Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2017, 13:31   #105
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dora bez słowa odeszła od swego stanowiska przy piecu i ruszyła w stronę wąskich, prawie niewidocznych drzwi znajdujących się pod schodami.
- Twoja moc jest wystarczająca byście się nie musieli przejmować miksturami, chociaż w obecnej chwili jest ona mocno ograniczona - odpowiedziała Isla, śledząc wzrokiem Dorę.
- Oczywiście że wiemy co to tytoń - odparła nieco urażona Tora.
- Chyba każdy wie - dodała Nora.
- Przynieść wam? - zapytały obie, sprawiając wrażenie nader chętnych do spełnienia tego życzenia.
- Palaczki... - z wyraźnym niesmakiem powiedział Jack.
Szarowłosa w odpowiedzi na pytanie bliźniaczek pokiwała ochoczo głową.
- Jeśli możecie - odpowiedziała uprzejmie.
- Możemy - potwierdziły zgodnie, kiwając przy tym głowami i już po chwili zniknęły za tymi samymi drzwiami, co jakiś czas wcześniej, Dan.
Dora pojawiła się w chwilę później, niosąc kosz w którym tkwiły trzy, pokryte kurzem, butelki zabezpieczone woskiem. Postawiła je na stole przed Nelą, po czym bez słowa skierowała się ku schodom prowadzącym na poddasze.
- To wygląda na wiekowy trunek - powiedział Jack, przyglądając się butelkom.
- Dziękujemy - powiedziała za nią Nela, nim ta zniknęła.
Nie usłyszała jednak odpowiedzi na swoje podziękowanie. Dora wciąż zachowywała pełne milczenie.
- Zapewne taki właśnie jest - odparła Isla, także przyglądając się butelkom, chociaż bez zbytniego zainteresowania.
- Papierosek, kieliszek wina i mogę iść spać - ogłosiła Barb, spoglądając na Nelę. - Butelkę możemy poprosić też na potem, co wy na to?
- Barb, myślisz, że trzy nam nie wystarczą? Ostro. - Szarowłosa ujęła koszyk z butelkami wina. Nie śpieszyła się, bowiem najpierw musiały wrócić bliźniaczki z tytoniem. - W takim razie proponuję wyjść na chwilę na świeże powietrze.
- Popieram. - Jack skinął głową. - Może zabierzemy jakieś szklanki, koc i rozłożymy się pod jakąś jabłonką? Widziałem z okna sad.
Pomysł nie był zły, tym bardziej biorąc piękną pogodę za oknem. Wkrótce też powróciły bliźniaczki niosąc naręcze wysuszonych liści tytoniu. Wyjaśniło się także gdzie poszła Dora, która zjawiła się w izbie w chwilę po dziewczynach, niosąc trzy arkusze delikatnego papieru i nożyce. Wszystko zaś w ładnym, drewnianym pudełku. Najwyraźniej Nela z Barb musiały same zadbać o to by podane im składniki zamienić na jakże upragnione papierosy.
Wyposażono ich także, a raczej Dora wyposażyła, w koc, szklanki i malutkie, słodkie bułeczki, przypominające trochę skarlone pączki. Do nich dostali mały nożyk i słoik dżemu. Widać najstarsza, a przynajmniej najstarsza z wyglądu dziewczyna, przebywająca w chacie, wiedziała dokładnie czego mogą potrzebować. Lub też w jakiś sposób usłyszała słowa Jack’a.

Jack zabrał kosz i koc, drobiazgi zostawiajac Neli i Barb, a po wyjściu z chaty skierował swe kroki w stronę wspomnianego wcześniej sadu.
- Może trzeba było spytać o jakiś strumyk - powiedział, gdy się już znaleźli między drzewami. - Wolicie cień, czy chcecie w słoneczku spożyć śniadanie na trawie?

Jako że Barb skłaniała się ku cieniowi, a i Jackowi nie odpowiadał nadmiar słońca, chłopak rozłożył koc w cieniu rzucanym przez okazałą jabłonkę, po czym zaczął się zmagać z woskiem, chroniącym dostęp do zawartości jednej z butelek.
Gdy wreszcie uporał się z zabezpieczeniami wlał trochę wina do swojej szklanki i nalał do pełna dziewczynom.
Nela najwyraźniej nie miała zamiaru nawet udawać, że nie towarzyszy jej ponury nastrój i zależy jej przede wszystkim na ów czerwonym trunku, który właśnie (i to w szklance do pełna) podsunął jej Jack.
Rozsiadłszy się na kocu skinieniem głowy podziękowała za trunek i duszkiem przechyliła szklankę do samego końca.
Jack, który nawet nie zdążył powąchać swojego wina, natychmiast wlał dziewczynie kolejną porcję.
- Nie podoba mi się to - oznajmiła Nela, podsuwając w stronę Barb papierki dzięki którym czarnowłosa dziewczyna mogłaby skręcić tytoń w papierosy - i nie mówię tylko o byciu pionkami w czyjejś… nie wiadomo czyjej i o co grze. Nie podobają mi się te odłamki miecza. Zawładnęły moim ciałem i jakoś nie czułam bym miała coś do gadania. Przerąbane. - Szarowłosa chwyciła znów napełniony przez Jacka kieliszek, ale tym razem (ufff!) nie wychyliła go duszkiem jak poprzedniego.
Jack upił nieco wina ze swej szklanki, po czym spojrzał na Nelę.
- Ale byłaś szybka jak błyskawica - powiedział. - Mimo tego uważam, że będziesz musiała z nimi poważnie porozmawiać, bo to, mówisz, nie brzmi dobrze. Ale i tak nie mamy wielkiego wyboru jak uwierzyć, że ich i nasze plany są zbieżne. Sądzisz, że bez nich damy sobie radę w tym przepięknym świecie?
- Sądzę, że to jak rzut monetą. Może powinniśmy zostać i uwierzyć. Może powinniśmy spieprzać stąd jak najdalej. Ale, cóż. Jeśli nie wiesz komu ufać… - Szarowłosa wzruszyła ramionami - nie mamy wyjścia. A co do tej rozmowy, jestem przecież specjalistą w poważnych rozmowach. - Tym razem brzmiało to ironicznie. Nela upiła dwa łyki wina i przeniosła wzrok na Barb. Ta w odpowiedzi wzruszyła ramionami.
- Dokładnie powiedzieliście to, co mi po głowie chodzi. Cholera ich wie. A cel mamy oczywisty. Wydostać się stąd, choćby nie wiem jak miło było. To nie jest dom, na szczęście jeszcze o tym nie zapomnieliśmy.
Z tym zgodzić się mogli i Nela, i Jack.
Ten ostatni po raz kolejny dolał wino i Neli, i sobie (Barb zdecydowanie odmówiła wlania w siebie kolejnej porcji trunku), a potem, gdy obie dziewczyny zajęły się domową produkcją tytoniowych skrętów, rozkroił jedną z bułeczek i posmarował dżemem. Nie był miłośnikiem tytoniu w żadnej postaci, zatem strategicznie zajął takie miejsce, by ewentualny dym z papierosów trzymał się jak najdalej niego.
Barb wprawnymi ruchami skręciła sobie papierosa. Tytoń pachniał bardzo przyjemnie, nieco waniliowo, nieco inaczej niż “standardowa” używka, którą znała, ale nie zniechęciło to jej, a wręcz odwrotnie, jeszcze przyspieszyło jej ruchy. Tęskniła już za charakterystycznym smakiem, choć z czystym sumieniem mogła stwierdzić, że papierosy nigdy jej nie smakowały.
Przyjaciele, dobre jedzenie, drzemka i papierosy - to zdecydowanie był dobry plan na wypoczynek oraz zbieranie sił. Nie potrzebowała na razie niczego więcej.
Na twarzy Neli, która wnet poszła w ślady Barb, pojawiło się uczucie błogości, co Jack skwitował ciężkim westchnieniem i pewnym zwiększeniem dystansu od obu dziewczyn. Te, na szczęście, nie były złośliwe i nie zionęły dymem prosto w nos chłopaka.

* * *

Czas płynął na słodkim nieróbstwie, które niektórzy mogliby nazwać leniwieniem się, a inni - odpoczynkiem to ciężkich nocnych przeżyciach, okraszonych walką i paroma trupami (Jack zdecydowanie preferował to drugie określenie).
Co prawda powinni w pocie czoła snuć różne plany, lecz plany miały to do siebie, że musiały mieć jakieś podstawy, na których można by je budować. Pozostawało zatem czekać na powrót Scar.
A w międzyczasie się zdrzemnąć.
 
Kerm jest offline