Pytania wojowniczki pozostały bez odpowiedzi, pozostali rozbitkowie zajęli się innymi sprawami i słuchał jej chyba jedynie umierający osiołek. Może i wiedział co się stało, ale co z tego jeśli nie potrafił mówić?
Nie było sensu tak siedzieć, zwłaszcza że podnosiło się nie tylko słońce na niebie, ale też woda w zatoczce. Jeśli nie pozbierają rozrzuconego na brzegu dobytku morze zabierze go i raczej już nie odda. Wstała więc i zabrała się do roboty, niczym członkini jakiegoś prymitywnego wyspiarskiego plemienia zbierająca wyrzucone przez sztorm jadalne ślimaki zaczęła wkładać do sieci wszystko co mogło im się jeszcze przydać.
-Dziękuję.- skinęła głową Garidanowi biorąc od niego zniszczoną rękawicę i dokładając do reszty.
-Nie umiem gotować, ale zawsze mogę nadziać coś na patyk i upiec.- odparła. |