Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2017, 20:20   #3
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Orłow patrzył. Tak jak to tylko on potrafił. Drapieżnie. Carmen zdołała się już wielokrotnie przekonać co do natury swego przeciwnika. W walce przypominał dzikiego kota, wpierw przyczajonego… a potem walczącego z furią i zaciętością. Teraz czuła na swym ciele jego spojrzenie. Drapieżne i skupione… jednakże nie mógł oprzeć się pokusie wędrowania wzrokiem po udach i łydkach lady Stone. Pieszczenia spojrzeniem jej piersi. Być może wspominał tę krótką wymianę zdań i ciosów z tureckiej łaźni.
Co jednak nie zmieniało faktu, że był czujny. Za dobrze znał Carmen i jej niespodzianki ukryte pod kuszącym pięknem.
Dziewczyna ruszyła w kierunku Orłowa. Szła wolno, kołysząc biodrami i okalającą je kreacją z tiulu i koronek. Szła krok za krokiem, a gdy była już blisko... po prostu udała zainteresowanie czymś innym i przeszła za plecami agenta, nawet nie muskając jego ubrania - choć bardzo ją korciło. Przez chwilę rozglądała się, jednocześnie delektując się nerwowością, jaką musiała wywołać u wyćwiczonego zabójcy, stojąc za jego plecami, poza granicą jego wzroku.
- Co ty tu robisz? Nie powinnaś teraz bujać na niebie?- dotarł do jej uszu cichy szept, pełen gniewu. Cóż… agent caratu zawsze był dość impulsywnym mężczyzną. Nic dziwnego, że nie wytrzymał.
Zachichotała w duchu.
- Pan coś mówił do mnie? - obejrzała się z udanym zdziwieniem na Orłowa.
- Ależ skąd... milady musiała się przesłyszeć.- odparł uprzejmie Jan Wasilijewicz uśmiechając się tak mocno, że wydawało się iż ma szczękościsk. Najwyraźniej rola szarej eminencji na tym przedstawieniu bardzo go uwierała.
Posłała mu najpiękniejszy uśmiech, na jaki było ją stać, po czym ruszyła w głąb sali, za plecami mężczyzny. Starała się zniknąć z oczu Orłowa, jednocześnie samej, mając na niego baczenie.
Nie było to łatwe, wszak sala była dość mała… A Carmen przyciągała uwagę swą urodą. Mogła czuć się jednak bezpiecznie mimo bliskości adwersarza. W okolicy było zbyt wiele świadków, by zaatakował. A i raczej nie przybył tu w takim celu, skoro była miłą dla jego oka i niemiłą z powodu wspólnej historii niespodzianką.
A propo niespodzianek…
Właśnie na salę weszła kolejna. Yue Si Chuan… zwana też Wężową Księżniczką. Jedna z głów Triady rządzącej Singapurem, mafii nieoficjalnie kontrolującej tam wszystko. I wroga numer jeden Kompanii Wschodnio-indyjskiej. I… co mogło się wydawać dziwne, nieformalnego sojusznika Brytyjskiego Wszechimperium. Cóż… Singapur lubił obecne status quo i nie chciał wracać w “czułe” objęcia Cesarstwa Chin. Toteż chętnie wspierał angielski wywiad, a ten odwdzięczał się tolerując zorganizowaną przestępczość w mieście i okolicach.
Natomiast Kompania już mniej i za głowę Yue wyznaczyła pokaźną nagrodę (oczywiście nielegalnie), choć nadal mniejszą niż za innych przywódców singapurskiej mafii. Yue więc najbezpieczniej czuła się w Singapurze i całych Indochinach, unikając wypraw do Europy.
Co więc mogło skłonić ją do takiego ryzyka? Z tego co domyślała się Carmen, Yue była osobą o mistycznych i ezoterycznych zainteresowaniach, szukającą do swej kolekcji przedmiotów powiązanych ze starymi tradycjami magicznymi. Tak przynajmniej twierdzono. Podobnie jak twierdzono o jej skłonnościach do własnej płci. Prawdą natomiast było, że lady Si Chuan była jak kameleon mogąca w jednej chwili zmienić “skórę”. Potrafiła być i tradycyjną singapurską Chinką i europejską światową damą i klasztorną mniszką. Potrafiła być tym kim chciała, bo oficjalnie była diwą, gwiazdą Domu Opery i Śpiewu w Singapurze.
Była też drugim z trzech interesujących nazwisk na liście, którą widziała u lorda George’a.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline