Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2017, 13:32   #95
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ahab nie rozumiał i nie starał się zrozumieć tego czego był świadkiem i uczestnikiem. Był prostym człowiekiem. Rewolwerowcem, dla którego stal i ołów się liczyło. Arya, ona go trzymała w ryzach. Prawie ją zabił, chyba po raz pierwszy spudłował w życiu. Cieszył się z tego. Czuł jej dotyk. Nie próbował walczyć z tym wszystkim, bowiem musiałby rozumieć naturę zjawiska tego. A nie umiał i wiedział że, nigdy nie zrozumie. Ciało, krew i to wszystko co było naturalne było wytłumaczalne. Reszta była domeną Tarocistki.
Druga ręka schowała rewolwer do kabury. Był to odruch, nad którym Ahab się nie zastanawiał. Starał się nie dać po sobie poznać że, jest przerażony. Zarówno wydarzeniami jak i tym że, prawie ją zabił. Czuł kłucie w sercu z tego powodu, ale teraz nie mógł pokazać tej słabości.
Patrzył na Arye po prostu ufnie i jedyne co mógł powiedzieć:
- Teraz jestem zdany na Ciebie w pełni.
- Coś tu musi być... coś, co miesza nam w głowach... - mówiła, siadając na ziemi i zdrową ręką przytrzymując draśnięte ramię. W drugiej - teraz już opuszczonej dłoni - trzymała kartę Kapłanki.
- Muszę pomyśleć... Rozwiej te mgłę... Właśnie, mgła! - nagle przypomniała sobie to, o czym zapomniała przed chwilą - Sychotrium! Ta mgła nad paprociami - mówiła podniecona do Ahaba, któremu sama nazwa niewiele mogła powiedzieć - To jest ziele głupców. Musimy przestać nim oddychać. Zawiążmy chusty na twarzach i spróbujmy odsunąć się od tych mgieł.
Ahab nie rozumiał słów które wypowiadała Arya, ale zrobił jak kazała. Zawiązał sobie chustę na twarzy, ale gdy dostrzegł krew na jej ręku przyklęknął koło niej. Zerwał kawałek swojej koszuli i zaczął obwiązywać ranę, tak by zatamować krwawienie.
- Przepraszam… - wypowiedział cicho.
Uśmiechnęła się do niego lekko, dając do zrozumienia, iż doskonale wie, że to nie były jego prawdziwe intencje, by ją zabić.
- Zawiążesz też moją? Mam trochę problem z ruszaniem się…
Kiwnął głową i zawiązał jej chustę odpowiednio by chroniła jej usta. W jego oczach dało się wyczuć ulgę.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline