Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2017, 22:13   #61
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację




Na wybrzeżu Nowej Anglii - przynajmniej w mniemaniu TechnoVikingów

Soundtrack

Jarl HaTeeMeLson uniósł dumne głowę słysząc wyzwanie. Popatrzył na chrześcijan i zawołał coś w ojczystym języku.
-Det kommer att bli en duell!

Z chaty wybiegło dwóch mężczyzn. Jeden z nich przyniósł pokaźnych wymiarów skrzynię, a drugi dwa potężne toporzyska i tarczę. Wbił broń w ziemię obok Jarla i ukłonił się. Obydwaj wycofali się i stanęli kilka metrów od swojego wodza. Po chwili z budynku wyszła reszta wojowników. Utworzyli półkole stojąc za swoim przywódcą. Każdy był uzbrojony w jakiś jednoręczny oręż i tarczę. Zaczęli wystukiwać jakiś rytm. Po chwili Jarl jednak uniósł dłoń i wszyscy zaprzestali.

Wódz ściągnął kurtkę i koszulę prezentując swoją imponującą budowę ciała. Nawet z takiej odległości widać było, że walka to nie pierwszyzna dla niego. Po chwili zakrzyknął:

- Wyznaczcie jednego z was, kto stanie do pojedynku! Niech bogi rozsądzą! W tej skrzyni znajduje się broń, którą będzie mógł wybrać wasz człowiek! Ja wybiorę jako drugi, aby było honorowo. Kto wygra pojedynek ze mną, jako najpotężniejszym z TechnoVikingów, będzie mógł wydać nam rozkaz! Tradycyjna walka jest dla nas święta, więc możecie być pewni, że usłuchamy! Tak się klnę na Odyna!

Następnie pogroził Wam palcem i czekał na odpowiedź.








W miejscu wesołej bójki - Texański bar LGBT

Soundtrack

Gina znów zaczęła przygrywać wesołą melodyjkę. Chyba tą samą co poprzednio. Widocznie innych nie znała. Niemniej jednak dodało to nieco uroku do tak prawilnej i sielankowej bójki. Działo się wesoło. Od czasu do czasu, jeden z tych, którzy nie rzucili się w wir walki podbiegał i unikając ciosów zbierał kawałki wyposażenia baru, które zanosił za ladę.

Barman wyszedł na zaplecze i po chwili na ladzie pojawiło się kilka porządnych cheeseburgerów, piłka do drewna, dłuto, młotek i gwoździe.
Mężczyzna krzyknął:
-Tej! Wystarczy, bo już mi tego knajpa nie wytrzyma. Rzućcie nieco gambla za wypożyczenie sprzętu i jesteśmy kwita. Ja sobie mebelki już naprawię, ino przestańcie. Pobili, popili to powinni być hepi. Co nie? Macie tutaj żareło jeszcze.

Facet był ekstremalnie spokojny jak na takiego, co widział jak jego w miarę porządkowana knajpa zmieniała się w ruinę. Najwyraźniej był przyzwyczajony do takiego widoku. Cóż... Detroit... to stan umysłu.

Texańce, którzy uczestniczyli w bójce chyba nie mieli już za wiele siły do kontynuowania walki. Jakoś tak leżeli. Chociaż kto wie...?

Ten, który jeszcze przed chwilą zbierał odpadki na recykling ruszył w stronę wyjścia. Widząc Cichego powiedział tylko spokojnie:
- Idę po doktora, dasz mi przejść? Nie można ich ot tak zostawić.
 
__________________
Sanity if for the weak.
Aeshadiv jest offline