Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 23:21   #39
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- Następnym razem upewnij się, że nie trafisz swoim zaklęciem kogoś ze swoich, dobra? - Rzucił w stronę rudej, wyraźnie pogniewany Kendrick.
- Czep się drzewa, to nie moje! - burknęła z oburzeniem.
- A… to jednak wiesz o co chodzi! To były Twoje pajączki, miały Twoją rudą, wredną twarzyczkę! Teraz jestem cały pokąsany… - mruknął z niezadowoleniem, odciągając rękaw, aby odsłonić całe przedramię w czerwonych krostach.
- Ty wszędzie widzisz mój ryj, ale to nie mój problem, że masz obsesje! Jeszcze powiedz, że ci w gaciach gmerały, bo przecież to moje, phe. Burak jesteś i tyle, to druid rzucił tym gównem!
- Te piekielne pająki faktycznie były twoje?!
- Ryknął Kobuz i padł ponownie wyzuty z sił, jakby ten jeden ostateczny krzyk wściekłości wyzuł go z resztek sił.
- No mówię, że nie! To, że jestem rogata nie znaczy, że wszystko co złe jest ode mnie - twardo upierała się przy swoim.
- Nie unoś się na moją kobietę, łachudro! - Krzyknął Kendrick na Kobuza, po czym przeniósł wściekłe spojrzenie na Furię. - Już się znam na twoich kłamstewkach i wiem, że to były Twoje pajączki. Jak wrócimy do domu to obowiązkowo kupujesz mi maść - pogroził palcem.
- Akt własności masz że mówisz że twoja? Z tego co mi się widzi, to ona swoja jest. - Rzucił cicho. - Ale jak jeszcze raz mnie takie pajączki trafią, to mnie będziecie nieść, a tego chyba nie chcecie, o ile dacie radę. - Rzucił gderliwie.
- Bredzisz jak zwykle - zbył go słowem Kendrick. - Zostawimy cię w lesie. My nie tragarze, pomyliłeś adresy, koleś.
- Zapamiętam, przypomne ci to samo.
- Odparł Kobuz przysiegając sobie że Kendricka nieść nie będzie, nawet jeśli ten będzie zdychał.
- Jeszcze penisy wywalcie na wierzch i mierzcie długość, czuby - skomentowała niemiło odwracając się do nich plecami, żeby nie musieć na nich patrzeć. No wystarczyło, że musiała słuchać.
- Widzisz coś narobił? Nie dość, że pokąsany, to jeszcze baba zła. Brakuje jeszcze watahy goblinów - mruknął niezadowolony Kendrick.
- Idź sobie humor popraw tą gołą dupą, co tam uwiązana jakaś. - warknęła obrażona Furia.
- To do mnie? Nie interesują mnie inne dupy. Zresztą… Dajcie mi spokój, muszę iść przesłuchać tego leśnego dziada - rzekł Kendrick, po czym oddalił się od reszty i ruszył w stronę związanego druida.
- To mu powiedz, by następnym razem nie traktował innych rojem pająków, to nie było moje! - tupnęła nóżką i odeszła usiąść na kamieniu. Początkowo miała posmyrać Kobuza różdżką po nagim torsie, ale jej się odechciało, bo był niemiły.
- To się zdecydujcie czyje w końcu były, chcę wiedzieć, kogo obedrzeć ze skóry. - Rzucił kowal.
- Druida - burknęła krótko, odwracając głowę w drugą stronę. W końcu była obrażona.
- To na przyszłość, jeśli znasz to zaklęcie, nie używaj go w mojej okolicy, bo jak mnie to świństwo pogryzie, kiedyś padnę i faktycznie będzie trzeba mnie nieść. - Powiedział ciężko i splunął krwią. - Mogłabyś użyć na mnie różdżki? Ta błyskawica nie była miła. - Dodał po chwili. - Jeszcze mi w uszach szumi.

Ruda założyła nogę na nogę i zaczęła oglądać paznokcie. Jej chuda, acz zgrabna, dupa, nawet nie uniosła się z twardego siedziska, jakim był głaz. Być może nie usłyszała tej sugestii wyzbytej słowa “proszę”, a może - tak po prostu - była złośliwa

Widząc że rogata się nie rusza, odezwał się tylko pod nosem. - To nie wstaję, tak będę leżał. - Zdjął hełm, spod którego wyskoczyła kula naelektryzowanych włosów, okalających jego głowę niczym aureola i położył się z powrotem.
Po krótkiej chwili wrócił Kendrick. - Nie jestem zbyt obeznany w wilczej mowie, ale ten jeden osobnik wyraźnie nam groził - mówiąc to wskazał czubkiem zakrwawionej włóczni truchło leżące na małej polance. - Upewniłem się, że już nigdy więcej się to nie powtórzy…
- Rozumie ktoś elficki?
- Dodał po chwili, unosząc przed ich oczami wiadomość spisaną na pożółkłym ze starości papierze. Furia jednak się nie odezwała, wciąż będąc obrażoną oglądała swoje paznokcie i cieszyła się z bolesnych jęków Kobuza.
Kendrick westchnął, po czym pomachał jej przed twarzą liścikiem. - CZY. KTOŚ. ZNA. ELFICKI? - Powtórzył już na głos, nie kryjąc przy tym uśmiechu rozbawienia. Kobieta pacnęła go ręką w nadgarstek.
- Pewnie ten druid, co pająkami ciskał - burknęła.
- O co się znowu fochasz? - Spytał się Kendrick, po czym przeniósł spojrzenie na Kobuza. - Coś jej powiedział, że taka nie w humorze? - Zapytał, udając, że nie wie o co chodzi.
Kobuz tylko rozłożył ręce sam nie wiedząc o co rudej mogło chodzić.
- Prosimy…? - Powiedział najgrzecznej jak potrafił Kendrick, po czym wręczył jej wiadomość do ręki.
- Prosi to się świnia, ale twój Baleron został w chlewie - odparła z nieukrywalną wzgardą, po czym niemal wyszarpała notatkę, jak lis ze wścieklizną. Zerknęła na krótką chwilę, aby przeczytać te bohomazy na głos.
- Zawsze to działa - mruknął Kendrick do Kobuza, tak by Furia go nie usłyszała.
Przeczytawszy całość, Furia nie do końca wiedziała co sądzić o tej “wiadomości”.
Na tym zwitku papieru została opisana procedura używana przez dzikie elfy, a dokładniej to przez ważne osobistości wśród ich społeczności.
Zgodnie z zapiskami każda z wysoko postawionych osób wśród nich ofiaruje część swojego ciała do tajnej skrytki - wystarczająco dużą, żeby dało się ją magicznie utrzymać przy życiu.
- Następnie jest napisane, że jeśli taka osoba nie zamelduje się co najmniej raz na Shillgaroth, zostanie uznana za zmarłą i ofiarowana część ciała zostanie użyta by ją zreinkarnować w nowe ciało.
"Tylko czym jest Shillgaroth?", przeszło kobiecie przez myśl.
- No chodź, pokaż mi jak dobrze operujesz różdżką. - Powiedział Kobuz z diablikami w oczach. - Proszę? - Dodał pytająco, stwierdzając że nie w duchu że na pomocnika w kuźni dziewczyna by się za nic nie zdała.
Furia przewróciła oczami. Zaczynali ją wkurzać, wszyscy na raz i każdy z osobna.
- To zdejmuj te łachy, ten metal… Ubrałeś się jakbyś na smoki szedł polować - warknęła karcącym tonem i uniosła jędrne pośladki, aby podejść do wylegującego się wojownika. Po drodze oddała notatkę Kendrickowi, w końcu już ją przeczytała i każdy znał treść, nie potrzebowała jej
Kobuz popatrzył na nią z lekkim zdziwieniem. - Oczywiście że tak sie ubrałem, lepiej żeby się zadławił mną, niż cię schrupał w całości, ale to chwilę zajmie, sporą chwilę. - Powiedział kowal z wolna rozpinając paski zbroi i wyłuskując się z pancerza.

Furia nie spieszyła się, podobnie jak mężczyzna w swej czynności. Wstała bardzo leniwie i obserwowała jego poczynania swym surowym spojrzeniem. Jej czarne jak węgiel tęczówki pochłaniały źrenice tego samego koloru, dopełniając całokształt jej Diablego wyglądu. Śmiać jej się chciało, kiedy wojownik szarpał za paski i pozbawiał się blachy, co było kompletnie zbędne w procesie leczenia magicznym badylem. Mimo wszystko chętnie przyglądała się i stała nad nim niczym kat, czekając aż ten obnaży przed nią swój tors. No trzeba było przyznać, że mięśnie miał lepsze niż Kendrick, a co Rogata sobie popatrzy, to jej. Tyle mogła i w sumie tyle chciała. W końcu uklęknęła obok leżącego i wyjęła zza pasa jedną z wielu różdżek, jakie posiadała. Chwyciła ją delikatnie i poczęła sunąć drugim końcem po umięśnionym barku Kobuza, wędrując przez obojczyk oraz mostek. Później zjechała różdżką niżej, zataczając koło wokół pępka i kończąc tuż przy samej sprzączce paska, który utrzymywał spodnie na odpowiedniej wysokości. Wszystko robiła to niespiesznie, zagryzając przy tym swoją dolną wargę do czerwoności. Czynności tej towarzyszyło jej silne skupienie, wzrok wędrował tuż za ruchami różdżki sunącej po ciele. Kobuz mógł poczuć przyjemne ciepło płynące z magii zaklętej w przedmiocie.

Kobuzowi zdarzało się już widzieć kapłanów przy rzucaniu zaklęć, ale tak pełnego skupienia graniczącego z seksualnym podtekstem jeszcze nie widział. Zastanawiał się czy kobieta robiła to celowo, żeby rozwścieczyć Kendricka, z którym podobno mieszkała, czy z innego powodu. Nie miał jednak nic przeciwko takiemu podejściu. Było… interesujące. Kowal przywołał iskry magii skrzące się w jego krwi i zajął się pozbywaniem krwi, najpierw ze swojego ciała i zbroi, a potem liści z włosów kobiety, które wplątały się tam gdy ta wdzierała się na drzewo.
- Dziękuję, czuję się dużo lepiej. - Powiedział siląc się na uśmiech.
- No nie wątpię - odparła z pewną dozą pychy w głosie, podnosząc się i chowając swój sprzęt. Na tym jej działalność się zakończyła
- Dobrze, pora się pozbierać. Po kolei się ustawiać, pora usunąć krew z wszystkich. - Powiedział z przywróconą zaklęciem energią.
- Wierz mi… do tego też się zdążyłem przyzwyczaić - zaśmiał się Kendrick widząc pytające spojrzenie Kobuza zaraz po tym jak Furia skończyła bawić się różdżką leczenia. - Gdybyś miał na karku tyle lat, co ja, to też zacząłbyś patrzeć na kobiety z lekkim dystansem i zrozumieniem. Pokrętne to stworzenia - uśmiechnął się nieznacznie, po czym podszedł do Kobuza i pomógł mu założyć pancerz.
- W pełni jednak nigdy ich nie poznasz - mruknął szeptem, tak aby stojąca dwa metry przed nimi Furia go nie usłyszała. - Choćbyś miał żyć wieki…
- Pies cię trącał, Kendrick! Idę od was. Pobędę w nieco bardziej inteligentnym towarzystwie; swoim własnym
- po tych słowach obrażona Rogata odeszła od nich i poczęła sobie coś badać, mamrocząc do siebie i delikatnie ruchami dłoni rysując w powietrzu okręgi.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline