć.
- A wtedy nastanie twój czas, by cieszyć się życiem wiecznym - powiedziała z podobnym patetyzmem. - Chcę żeby nasze oczy były w całej dzielnicy i poza nią. Rozumiesz?
Ghula zapowietrzyło.
- O… o… oczywiście bogini, oczywiście, będzie jeszcze więcej oczu a te co już są przestaną mrugać, w ogóle się nie będą zamykać.
~ Przynajmniej jeden się zachować umie, no ale, gdyby oczy nie miały powiek, to dopiero byłaby gwarancja nie mrugania, może mu pokażesz? - zaproponowała Aghata.
Wampirzyca przewróciła oczami.
- Świetnie. W takim razie mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie. W lodówce zostawiłam swoją krew. Znajdziesz mi kolejnego sługę, który zarazem będzie moim dziennym ochroniarzem. Ma być więc silny i dobrze jakby znał kilka języków. Możesz zatrudnić go jako ochroniarza i płać mu dobrze. A w międzyczasie podawaj mu krew - starczy kilka kropli każdego dnia w jakimś napoju lub jedzeniu.
Egon aż przygryzł wargę.
- Królowo, demonie, boże, wszystko będzie załatwione! - kilka języków, no to nie jest problem, niemal wszyscy znają angielski, niemiecki często też, duński łatwy jest, wszystkim się zajmę! - zapewniał usłużnie i z duży podekscytowaniem tak, że aż kot fukał i przechodził z jednego ramienia na drugie.
~ Widziałaś?! Widziałaś?!! - Aghata wrzeszczała jakby ją coś kopnęło ~ koteł użył na mnie demencji!! pierdolony myszojebie napuszczę na ciebie jakiegoś dobermana zobaczysz! córeczko, ochroniarz ochroniarzem ale potrzebujemy psa! o tak! - upierała się.
- Może od razu wilka? Takiego, co to nie użre ręki, która go karmi. - Malkavianka spojrzała odruchowo na dłoń, która dopiero niedawno odzyskała dawny kształt. Pstryknęła na cycatą kelnerkę i wskazała swój na wpół pełny kieliszek - Dolej tu czegoś mocniejszego, dziewczyno. - poleciła.

Astrid obudziła się… z kacem! najpierw faktycznie, mieszała krew z żubrówką, ale potem Aghata wyciągnęła ją na parkiet. Egon przytomnie przeniósł ten “parkiet” w bardziej kameralne miejsce na piętrze. Astrid i Aghata piły z różnych gówniarzy naraz i to w zasadzie uratowało tym ostatnim życie. Jednak każdy z nich był naćpany czymś innym. Astrid zostawiła Aghatę samą po dwóch godzinach…

Wampirzyca ledwo otworzyła oczy, a kiedy już je otworzyła zrozumiała, że jest obserwowana.
Zwierzak leżał w jej nogach i przyglądał się ciekawie.
- Piesek? Mamo, kupiłaś mi pieska? - zapytała wciąż niezbyt przytomna.
Aghata się nie odzywała, za to zwierz warknął i pokazał kły gdy tylko Astrid się poruszyła. Nie atakował bynajmniej, wyraźnie na coś czekał. Wydawał się zbyt inteligentny na zwykłe zwierze.
Wampirzyca zamrugała powiekami i... gdy dotarło do niej, co się dzieje, cofnęła się odruchowo pod ścianę.
- Cze... cześć piesku... - powiedziała słabo, starając się uśmiechnąć. Była jednak już na tyle przytomna, by zbadać aurę stworzenia.
Zwierz nie tylko był ghulem, ale do tego świecił głęboką czerwienią. logika podpowiadała, że oczekiwał karmienia.Malkavianka załamała się. No tak, pewnie jak ona odpłynęła Aghata podsunęła swoje marzenie by posiadać pieska Egonowi. Nawet nie mogła napić się alkoholu we własnym domu.
Astrid przegryzła nadgarstek i podsunęła zwierzęciu.
- Nawet nie wiem jak masz na imię. - poskarżyła się mu.
Zwierz podsunął pysk i zaczął łapczywie chłypać. Był ogromną kupą mięśni i czarnego futra. Merdał ogonem kiedy skończył i zaczął wietrzyć język. Zwierz zastrzygał uszami a po chwili Astrid zdała sobie sprawę, że ktoś musi stać pod drzwiami jej sypialni.
Zaleczyła ranę i pogłaskała włochaty łeb. Ciekawe jakie języki miał niby znać jej nowy ochroniarz...
- Czego tam? - rzekła głośno, patrząc na drzwi.
Do sypialni wsunęła się niepewnie głowa Egona, bez kota, za to wyraźnie takowym porysowany.
- Wybacz bogini, chciałem tylko się upewnić że… wszystko w porządku. Egon mówił a zwierzak obserwował go, nie szczekał, nie warczał, ale ten rodzaj wzroku, nie był bynajmniej sympatyczny.
- Przypomnisz mi jak ten przystojniak się tu znalazł? - zapytała ze spokojem, głaszcząc wielkiego psa - I jak się ma kot?
- Dobrze dziękuję. No… kiedy zdecydowałaś Królowo, że wilk jest niezbędny, oczywiście niezwłocznie przystąpiliśmy do działania. Mroczna Brunhilda łapała go niemal do rana. Podałem mu trochę twojej świętej krwi żeby… się uspokoił.

~ Jakby nie mógł być zwykły pies…- Mamrotała Aghata.
- Brunhilda? - znajome imię zaalarmowało Astrid bardziej niż informacja, że w łóżku ma wilka - Koleżanka Wojtka? A co ona tu robiła?
- No Mroczny Woycieh po nią zadzwonił bo jak przyszedł, to też się martwił, skąd znajdziemy tak nagle wilka.

Malkavianka patrzyła jeszcze chwilę na Egona, jakby zaraz miał się zaśmiać i przyznać, że żartował. On jednak pozostawał śmiertelnie poważny. Do licha, czy wszyscy musieli jej tu tak dokładnie słuchać?! Popatrzyła na wilka.
- To samiec czy samica? I nie wiesz czy ma już jakieś imię?
- No… nie znam się na wilkach, ale na pewno samiec. Jeszcze parę godzin temu biegał po lesie, nie ma imienia. Królowa nazwie jak chce.

Spojrzała na zwierzę z namysłem.
- Zatem mój nowy strażniku, nadaję ci imię... hmmm... nie, za Azora to byś się pewnie obraził. Może Adolf? Nie, raczej nie... zatem Karl. Tak, Karl to ładne imię. - powiedziała z zadowoleniem, po czym zwróciła się do Egona - A ty dalej szukaj mi tego ochroniarza poligloty i dodaj do wymogów dobrą rękę do zwierząt. Dopóki nie znajdziesz właściwego człowiek osobiście będziesz karmił Karla i wyprowadzał. - zarządziła - A teraz daj mi się ubrać i szykuj śniadanie. Dziś chcę jakiegoś miłego chłopca, ale żeby to nie była znów jakaś metro-chudzina, tylko ma mieć konkretne ciałko. I ładny tyłek!
- Tak… oczywiście! -
zapewnił Egon i choć wiadomym było, że ghul jest raczej typem kociarza to nie zamierzał reagować na życzenie Astrid inaczej niż radością. Egon szybko usunął się w korytarz i zamknął drzwi. Astrid została razem z Karlem, który patrzył na nią ciekawie.
Ale nic nie mówił.
Wilk dreptał za wampirzycą krok w krok a gdy ta zdecydowała się na prysznic, położył się w progu łazienki. Sama nie wiedziała, w którym momencie zaczęła do niego paplać. Mówiła mu o swoich zwyczajach i osobach, które pojawiają się w Leżu, opowiedziała mu nawet o Umbrze i śpiączce…
A Karl słuchał! i nie przerywał!
Wreszcie gdy była gotowa, skierowała się do kuchni, licząc na to, że tam spotka Wojtka. Odruchowo klepnęła w udo, dając znać Karlowi, by podążył za nią.
Tam gdzie kuchnia tam i jedzenie, Astrid napatoczyła się po drodze na proteiny, jakie przygotował dla niej Egon.
Dalej, w jadalni zastała prawdziwy tłum: Wojtek i Ludwiczek prowadzili jakąś niewybredną pogawętkę przy szklaneczce. Mężczyźni nie byli jednak sami.
- Cześć mamo! - chóralnie krzyknęli mężczyźni, po czym Wojtek wykonał gest głowy w stronę kobiety.
- To Brunhilda, córka Vikinga.
- Bardzo mi miło Panią poznać. -
powiedziała kainitka, nieco speszona nagłym wtargnięciem do swojej własnej przecież jadalni Astrid.
- No hejka. - Astrid starała się zachowywać naturalnie, lecz już czuła zbliżającą się salwę komentarzy Aghaty.
- Możecie nakarmić Karla? - wskazała wilka, po czym sama wyszła. Podeszła do mężczyzny, którego Egon przygotował jej na śniadanie. Obejrzała go spokojnie, ciekawa jak zareaguje.
~ Gdzie?! jeszcze zwierzątko nam strują! - oburzyła się Aghata.
Facet wyczuł na sobie obce spojrzenie i odwrócił się.
- Cześ… - nie bardzo chyba wiedział co ma powiedzieć, ani jak się zachować. - Sry, jestem tu nowy, to ty jesteś Astrid tak? miałem się z tobą… - szukał słowa - spotkać?
Przysiadła na oparciu kanapy, nie odrywając od niego wzroku.
- Wiesz po co? - zapytała, uśmiechając się niewinnie.
Ten tutaj wydawał się raczej trzeźwy.
- No… nie za bardzo, wszędzie taka tajemnica, pełny mrok, chcesz podpisać ze mną kontrakt? gram tu już jakiś czas. - uśmiechnął się.
- Rozumiem, a paradowanie bez koszulki to część twojego image’u scenicznego? - zaśmiała się, zadowolona, że ten przynajmniej umiał się odezwać. Po chwili zawdzięczała jej w głowie pewna myśl - Znasz jakieś języki?
Fakt, facet mówił z obcym akcentem bardziej po duńsku niż norwesku.
- No, śpiewam teraz po angielsku, choć byłem też i w niemieckiej kapeli przez jakiś czas. W ogóle to jestem z Węgier. - Zarzucił włos.
Malkavianka podniosła się i przespacerowała przez salon.
- Karl! - krzyknęła - Karl, chodź się przywitać!
Już z korytarza słychać było jak pazury uderzają po parkiecie. wielka czarna plama futra wparowała do pomieszczenia wyhamowując przy nogach kainitki i obnażając kły do jej rozmówcy. Facet miał wyraz twarzy jakby miał ochotę wskoczyć na żyrandol.
- ojapiedole! ale hardkor. - śpiewak zrobił wielkie oczy patrząc to na Astrid to na wilka.
- Co o nim myślisz? - zapytała.
-Wygląda jak wi… to jest prawdziwy wilk?
- Pytałam Karla, nie ciebie. - dopowiedziała z uśmiechem z Astrid.
~ Wygląda i pachnie jak zdrowy ludzki samiec. - męski głos odpowiedział w głowie Astrid. Nawet nie była zdziwiona. Ot, kolejny rezydent jej biednej łepetyny.
- Potrzebujemy kogoś, kto wraz z tobą będzie pilnował mnie za dnia. I będzie cię karmił. Myślisz, że ten się nadaje? - zapytała Karla, przyglądając się aurze mężczyzny. W tej chwili zupełnie ignorowała fakt, że on też mógłby mieć coś do powiedzenia w tej sprawie. Ważniejsze było zdanie wilka.
Stojący przy nodze wampirzycy wilk oczywiście nie poruszał pyskiem i nic nie wskazywało na to, że “mówi”. Jednak kiedy zwierzak spoglądał na Astrid, męski głos w jej głowie kontynuował:
~ Naprawdę pytasz mnie co myślę? Myślę, że ten tutaj na pewno węszy i skrada się gorzej ode mnie, w dodatku pali, pije i kręci się wokół samic. Jest chyba młody. - podsumował głos. Aura mężczyzny była fioletowo, żółto, złota.
- Myślę, że poza pindą w kuchni niewiele osób może się równać z twoją węchem i umiejętnością tropienia. - powiedziała cicho do Karla, jakby konspirowali wspólnie - Dobra, damy mu szansę. Zajmę się tym tutaj, a ty idź trochę pouprzykrzaj życie rudej. Niech się nie czuje za dobrze w gościnie... - uśmiechnęła się ślicznie, po czym skinęła na mężczyznę, prowadząc go do swojej sypialni.
Trudno stwierdzić, czy wilk zrozumiał czy nie, ale opuścił pomieszczenie i faktycznie poczłapał w stronę kuchni
- Jak masz na imię? - rzuciła mimochodem.
- Atila
Kiedy znaleźli się w pomieszczeniu, Astrid usiadła w swoim ulubionym fotelu i spojrzała oceniająco na mężczyznę.
- Pewnie szczegóły będziesz musiał ugadać z Egonem, ale jestem w stanie dać ci stały kontrakt na występy u nas do końca roku oraz polecenia w zaprzyjaźnionych z nami klubach. Mógłbyś też korzystać z naszej sceny i sprzętu do prób. No i do tego dorzuciłabym pozytywne recenzje w lokalnej prasie, darmowy pijar. Pytanie brzmi, co ty jesteś gotów zrobić za to dla mnie? - podparła podbródek dłonią i spojrzała wyzywająco na przystojniaka.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline