Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2017, 22:16   #42
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Furia & Kobuz
Kendrick, ty też?!

Po odejściu na bok, kobieta od razu rozłożyła na glebie znalezione przedmioty. Postanowiła się nie pieprzyć i od razu przejść do rzeczy.
- Co o tym sądzisz? - spytała wprost Ruda, pokazując mężczyźnie wszystkie znalezione magiczne przedmioty
- Dużo czasu zajęło mi wyszukanie tego, wiem tyle, na ile moja wiedza pozwala, jednak nie czuję się tym usatysfakcjonowana. Jeśli coś nie jest zrobione do końca, nie jest idealne, a ja jestem perfekcjonistką. Niestety, niechętnie przyznaję się do tego, że moje zdolności mimo iż najlepsze, są bardziej wrodzone niż wyuczone. Po prostu nie idzie mi dokładna identyfikacja tych rzeczy - wyznała szczerze, omijając kilka szczegółów łukiem, aby wciąż wynosić siebie na piedestał. Nie uznawała czegoś bardziej wspaniałego, niż siebie i swych umiejętności

Kobuz pokiwał głową i przyjrzał się dokładnie rozłożonym znaleziskom. Najpierw brał je po kolei do ręki i oglądał z każdej strony. - Znam zaklęcie, ale trochę trwa zanim się dowiem wszystkiego, co więcej, potrzebna jest do niego perła, spora perła, w sensie do każdego przedmiotu osobna. - Kobuz wysupłał na wierzch jedną z pereł, które miał przygotowane właśnie do tego zaklęcia, chociaż jeszcze nie skruszoną.

- Głupich pereł potrzebujesz? - syknęła Rogata, patrząc z wyrzutem na mężczyznę.

- Miałam cię za kogoś lepszego. Nic nie rozumiesz, nie widzisz tak od razu? Nadajesz się tylko do eksponowania nagiego torsu, jest przynajmniej na co popatrzeć - zmotywowała go w sposób niezwykle obraźliwy, nie dając mu jednak odpowiedzieć, kontynuowała - No dalej, zaskocz mnie.

Kobuz miał z początku odpowiedzieć, później się zaperzyć, potem przyszło mu do głowy to, co powiedział wcześniej Kendrick i po prostu roześmiał się z humorem. - Słuchaj mnie panno, powiedziałem ci już, że mogę się dowiedzieć co to dokładnie jest. Tyle że zajmie to czas. Godzinę i perłę na rzucenie jednego zaklęcia. Perłę muszę rozkruszyć i wypić, a uwierz mi, znam lepsze sposoby na marnowanie takich pereł. Poza tym, jak wspominałem, mam tylko dwie obecnie. Na wieczornym postoju, jeśli jakiś będziemy robili, mogę się tym zająć, przynajmniej jednym przedmiotem. Mam swoje podejrzenia, co do niektóych rzeczy, ale pewności, nie , nie będę miał, dopóki nie rzucę zaklęcia i wiesz, jeśli idzie o perfekcję, to właśnie w taki sposób się ją osiąga, cierpliwością. Nie jestem bóstwem, by od razu widzieć takie rzeczy, ale dziękuję że pokładałaś we mnie aż takie nadzieje. - Powiedział z nutkami w humoru, podobną tyradą co rogata.

- No bóstwa w tobie zero, to akurat widać - skomentowała kąśliwie.
- Mimo wszystko liczyłam na coś więcej - dodała uzupełniając wypowiedź, zaś jej oczy zmrużyły się nie odrywając od niego spojrzenia.

- Umiem czekać - stwierdziła szybko - I dokładność możemy osiągnąć metodami mniej konwencjonalnymi. Po prostu powiedz mi, co podejrzewasz, a ja wypróbuję różdżkę. Jest to ryzykowne, mogę się zranić, ale nie obchodzi mnie to. Nie jestem papierową laleczką.
- Broń podejrzewam że jest po prostu umagiczniona, mikstura hmm, przemiany siebie, może niewidzialności, różdżka, jako że była na druidzie, to przywołanie sojusznika, ale na ichnich zaklęciach się nie znam. Amuletu nie jestem pewien. Hmm, torba sztuczek? Zwój chwila… rozumienia języków. Mikstury leczenia, ale nie jestem pewien, ta jedna to zmylenie kierunku. Tyle mogę powiedzieć obecnie. Oczywiście coś może być przeklęte, ale w to wątpię, skoro z tego korzystali.
- Powiedział po dłuższej chwili Kobuz.
Zyskał tym samym uśmiech Furii, który był o wiele bardziej przyjemny w odbiorze, niż jej wiecznie skwaszona mina, obrażonej nastolatki.

- To mi pomaga o wiele bardziej, niż twoje jojczenie - stwierdziła niemiło, zbliżając się do Kowala i stając z nim twarzą w twarz, ignorując całkowicie osobistą przestrzeń, jakiej nie powinna przekraczać w chwili, gdy nie była z kimś w bliskich relacjach
- Dziękuję - mrukneła uwodzicielsko, nie odrywając czerni swych oczu od jego i nieświadomie zagryzła dolną wargę, która momentalnie poczerwieniała.

- Proszę, potem się pomyśli jak dokładnie to wszystko zidentyfikować, w jakimś bezpiecznym miejscu. - Dodał spokojnie, chociaż był nieco rozkojarzony bliskością rogatej.

- Czujesz się tutaj mniej bezpiecznie? - dopytała udając troskę. - Dlaczego? - jej hipnotyzujące spojrzenie nie ustępowało ani na chwilę, zaś urocza twarzyczka sprawiała wrażenie, jakby była coraz bliżej.

Kobuz postarał się skoncentrować na rzuconym już wcześniej zaklęciu i delikatnie obniżył temperaturę dookoła siebie, robiło mu się gorąco.
- W sumie tak, obawiam się że twoje cycki zaczną mnie za bardzo rozpraszać i nie usłyszę jak wszystkie ścierwojady z okolicy i Kendrick zaczną próbować mnie rozproszyć jeszcze bardziej a nawet permanentnie. - Odparł siląc się na powagę kowal, oczy jednak co chwila zjeżdżały o wiele niżej, niż uprzejma konwersacja by wymagała. Furia mimo wszystko, uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a jej mimika stała się bardziej podstępna, niż dotychczas.

- Jakoś mnie to nie martwi - mruknęła przyjemnym, kojącym tonem głosu, zaś spod jej długiego płaszcza wypełzł diabli ogon, który wił się w okolicy jej pośladków. Przykuwał niemała uwagę, podobnie jak rogi oraz cała jej figura. Obraz kobiety ociekał seksualnością, jaka powinna stać się zakazana na całym wszechświecie.
- Jeśli dowiesz się czegoś więcej, daj mi znać - dodała w końcu po długiej, bardzo długiej pauzie i w końcu odsunęła się od Kobuza na bezpieczną odległość, która nie powinna już go dłużej rozpraszać.

- Jasne. - Odparł mężczyzna, przełykając głośno ślinę i stojąc nie do końca wiedząc co zrobić. Zapewne stałby tak dłużej, gdyby nie Mila, który wyskoczył z kieszeni płaszcza i wdrapał się na ramię swego towarzysza, by ugryźć go lekko w ucho. - Auć! - Obruszył się Kobuz, ale po chwili dotarło do niego, że łasica chciała tylko pomóc mu sie otrząsnąć. Na niego, humanoidalne samice nie działały tak bardzo. Po chwili wyciągnął worek z sakwy i zaczął do niego wrzucać cały magiczny arsenał, poza miksturami.

- To jak będzie z tymi fantami? - Usłyszeli głos Kendricka, który wyłonił się z zarośli. Od jakiegoś czasu obserwował działania Furii, znał ją doskonale i wiedział co chciała przez to osiągnąć, ale zdecydował się to przerwać, zanim ktoś na tym ucierpi. - Dość już tego, moja miła - mruknął do niej, kiedy ją mijał, po czym zbliżył się do Kobuza.
- Nie wątpię, że są to cenne i potężne przedmioty - powiedział, wskazując palcem zdobyty na wrogach łup. - Ten amulet wygląda obiecująco, choć nie znam jego działania. Nie pogniewasz się, jeśli sobie go przywłaszczę? - Zapytał mężczyznę.

- W zasadzie to tak, myślę że się pogniewam, idziemy całością, więc myśle że najuczciwiej będzie ustalić zasadę jak dzielimy się znaleziskami, w miarę uczciwie, wiadomo, że nie zawsze wszystko każdemu przypasuje, tak samo, jak nie ma sensu wszystkiego sprzedawać, rozumiesz o co mi chodzi? - Powiedział Kobuz dalej nieco rozkojarzony.
- Rozumiem, ale mimo wszystko uważam, że jesteśmy zbyt młodą kompanią awanturników, aby tworzyć tu jakieś żelazne zasady odnośnie łupów. Uważam, że w każdym takim wypadku powinniśmy się dogadać. Jeśli zależy ci na amulecie, to odstąpię, ale następnym razem łup jest mój - odparł Kendrick, po czym dodał:
- Jesteśmy dorośli, nie potrzebujemy reguł. Te były dobre w sierocińcu, tutaj już nie obowiązują, Kobuzie.

- Właśnie dlatego że nie jesteśmy kompanią awanturników, ma to jak najwięcej sensu, bo jeśli będą jakieś niesnaski, to zastanów się, jak będzie wyglądać, kiedy ktoś reszcie poderżnie gardła na swojej warcie w nocy i wróci jako jedyny, który przeżył, zabierając ze sobą wszystko.
- Powiedział cicho do Kendricka. - Zaś co do sierocińca, przynajmniej był jakimś domem. Nie mam problemu z tym żebyś wziął amulet jeśli aż tak ci na nim zależy, ale wiesz chociaż czym jest? - Dopytał.

- Jeśli ktoś będzie zdolny poderżnąć gardło dla kawałka świecącego żelastwa, wtedy zrobi to niezależnie od ustanowionych reguł. Ja rozumiem twoje argumenty, Kobuzie, ale uważam, że obaj jesteśmy ponad takie spory. Ja jestem gotów oddać ten amulet, dobrowolnie, podobnie jak Ty. Nie znam jego właściwości, ale czy jest ktoś wśród nas kto byłby w stanie je określić? Jeśli okaże się on dla mnie mało przydatny, to zwrócę go osobie, dla której miałby jakąś wartość lub po prostu go sprzedam - dywagował Kendrick.

- Znam, siebie, mam nawet perły ze sobą, ale to na wieczornym postoju. - Odparł spokojnie kowal, prawie całkiem zapominając o rogatej. Ta zaś również przestała zwracać na siebie uwagę, przysłuchując się rozmowie dwójki mężczyzn, którzy od początku walczyli o to, kto ma dłuższego. Wzruszyła ramionami wyciągając ręce nad głowę i wyciągając w górę swoje ponętne ciało, w celu rozciągnięcia się. Jej diabli ogon zamachnął się przy tym kilka razy, a sama kobieta w ostateczności odstąpiła od Kendricka i Kobuza, zostawiając ich przekomarzania daleko w tyle. Oczywiście nie zapomniała o zabraniu swoich znalezisk sprzed nosa kowala, któremu na odchodne dała pstryczka w nos. Mrucząc coś pod nosem odeszła, a jej wzrok przykuł szwendający się w okolicy Bozaf. Podstępny uśmieszek rozkwitł na słodkiej, diablej twarzyczce.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline