Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2017, 11:37   #31
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
- Mizo znajdzie Duszę, gdy zajdzie taka potrzeba - poinformowała elfa, łaskocząc go przy tym wąsikami w ucho. Odpowiedź ta nie wyjaśniała wiele. Właściwie to ledwie dawała jakieś naprowadzenie na informacje, które Ellisach chciał uzyskać. Dziewczyna w ciele kota nie miała jednak zamiaru udzielać dokładniejszych. Jej uwaga przeniosła się bowiem na otaczający ich las.

Las ów był stary, jak elf zdążył już wcześniej zauważyć. Był on też cichy i był on śniegiem pokryty. Nigdzie nie było widać śladów życia. Czy to na ziemi, czy w powietrzu. Całkiem jakby zostali tu sami, jedyne dwie żyjące istoty na całym świecie. I chociaż bard wiedział, że nie było to prawdą, wrażenie nie ustępowało.

Dotarli w końcu do chaty, o której wspomniała moonria. Dotarli do niej znacznie później, niż Ellisar się tego spodziewał. Najwyraźniej pojęcia odległości były u dziewczynki niezbyt dokładne, bowiem na miejsce przybyli wraz z ostatnimi promieniami słońca. Co nieco w tej kwestii miał do powiedzenia śnieg, który nie dość, że utrudniał im poruszanie się na ziemi, to jeszcze zaczął im sypać na głowy. Śnieżyca, bez wątpienia bowiem nie były to jedynie lekkie, okazjonalne płatki na czubku kociego nosa, rozszalała się na dobre, tuż przed momentem, w którym elfie oczy ujrzały migotliwe światło, a Dusza wyszeptała mu do ucha
- Czuję dym.

To jednak, że dym czuła nie było niczym nowym. Czuć go bowiem było, tak jak swąd spalenizny, już od jakiegoś czasu. Nadciągał on od strony płonącego miasta, którego łuna stawała się z każdą chwilą wyraźniejsza. Gdy jednak Ellisar podszedł bliżej ku temu delikatnemu, drżącemu wśród fal śniegu atakującego nieba światełku, poczuł w owym zapachu zmianę. Czuć w nim było zioła, czuć też było mięso i, o ile go elfi nos nie mylił, także słodką woń miodu. Nie był to bowiem dym pochodzący z miasta, a woń domowego ogniska nad którym ktoś właśnie piekł kolację, a sądząc po zapachu, kolacja ta miała być na miarę królów. No, może nie królów, ale i tak puste żołądki wędrowców odpowiedziały ponaglającą skargą.

Moonria, nie czekając na Ellisara, zeskoczyła z plecaka i niczym magiczna strzała, pomknęła w stronę niewyraźnych konturów chaty. Oczy elfa na próżno starały się wyśledzić jej drobne ciało. Biel zlała się z bielą i tyle jej było. Po chwili jednak, do czujnych jego uszu, dotarło pukanie. Rozległo się raz, rozległo i drugi, trzeciego jednak nie było.
Zamiast tego drzwi zostały otwarte, wypuszczając z wnętrza strumień światła, w którym stanęła nader postawna istota, bynajmniej nie wyglądająca na szczęśliwą, że się jej przeszkadza.


Wilkołak, bez dwóch zdań bowiem do tejże rasy owa istota należała, opuścił łeb w dół, by baczniej przyjrzeć się stojącej na jego progu dziewczynce. Dusza bowiem zdołała w międzyczasie zmienić swą formę i stała teraz w swej lekkiej sukience, unosząc głowę i przyglądając się ponad dwukrotnie od siebie większej bestii.
- Czego… - Z paszczy wydobyło się niezbyt przyjazne warknięcie, ledwie przy tym zrozumiałe. Zaraz też zaczął się rozglądać, węsząc.
- Coście... za... jedni...? - Padło drugie pytanie, nie mniej wrogie i podobnie jak poprzednie, ledwie zrozumiałe.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline