- Proszę bardzo - odparł Jacob patrząc wprost w oczy Richarda.
- Opłaca się podjąć stosunkowo niewielkie ryzyko, stawiając na szali naszą osiemnastkę, by podjąć cesarzową, co pozwoli uniknąć setek tysięcy zabitych w dwóch wojnach równoległych. Twierdzę ponadto, że nie wydarzy się nic, co prognozujesz odnośnie polityki i kontrdziałań w sprawie cesarzowej - powiedział twardo Starr.
- Twoja kolej. Przyznaj, że jesteś gotów poświęcić życie setek tysięcy i nie rusza cię śmierć tysięcy osób na dole, bo ważniejszych jest dla ciebie pięć osób na pokładzie tego sterowca włączając ciebie, wyłączając mnie. O co wy w ogóle walczycie? Dla samej zasady czy wymierzania sprawiedliwości? Czy w ogóle was obchodzi społeczność globalna, czy jestem tu jedyny, który ciągle ma na uwadze pomoc innym podkładając samego siebie? I to podobno mnie nie obchodzi los innych ludzi - prychnął Cooper.
- Powrót po cesarzową jest dla was większym ryzykiem niż ładowanie się w centrum rzezi na Ezekielu, które to już ryzyko jesteście gotowi podjąć, w przeciwieństwie do mnie. Wy oferujecie swoje ręce na Ezekielu, a ja zabiegam o poparcie cesarzowej. Podejmuję mniejsze ryzyko dla większych korzyści. Tak, lurker miał trochę racji. Ja potrafię myśleć racjonalnie w każdej sytuacji, ale też mylił się. Myślę o innych i to chyba bardziej niż wy. Dzięki temu żyję, pomagam innym i na mnie nikt nie poluje. W przeciwieństwie do was. Albo dajesz wiarę moim racjonalnym ocenom, albo podejmujesz decyzję emocjonalną. Oddaj wreszcie swój głos - zakończył zimno nie spuszczając wzroku ze szlachcica.
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |