Mężczyzna zostawił ranną dziewczynę w rękach towarzyszki. Wiedział, że oprócz rzucania zaklęć należy odkazić czymś ranę - najlepiej zdałaby się do tego woda pitna, ale nie było jej akurat pod ręką - co martwiło go w dłuższej perspektywie i wiedział, że niedługo będą musieli udać się w jej poszukiwaniu - ale zdałby się jeszcze jakiś alkohol, a tego na pokładzie akurat nie brakowało i liczył, że być może na plażę zostały wyrzucone jakieś butelki bądź baryłki... Pozostawały jeszcze okłady z moczu, ale... Nie sądził, żeby dziewczyna była im wdzięczna po przebudzeniu za taką opiekę.
- Co za szalony dzień... - Mruczał pod nosem do siebie rozglądając się za jakimiś trunkami, które mogły zostać wyrzucone razem z nimi.
__________________ "Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga." |