Mark tylko wzruszył ramionami. Ojciec i tak go nienawidził, więc jedna kłótnia więcej nie zmieni tutaj kompletnie nic, a na dokładkę był teraz w takim stanie, że naprawdę niewiele go to obchodziło.
- Chodź już po prostu, miejmy to z głowy, chcę wrócić do pokoju – powiedział do Kelly obojętnym głosem i nie czekając na nią, zaczął schodzić po schodach. Musiał uważać, żeby się nie potknąć i nie spaść ze schodów, chyba trochę przesadził z paleniem dzisiaj…