Aria przyglądała się dwójce ocuconych, oceniając czy wszystko poza lekkim szokiem z nimi ok. Po chwili przeniosła wzrok na Maelara
- Pewnie im więcej osób, tym drożej, ale sądzę, że nie powinieneś jechać sam. Nie możemy też zostawić wioski tak do końca pustej, bo nie wiadomo kto się zleci i jeszcze zacznie rozkradać - wróżka mruknęła lekko, marszcząc brwi i zastanawiając się nad tym wszystkim. Mieli trochę do zrobienia, ale w tyle osób na pewno to opanują
- Mogę spokojnie dorzucić coś od mojej rodziny. Ciocia na pewno by pomogła… I moja matka również - oznajmiła. Będzie musiała sprawdzić ile może się dorzucić, ale na pewno pomoże jak będzie mogła. Tymczasem wzrok wróżki padł ponownie na Silli. Wróżkowe oczy nieco pociemniały, gdy poważnie coś rozważała w jej temacie, nie dzieląc się jeszcze swoim niecnym planem.
- Jestem pewien, że gdy sprawdzimy chaty członków rady to na pewno zbierzemy dość by opłacić podróż - odparł Zamir.
- Nie powinniśmy kraść - sprzeciwił się jednak Melfis. - To co zbierzemy między sobą i co było w wieży, będzie musiało wystarczyć - stwierdził nad wyraz stanowczo.
- To z ich winy zmuszeni jesteśmy wyruszyć - zwróciła mu uwagę Silli, dla której najwyraźniej kradzież nie stanowiła problemu. Tym bardziej gdy jej ofiarami będą członkowie rady. Nie wyglądało też żeby planowała zostać w wiosce i jej pilnować.
- To wciąż… - zaczął ponownie Melfis, lecz nie dane mu było dokończyć.
- Zawsze możesz zostać i umyć swoje doskonałe dłonie - warknęła na niego dziewczyna, wyswobadzając się z objęć Zamira. - Rada uczyniła dość zła. Pora by przynajmniej w części za nie zapłaciła. Wracajmy - dodała, i nie czekając ruszyła w stronę ścieżki prowadzącej do wioski.
- Nie musisz jej drażnić, Melfisie - Zamir zwrócił mu uwagę, po czym posłusznie ruszył za lwiołaczką.
- Nie musisz traktować jej jak cenne jajko - odciął się ten, kręcąc głową i wzdychając. - Te jej odpowiedzi doprowadzą mnie w końcu do szału - zdradził, zerkając przepraszająco na Arię. - Ma jednak rację, stojąc tu i debatując nie zbliżymy się do wykonania naszej misji - dorzucił, tym razem kierując słowa zarówno do wróżki jak i do elfa.
- Nie chcę zostawiać tu Larissy - powiedział Maelar. - Zabiorę ją do najbliższej chaty.
Schylił się i podniósł dziewczynę, po czym ruszył, nieco wolniej niż Silli, w stronę wioski.
- Silli wie z pewnością więcej, niż do tej pory powiedziała, ale ma prawo i do swego zdania, i do tajemnic - dodał. -. A jeśli chodzi o pieniądze, jakie znajdziemy w domach członków Rady, to z pewnością nie będzie kradzież. Staramy się naprawić to, co oni popsuli.
Aria obserwowała całą sprzeczkę i szczerze nie podobała jej się postawa Silli. Jeśli krył się za tą postawą jakiś powód, to ona już się dowie co to było. No i przede wszystkim nie tylko ona chciała się dowiedzieć co jest grane z tą całą tajemniczością lwiołaczki
- Mam pewien pomysł… Zobaczymy na ile wypali. - Wróżka zerknęła na Melfisa
- Też nie podoba mi się wizja zabierania pieniędzy od radnych, ale pewnie gdyby byli tu, coś by próbowali zaradzić - oznajmiła, żeby wiedział, że z tym nie jest sam. Co do tematu Larissy kiwnęła głową, ale zaraz zaczęła lecieć za Silli. Hugo poczłapał za nią. Wróżka czekała teraz na odpowiedni moment by swój pomysł wcielić w życie, a jak nadejdzie, to wszystko zapewne stanie się jaśniejsze.