Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 23:18   #125
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Czas płynął niczym rzeka, gdzieś obok, całkiem poza pojmowaniem Vis, którą interesowało tylko jedno. Mech, powoli bo powoli, zaczął wracać do stanu używalności. Krok po kroku, uszkodzone podzespoły odzyskiwały zdolność do robienia tylu szkód, ile się dało. Pracującą nad nim dziewczynę nie interesowało jednak czy to, że nad nim pracuje przyczyni się do czyjejś śmierci, do zniszczenia, do bólu czy tragedii. Rzecz zepsutą należało naprawić. Tylko to się liczyło. Poza tym, w obecnej chwili Mech należał do załogi Fenix’a, więc w jej własnym interesie leżało, żeby był tak sprawny, jak to tylko było możliwe w obecnych warunkach. Kusiło ją przy tym by dodać to i owo, by pobawić się oprogramowaniem dodając nowe funkcje i może by tak zainwestować w nieco bardziej rozbudowany system namierzania…? Problem polegał jednak na tym, że to co miała pod ręką nadawało się tylko i wyłącznie do przywrócenia Mecha do stanu zdatnego do użytku. Wszelkie unowocześnienia czy dodatki, na które pomysły roiły się w jej głowie, musiałyby poczekać aż znajdą się w jakimś większym porcie. No i trzeba by mieć na taką zabawę fundusze, a Vis jakoś wątpiła by pani kapitan chciała szastać kasą na jej wydziwiania.

W końcu jednak, gdy po raz drugi zaczęła dokręcać nakrętkę bez wsadzenia podkładki, stwierdziła, że nadeszła chyba pora żeby odsapnąć. Vis co prawda nie lubiła odkładać roboty na później, tym jednak czego nie lubiła bardziej było partaczenie takowej roboty. No i, jakby nie spojrzeć, czekało też na nią naprawianie bot’a. Zeszła więc z bojowej machiny, zbierając po drodze swój sprzęt. Tym razem nie miała zamiaru polegać na standardowym wyposażeniu warsztatu. Jej zabawki były sprawdzone. Znała ich wagę, kształt, każdą rysę i wgniecenie. Były przedłużeniem jej rąk, a co za tym idzie robota z nimi nie dość że sprawiała jej więcej przyjemności, to na dodatek była przyjemniejsza.
Po krótkiej chwili namysłu, idąc w stronę kajuty doktorka, zahaczyła o własną. Tak, przypomniała sobie bowiem wreszcie gdzie ta się znajdowała. Buillt mógłby przy tym nie być szczególnie zadowolony wiedząc, że dziewczyna zajmowała tą, która była najbliżej ładowni…

Nie marnując czasu na przebieranie się, bo niby co było złego w tym co miała na sobie, złapała te parę rzeczy które jej zdaniem mogły się jej przydać w nowym, okresowym lokum, po czym wesoło machając ogonem i nucąc sobie coś pod nosem, ruszyła do siedziby Doc’a. Wybrała tą samą drogę, którą wybrał doktorek. Była sprawdzona, a Vis naprawdę, ale to naprawdę nie chciała się natknąć na żadnego z nowych mieszkańców Fenixa. Nie zależało jej na zawieraniu nowych znajomości. Nie była też w nastroju na odpowiadanie na pytania, na pogaduszki, na żarciki, na… Na cały ten niepotrzebny hałas, który wiązał się z takowym znajomości zawieraniem.

Gdy dotarła na miejsce wślizgnęła się szybko do środka, zanim ktoś wpadł na pomysł by przespacerować się korytarzem. Najbardziej obawiałą się spotkania z Leeną, która pewnie nie byłaby zadowolona z tego, że Vis się obija. No i Darakanka nie była do końca pewna, jak kapitan zareagowałaby na to, że ta się wślizguje do kajuty doktorka. Lepiej więc było zniknąć z widoku nim takie spotkanie nastąpiło.

Zniknęła zatem. Pusta kajuta powitała ją takim samym widokiem jakim pożegnała. Vis rzuciła swój plecak pod łóżko, a następnie, zdecydowanie delikatniej, postawiła skrzynkę z narzędziami. Bot leżał na łóżku, nieruchomy i żałosny. Dziewczyna skrzywiła się na ten widok. Nie tak powinna to zostawić. Powinna dokończyć robotę, albo chociaż jakoś to wszystko porządnie zorganizować. Zamiast tego po prostu wyszła… Jęczenie jednak, nawet jeżeli tylko w myślach, nic pomóc nie mogło więc zamiast dalej marnować czas, zabrała się za ściągnie bot’a z łóżka. Szło jej to nad wyraz opornie ale w końcu się udało i mechaniczna lalka usiadła sobie wygodnie na podłodze, między szafą a łóżkiem, plecami oparta o ścianę. Vis przyjrzała się jej z zainteresowaniem. Przypomniały się jej plany, które zaczęły się tworzyć w kwestii testowania bot’a. Uśmiechnęła się do maszyny.
- Naprawię cię - obiecała, chyba już po raz któryś, ale kto by się tym przejmował?
Zaraz też zabrała się do spełniania tej obietnicy, zaczynając od posprzątania narzędzi z warsztatu i rozłożenia własnych. Później… Później zwyczajowo odpłynęła do świata w którym istniała tylko ona, istniał bot i istniały narzędzia.
Minęło trochę czasu nim, zajęta robotą znów poczuła dziwnie przyjemne sensacje przy podstawie swego ogona, oraz na pupie. Przyjemne doznania związane z czyimś dotykiem. Oczywiście kojarzyła je z tylko jedną osobą. Równie ciekawskim jak ona Bullitem. Choć ich pola zainteresowań diametralnie się rozmijały… on interesował się głównie organizmami żywymi, ona… maszynami, prawie wyłącznie. Tak czy siak, czuła jak ten dotyk próbuje rozproszyć jej skupienie na remontowanej maszynie.
I uparcie się temu rozpraszaniu próbowała sprzeciwić. Ignorowanie jednak zdawało się nie przynosić skutków na które Vis liczyła. W końcu, najwyraźniej nie mając innego wyboru, odwróciła się by spojrzeć na intruza.
- Taaak? - jęknęła, głosem pełnym zawodu, że się jej nie pozwala dokończyć roboty. Zaraz jednak na ustach pojawił się powitalny uśmiech.
- Batonik? Energetyczny i pseudoczekoladowy, ale zdrowy i słodki.- rzekł z uśmiechem Bullit wcale nie zamierzając przerywać pieszczoty dłonią. Wiedział już aż za dobrze, jakie są jej słabe strony.
Z tego wszystkiego do Vis dotarło przede wszystkim słowo “słodki”. Reszta jakoś nie wydawała się szczególnie istotna.
- Pewnie - wyraziła swoją aprobatę dla pomysłu wsunięcia batoniku. Co prawda nie czuła się głodna ale przecież nie trzeba było być głodnym by zjeść coś słodkiego, prawda? Z wyczekiwaniem spojrzała na doktorka i nawet wyciągnęła dłoń po ów przysmak. To, że Buillt nie przestawał masować podstawy jej ogona jakoś nie miało aż takiego efektu, jak wizja smakołyku.
Doc wyciągnął z kieszeni baton i podał dziewczynie.- No i jak ci idzie? Jakieś postępy w sprawie robota?
Ta jednak najpierw zajęła się rozpakowaniem batonu, a następnie, i to zanim odpowiedziała na pytanie, odgryzieniem sporego kawałka. Cóż poradzić, lubiła słodycze. Uwinęła się jednak szybko bo jakby nie było, doktorek czekał na swoją odpowiedź. Tylko czy musiał ją przy tym tak dekoncentrować?
- Powoli ale do przodu - odparła, odwracając się całkiem w jego stronę przez co ogon zwiał mu spod ręki. - Najgorzej będzie chyba z oprogramowaniem, ale i z tym sobie poradzę - zapewniła go, bo wszystko na to właśnie wskazywało. Ile jednak jej ta zabawa zajmie, tego jeszcze nie wiedziała. Wszystko będzie zależeć od tego ile będzie mogła nad nim posiedzieć. Nie sądziła jednak by praca zajęła jej dni. Prędzej godziny.
- Może wykluczysz na razie część oprogramowania. Te funkcje które są uszkodzone? Zrobisz obejścia w programie?- zaproponował Bullit i zerknął na drzwi.- I weszłaś do mojego pokoju… ze zdumiewającą łatwością.
- Beznadziejne zabezpieczenie - poinformowała, szczerząc ząbki, po czym pokiwała parę razy głową. - Pewnie tak zrobię, chociaż wolałabym zająć się wszystkim od razu, tak porządnie. Nie lubię partackiej roboty. Jak bierze się za naprawianie czegoś powinno się to robić porządnie i to za pierwszym razem. - Wyraźnie było to coś, co możnaby wręcz uznać za poczucie honoru i swobodnie za takie brać. Dla Vis to jak wykonywała swoją robotę było niezwykle istotne. Nic jej nie drażniło bardziej niż źle lub niekompletnie naprawiona maszyna. Czy był to bot, czy Mech, czy ekspres do kawy.
- Oj tam.. przecież sama wiesz, że jest niekompletny. Musiałabyś zakupić brakującą część lub sama napisać program osobowościowy.- przypomniał jej Bullit czule głaszcząc ją po czuprynie.
- To, że jest niekompletny nie znaczy wcale, że można go traktować byle jak - poinformowała go z lekkim oburzeniem słyszalnym w głosie. Gdy jednak dłoń doktorka dotknęła jej głowy, przechyliła ją lekko nastawiając się na dalsze pieszczoty.
- Mogę spróbować z tym programem - dodała po krótkim namyśle. - To by mogło nawet być ciekawe. Może prócz podstawowych funkcji dałoby się jej dodać coś ekstra? Mogłaby dla przykładu zająć się porządkami albo czymś w tym stylu. To takie marnotrawstwo przeznaczać ją tylko do jednej funkcji, kiedy można ją wykorzystać do innych. Przecież przez większość czasu tkwi nieużywana, prawda? - Rzuciła spojrzenie na bot’a, całkiem jakby sprawdzała jak ten pomysł spodoba się lalce. Ta oczywiście nie zareagowała, chociaż Vis sprawiała wrażenie jakby jednak odpowiedź usłyszała.
- Tak, to by się jej mogło nawet spodobać - oświadczyła radośnie, wyciągając w stronę Doc’a pozostały kawałek batonika.
- No cóż… Nie miałem okazji korzystać z niego. I tak.. leży sobie i odpoczywa.- odparł Doc i odgryzł kawałek batonika trzymanego przez nią.-Ja się na maszynach nie znam, więc nie mogłem jej naprawić. A jak dotąd Feniks nie miał szczęścia do mechaników.
- Dlaczego? - natychmiast padło pytanie, zanim w ogóle pomyślała, że Doc może nie mieć ochoty odpowiadać. No ale już zapytała więc cóż było robić. Wsunęła do ust resztę batonika i zajęła się jego konsumpcją czekając na informacje.
-Paru zginęło… ale na pirackim statku, śmierć nie jest niczym nowym. Ostatni odszedł, ale między nami mówiąc.- nachylił się ku dziewczynie.-Nie radził sobie. Dobrze chociaż że zbudował TRX-a, bo poza nim… niczym nie mógł się pochwalić. Jeśli ja… musiałem za niego odwalać otwieranie zamków, to jaki był z niego mechanik?
Vis nie lubiła wyrażać się źle o innych mechanikach… No dobrze, zdarzało jej się to niekiedy, chociaż zwykle w myślach. Poza kilkoma razami, które jednak nic tu do rzeczy nie miały…
- Coś potrafić musiał skoro stworzył Arhona - stanęła w obronie nieznanego jej… Chociaż chwila, nie tak całkiem nieznanego mechanika. - Uchu? - zapytała, przypominając sobie, że Arhon wspomniał coś o mechaniku, chociaż pamięć nie podrzucała jej dodatkowych informacji na ten temat. Może gdyby bardziej się skupiła… Tylko, że coś miała z tym ostatnio problemy.
-Cóż… Uchu po prostu nie pasował do takiego życia.- odparł pobłażliwym tonem Dave i zamyślił się.- Swoją drogą… a jak tobie podoba się życie na Feniksie?
Zamyśliła się. W sumie to póki co nie miała powodów do narzekań, chociaż bez wątpienia działo się na statku więcej niż była przyzwyczajona znosić na stacjach czy planetach, które dotąd odwiedzała. Zaraz jednak jej myśli, jak to często miały w zwyczaju, zaczęły błądzić, przez co Doc musiał odczekać dłuższą chwilę zanim usłyszał odpowiedź. A raczej pytanie…
- A może by ją zaprogramować by pomagała tobie w opatrywaniu rannych? Co myślisz? Bo to w końcu twoja maszyna więc wypadałoby żebyś miał z niej jakiś pożytek. No… Jakiś poza oczywistym - dorzuciła, wodząc wzrokiem od bot’a do doktorka. Najwyraźniej zdążyła zapomnieć o co ją zapytał.
-Co?- Doc wpierw się zdziwił, potem zaśmiał, a następnie spokojnie dodał.- Przyznaję, że na to nie wpadłem. A i pewnie ma wpisane osobowości pielęgniarki i pokojówki.
Nie wspomniał jednak o tym, że zarówno owa pielęgniarka jak i pokojówka raczej nie robiły nic wspólnego z medycyną czy sprzątaniem.
- Świetnie! - Ucieszyła się i nawet klasnęła w dłonie, sprawiając wrażenie jakby miała ochotę zabrać się za to od razu. Zawahała się jednak i zerknęła na doktorka nieco niepewnie. - Tyle że nie bardzo znam się na twojej robocie więc mogę mieć trochę problemów z programowaniem - wyznała.
-Spróbujmy najpierw od osobowości pokojówki… w ramach testów. A nad pielęgniarką się pomyśli, jak pokojówka wyjdzie.- zaproponował Bullit.
- Mhm - wyraziła swoją aprobatę, ponownie odwracając się do doktorka i skupiając na robocie. Zdecydowanie zamierzała zająć się pomysłem dokładnie w tej chwili.
Bullit zajął się zaś skręcaniem papierosa i przyglądaniem się poczynaniom Vis. Dziewczyna przeglądając kod mogła się przekonać, iż bot nie jest obdarzony jakimikolwiek podprogramami decyzyjnymi. Ot proste ciągi warunkowe i duży nacisk na szeroki opis różnych pozycji i kombinacji kończyn. Wyglądało na to że praca pokojówki wymagała olbrzymiego talentu do gimnastyki.
Co akurat Vis nie zdziwiło. Jakby nie spojrzeć miała już do czynienia z miejscami, w których taki rodzaj pokojowej pracy był wykonywany. Zamiast więc głowić się nad tym jakie pozycje i dlaczego bot’owi były potrzebne, skupiła się na jego naprawie i sprawdzaniu stanu podstawowego programu pod względem wprowadzenia do niego odpowiednich zmian. W międzyczasie dokończyła to, co zaczęła gdy przyszła, a mianowicie naprawę owego podstawowego programu, która to zajęła jej jeszcze jakiś kwadrans.
- Poza dodatkowym programem, powinna być zdatna do użytku już teraz - poinformowała doktorka, nie odwracając się i właściwie nie będac do końca pewną czy ten wciąż znajduje się w kajucie. Brzmiało to tak jakby mówiła po części do siebie. - Dodatkowy zajmie jednak trochę czasu. Kilka godzin, tak mniej więcej. Jakbym się tak sprężyła i poświęciła mu nieco więcej czasu to za jakieś… - Umilkła, najwyraźniej szacując ile może jej zająć napisanie odpowiedniego programu. - Tak z dziesięć do dwunastu godzin o ile nie będzie z nim dodatkowych problemów.
-Zdatna do użytku… w jakim znaczeniu? Jakie jej funkcje działają?- zapytał zaciekawiony Bullit ćmiąc dogasającego już papierosa.
- Podstawowe, pełny pakiet - poinformowała, odwracając się w jego stronę tuż po tym jak dokończyła zbieranie niepotrzebnych narzędzi i układanie ich w skrzynce. Na to zajęcie poświęciła zaś dłuższą chwilę i wykonywała je z pełną uwagą. Zupełnie jakby każda sztuka jaką wsadziła do skrzynki była dla niej na wagę złota.
- To kiedyś trzeba będzie sprawdzić, a ty… idziesz… odpocząć.- głośny klaps jaki otrzymała w pośladek świadczył o tym, że Bullit mówi poważnie.
Skrzywiła się, co mogło być zarówno spowodowane klapsem, jak i słowami doktorka. Bardziej tym drugim.
- Muszę wrócić do Mecha - oświadczyła całkiem poważnie. - Muszę go naprawić zanim dolecimy, a nie zostało mi tak znowu wiele czasu za to masa roboty. Kapitan mnie zamorduję jak się nie wyrobię - dodała, pocierając pośladek i spoglądając na Buillta z wyrzutem.
-Kapitan cię nie zamorduje… sama to zrobisz za nią.- mruknął Bullit nachylając się ku obliczu dziewczyny i cmokając ją w czubek nosa.-Masz dwie godzinki… lub trzy na relaks. Żadnej pracy przy maszynach, może się prześpisz?
Vis bez dwóch zdań wolałaby spędzić te godziny dłubiąc w Mechu co było widać jak na dłoni.
- Ale mi się wcale nie chce spać - oświadczyła, brzmiąc trochę jak kapryśne dziecko… przed spaniem.
- Mam cię wziąć na kolanka i ululać.- odparł żartobliwym tonem Bullit, ale wziął jej dłoń w swoją i delikatnie zaczął przyciągać ku sobie.
- Nie, ale możesz mnie zanieść do ładowni - oświadczyła radośnie, najwyraźniej licząc na to, że doktorek spełni jej prośbę.
Gdy wylądowała w ramionach Bullita, ten zacisnął zaborczo ręce tuląc ją do siebie i mówiąc.-Zaniosę… jak tylko wypoczniesz.
Po czym to jego język muskać począł jej ucho, tak jak ona pieściła jego jakiś czas temu.
- Ale… - mruknęła jeszcze, wyraźnie mając ochotę nadal się sprzeczać, tyle że nie bardzo jej szło zbieranie myśli by te układały się w sensowne argumenty popierające jej racje. Objęła szyję doktorka i przylgnęła do nieco ciaśniej. ogon za jej plecami falował wolno, acz wesoło.
- Ale tylko chwilę, dobrze? - skapitulowała, bo zwyczajnie było jej za dobrze tu, w kajucie i nawet Mech nie wydawał się być wystarczającym powodem by z tego rezygnować.
-Na chwilę… aż wypoczniesz.-zgodził się z nią Dave. W porównaniu z pieszczotami jakie dotąd otrzymywała od doktorka, te były wyjątkowo stonowane. Była tulona, czuła jego usta na swym uszku, szyi… czuła muśnięcia języka na kąciku ust. Ale nic więcej, to sprawiał, że tak jakoś przyjemnie było w jego ramionach.
Z których jakoś tak nie miała ochoty się wydostawać. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się błogo. Powoli, bardzo powoli, ciało zaczęło przypominać sobie te wszystkie godziny, które spędziła przy Mechu, przy robocie i z doktorkiem. Mięśnie zaczęły się rozluźniać, a myśli odpływać ku przyjemnym brzegom. Nagle zaczęło się jej chcieć spać, co obwieściła ziewnięciem.
- Mhm… - mruknęła, opierając głowę o bark Doc’a.
Bullit tymczasem walcząc bohatersko z pokusą, objawiającą się w postaci dwóch jakże rozkosznych półkul tuż przed jego nosem, kontynuował owe niewinne pieszczoty. Choć po prawdzie miał ochotę na znacznie więcej. Uznał jednak, że Vis bardziej potrzebuje snu, niż kolejnej dawki zabawy i dzielnie nie posuwał się w swych pieszczotach dalej.
Vis zaś zdecydowanie snu potrzebowała, szczególnie że ta godzinka, którą złapała wcześniej dawno już straciła swoje właściwości i nie była w stanie utrzymać dziewczyny dużo dłużej. Tym bardziej, że i wcześniej wątpliwym było żeby spała dłużej niż kilka chwil to tu, to tam. Nikt jakoś do tej pory nie przejmował się tym ile sypiała, włączając w to ją sama. Nic zatem dziwnego, że wkrótce odpłynęła całkiem, pozostawiając biednego doktorka niezaspokojonym, za to ze sprawnym sex bot’em pod ręką.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline