Jeden z aklitów starajac sie zachowac jak najwieksza cisze powli otworzył wam dzwi .
Na zewnatrz ciemność , rozpraszana przez nieliczne swiatła zza pozamykanaych okiennic , mieszła sie z sciana deszczu .
Błoto siegajace nieco powyzej kostek , było lepikie i grząskie.
Opatulajac sie tak szczelnie , jak pozwalały na to ich płaszcze ruszyli w kierunku miejskiego aresztu .
Gdy dochodzili juz do jednopietorego budynku , ktory przez napotkanych przechodnów został wskazany jako areszt Glein , gdzies w bocznej uliczce zobaczył zarysy postaci . Zgarbiona sylwetka trzymała w reku wielki młot , ktorym raz po raz uderzała co cos co lezało w błotnistej kałuzy . Kolejny cios i kolejny piorun przeszył ulice miasteczka . Postac podniosła sie i spojrzała w kierunku
bohaterów ... Uniusł w góre zascinieta w pieśc dłon ...
Przed dzwiami aresztu , niemiłosciernie chłostany deszczem stał starznik .
spojrzał spodełba na przybyłych ... Czego
****
O ile wejdziecie do srodka :
Wewnatrz panowało przyjemnie ciepło .
W porównaniu z mokra ulica , czy zimna kaplica było wręcz komfortowo .
Grube kawałki drewna trzaskały cicho lizane czerownymi płomieniami ognia .
Straznicy zgromadzenie siedzili przy długim stole . Zapach skowitej zupy przypomniał wam o barku ciepłego poisłku
Jeden z siedzacych przy stole odwrócił sie do was
"Zamykac drzwi , i czego tu ?"
Drugi ze strazników siorbnał ... "Oni do naszego palacza " Wszyscy zasmiali sie ponuro ..." na pietro , drugie drzwi po lewiej " |