Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2017, 13:28   #104
Morri
 
Morri's Avatar
 
Reputacja: 1 Morri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłość
Czarnowłosy przedmiot rozmowy opierał głowę o swoją rękę, nie włączając się póki co do rozmów, jedynie słuchając, przyglądając się i czekając na odpowiedzi na zadane pytania.
Isla przez chwilę przyglądała się Barb.
- Mam wrażenie, że w obecnej chwili rola opiekunki przypadnie mojej osobie - odpowiedziała. - Przynajmniej dopóki Barbara nie przyzwyczai się do mojej obecności i nie poznamy nawzajem swoich możliwości. Podobnie będzie zapewne z Norą i Torą, aczkolwiek w ich przypadku liczę na twoją rozwagę - zwróciła się do Neli. - Jak będzie z tobą, Jack’u, tego wciąż nie wiemy, chociaż bez wątpienia masz nad swymi towarzyszkami tę przewagę, że poznasz moją siostrę jako ostatni.
- Chcesz powiedzieć, że zdołam się z wami oswoić, zatem będzie mi łatwiej porozumieć z waszą siostrą? Czy też zdołacie mnie do tego czasu przygotować na to spotkanie? - spytał.
- To znaczy, że ee… gdy wisisz u mojej szyi, to mamy razem lepsze możliwości? - zainteresowała się również Barb.
- To pierwsze - odpowiedziała, kierując swe słowa do Jacka. - Tak, dokładnie to miałam na myśli. Chociaż nie jest konieczne, bym stale przebywała w formie naszyjnika jeżeli ci to nie odpowiada. Przemiana następuje wystarczająco szybko, bym zdołała cię ochronić przed niebezpieczeństwem.
- Tak jak my stanąć do walki z takim - potwierdziły jednogłośnie bliźniaczki.
- Nie da się ukryć, że w walce z wampirami naszyjnik sprawdził się znakomicie. - Jack z uznaniem skinął głową.
- Gdy jesteście w formie eee… przedmiotu, słyszycie wszystkie nasze myśli i możecie sterować naszym ciałem bez przeszkód? - zapytała Nela unosząc przy tym lekko brwi i czujnie obserwując Islę.
- Możemy w nie ingerować w razie potrzeby - potwierdziła Isla, zerkając na swoje siostry. - Niekiedy w większym, czasem w mniejszym stopniu. Lub wcale, gdy nie ma takiej potrzeby.
- Wiemy, wiemy - dłonie bliźniaczek uniosły się w obronnym geście. - Przesadziłyśmy. Przepraszamy.
- Niektóre istoty nie są w stanie znieść naszego dotyku - dodała Isla, przenosząc spojrzenie na Jack’a. - Chociaż są od tej reguły wyjątki bowiem to my wybieramy na kogo działają nasze moce, a na kogo nie. Nie chcemy krzywdzić sojuszników.
- A co z myślami? - dopytała Nela.
- Podsłuchujecie każdą myśl, czy słyszycie tylko to, co jest skierowane do was? - doprecyzował Jack.
- Tak, to dobre pytanie. Nie zawsze myślimy o rzeczach, które powinni widzieć inni - to dokładnie o to nam chodzi. - Dodała szybko czarnowłosa, lekko kiwając głową.
- Możemy słyszeć każdą, jeżeli wam na tym zależy, lub tylko te, które do nas kierujecie. W walce jednak, przynajmniej na początku, doradzałabym jednak byście nam zaufały - odparła Isla, a Nora i Tora ochoczo jej przytakiwały.
- Jestem pewien, że na walce znacie się tysiąc razy lepiej, niż my - stwierdził Jack, kwestię tego, kto, ile i jakie myśli będzie słyszeć, pozostawiając w gestii Barb i Neli. Gdy będzie miał swoją... towarzyszkę... to sam z nią ustali zakres wymiany myśli.
~ Jak myślę o tyłku Jacka - pomyślała eksperymentalnie Nela, próbując ową myśl skierować do bliźniaczek i jednocześnie wizualizując sobie widzianą już bez odzienia pupę przyjaciela - to możecie podsłuchiwać, ale jak myślę o innych pupach, to lepiej nie - dodała. I choć myśl ta miała żartobliwy wydźwięk, teraz z ciekawością popatrzyła na dziewczyny.
Te jednak nie zareagowały w żaden widoczny, czy niewidoczny sposób.
- Jestem zmuszona potwierdzić - odparła Isla, wskazując na swe siostry. - Jako części miecza walczymy już od wieków. Wraz z kolejnymi walkami zwiększała się nasza wiedza i mimo tego, że jesteśmy rozdzielone, a co za tym idzie nie posiadamy pełni mocy, to wciąż jesteśmy w stanie spowodować większe obrażenia niż zwykła broń kierowana niewprawną dłonią. Lub nawet magiczna - dodała, z lekkim uśmiechem.
- W tej chwili nie mamy żadnej broni, ani magicznej, ani nawet niemagicznej - stwierdził Jack. - Głowy i gołe ręce. Nela jest co prawda wyjątkiem, bo sztylety to bez wątpienia broń. Niezwykła.
- Ja leczę - doprecyzowała Barb - aczkolwiek wiem, że dotknięcie amuletu też robiło krzywdę wampirzym… znajomym. Dlaczego?
Nela na wspomnienie o wampirzych znajomych tylko przygryzła wargę, tak, że jej usta wyglądały teraz jak jedna cienka linia.
- Od każdej reguły są wyjątki - padła odpowiedź, której przytaknął jednoczesny ruch głów bliźniaczek, najwyraźniej zgadzających się ze słowami siostry.
- Widać lepiej być twoim przyjacielem, niż wrogiem - dorzucił Jack. - Poza tym każde lekarstwo jest w stanie zaszkodzić.
- Leczenie Barb i moja… hmm… prędkość… zależy od Was, czy to umiejętności które są niezależne i przypisane do naszego bycia wilkołakami? - zapytała Nela.
To drugie, pomyślał Jack, ale nie chciał uprzedzać wypowiedzi 'kawałków miecza'.
- To wasze umiejętności - Isla potwierdziła przypuszczenia Jacka. - I niestety, nie zawsze jest tak jak mówisz. Niekiedy nasi wrogowie zwyciężają, staramy się jednak z całych sił by nie działo się tak zbyt często - dodała, a uśmiech, w który układały się jej usta, zmienił się w bardzo, ale to bardzo nieprzyjemny. Zdecydowanie, patrząc na nią w tej chwili, trójka gości mogła poczuć, jak zimny pot spływa im po plecach. Avalon może i był baśniową kraina, pełno w nim jednak było potworów.
- Dan miał rację… - odparła po chwili ciszy Nela - powinniśmy odpocząć. Póki możemy. - Po tych słowach spojrzała to na Barb, to na Jacka.
- I tak nie mamy nic innego do roboty, chyba że możemy pomóc w obejściu - odparł Jack.
- Odpocznijcie - doradziła Isla, na powrót uśmiechając się łagodnie. - My nie czujemy zmęczenia. Poza tym miło będzie chwilę popracować po tak długim śnie.
Bliźniaczki, jak zresztą stale, odkąd pojawiła się ich siostra, przytaknęły. Dora, która do tej pory nie wypowiedziała słowa, także i tym razem zachowała milczenie.
- Właściwie… to co z naszymi rzeczami? - Nela uświadomiła sobie, że jeszcze o to nie pytali, a przecież z wielką ochotą zapaliłaby papierosa… ile to ich jeszcze im zostało? Nie mówiąc już o swoim portfelu w którym skrywała minimalistyczny zapas kosmetyków, czy o łuku, którego brak pewnie by jej doskwierał.
- Tych nie udało się nam ocalić - Tora od razu zdruzgotała nadzieje Neli.
- Skupiłyśmy się na was, reszta nie wydawała się istotna - dodała Nora, w kwestii wyjaśnienia powodu ich postępowania.
- Jestem pewna, że Scar zdobędzie dla was wszystko co potrzebne - zapewniła Isla, chociaż nie sprawiała wrażenia szczególnie przejętej ich stratą.
Nela jęknęła głośno słysząc tą odpowiedź. Wszystko przepadło! W głowie powoli zaczęła wyliczać rzeczy, które tak skrupulatnie kolekcjonowali by wynieść z domu Taminy. Rozejrzała się po stole, który bliźniaczki oczyściły wcześniej.
- A macie tu wino?
Jack nie bardzo wierzył w pozytywną odpowiedź, ale i tak zmartwił się tym, że przepadły wszystkie ich, tak starannie dobierane, rzeczy.
- Tamina mi taką magiczną, cudowną miksturę zrobiła. I dała nam zapasy leków… choć pewnie teraz ja jestem chodzącym zapasem leków. A na jakieś mniej poważne problemy też mogę pomóc? No i tytoń. Oj, tytoń… Wiecie co to tytoń? - Dołączyła się ponownie do pytań i wątpliwości Barb.
 
__________________
"First in, last out."
Bridgeburners
Morri jest offline