*Light Side* Dalila Zearalenon Uśmiechnęła się delikatnie do gościa, podeszła z gracją do automatu z kawą i wcisnęła przycisk. Pilot Jakob. Tak po prostu. W pewnym sensie lubiła ludzi z gatunku "po prostu". Epizodyczne postacie, które pojawiają się w naszym życiu tylko po to, żeby zaraz zniknąć. Nie brali udziału w budowaniu przeszłości, nie zależy od nich przyszłość i wcale nas nie obchodzi, co sobie pomyślą...
Jeżeli chodzi o ten ostatni aspekt, Dalila była przekonana, że totalnie się od niego odcięła. A jednak... Jednak z powodu niezrozumiałych dla siebie przyczyn bardzo chciała wiedzieć, co też dzieje się w głowie Keirana stojącego pod ścianą. Spojrzał na nią tylko raz, po czym spuścił oczy i... nic. Wyciągnęła kubek z parującym płynem spod kapiącego kranika i postanowiła zająć się nim na jakiś czas. Uporczywe wpatrywanie się w milczącego chłopaka jakoś jej nie odpowiadało. Zdmuchnęła łagodnie obłoczek kawowej mgiełki, kątem oka dostrzegając wchodzących towarzyszy. Żałowała, że to jeszcze nie Mistrz, bo atmosferze w kantynie przydałby się ładunek pozytywnej energii... A tymczasem wyczuwała doskonale, iż zaczyna scalać pozostałą część grupy na zasadzie "wspólnego wroga", a do tego ten grymas na twarzy pilota... No, no... Zanotowała.
- Po co chcecie lecieć do takiej dziury jak Raven IV... Przecież tam się normalnie gotuje. Gammorki rozszarpią niedługo wszystko co się rusza, myśle że 4 Jedi nie da sobie z nimi rady.
Uśmiechnął się szerzej, jakby zapominając o obecności obcego w sali, a Dalila patrzyła na niego z rosnącym zaciekawieniem.
- Jest tyle przyjemniejszych planet w okolicy, plaża, błękitne morze i ciepłe słoneczko...
Najwyraźniej zapowiadała się przeprowadzka, dosyć nagła i niekoniecznie spodziewana. Lili podejrzewała, że nie tylko ją zaskoczyła nowa informacja... Nie miała jeszcze czasu przetrawić tych wieści, ale było w nich coś pozytywnego: wyprawa wzbudzająca tak wiele obaw mogła w ogóle nie dojść do skutku. No i może będzie cieplej...?
Dmuchnęła nad kubeczkiem po raz drugi:
- Właściwie czekamy na Mistrza Dune... - nie czuła potrzeby tłumaczenia pilotowi godzinami, że o wyjeździe jeszcze nic nie wiedzą - Po spotkaniu chętnie przejdę się z tobą obejrzeć statek, jeżeli to nie problem.
Kończąc nadpiła kawę i zajęła miejsce koło stoliczka z automatem, żeby móc wygodnie obserwować całe pomieszczenie. Oczy "Dżeja" nieźle nadawały się na tymczasowy cel owych obserwacji... Póki co, Dalila nawet nie zaczynała pytać o szczegóły podróży - oczekiwała ich nadejścia wraz z przełożonym...
__________________ "Are you devil or angel...? Are you question or answer...?" |