Joshua w końcu wygramolił się z zarośli, w które spadł i podszedł do dwójki na plaży, szczerząc się przy tym gamoniowato. Jego uwagę od razu zwróciła blondynka stojąca obok Rogera, która zerkała na niego badawczo. W momencie, gdy dzieliło ich już kilka kroków, rzucił nieskrępowanie:
- Cześć jestem Joshua, a ty... masz chłopaka?
Oczy Alice zrobiły się wielkie i okrągłe jak monety. Przełknęła ślinę, najwyraźniej myśląc nad tym, cóż ma począć na taką bezpośredniość.
- Mam na imię Alice... – rzekła spokojnie, bez uśmiechu.
Dziewczyna stwierdziła, że najlepiej będzie pominąć milczeniem pytanie nowoprzybyłego, który w dalszym ciągu szczerzył się do niej i robił jakieś dziwne miny - to chyba miało wyglądać uroczo albo pociągająco. Nie potrafiła stwierdzić, wobec czego zwróciła temat na... inne tory.
- Co w tym budynku jest? Pheobe i wasza koleżanka już dobra chwilę tam siedzą...
__________________ Konto zawieszone. |