Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-05-2007, 19:52   #31
 
Lavi's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie coś
Keiran prawię usypiał gdy nagle usłyszał komunikat by zjawic się w kantynie. Wstał lekko szokowany głosem z komunikatora. Przez chwilę nie wiedział co się dzieję. Dopiero po krótkiej chwili dotarło do niego że powinien się zjawić w tej kantynie, pewnie to coś ważnego. Wstał do pozycji siedzącej, jeszcze przez jakiś czas tak siedział by jego zmysły doprowadziły się do stanu używalności. Podrapał się za głową, ziewnął mocno po czym wstał i zmierzył w kierunku drzwi. Zatrzymał się, obrócił, a wzrokiem zbadał cały pokój czy na pewno ma wszystko. Upewniwszy się że nic nie zapomniał wyszedł z pokoju i skierował się do kantyny.

Przez całą droge myślał o tym co powiedział Lili, jej mina nie byłą za ciekawa jak jej to mówił. Możliwe że ma go za jakiegoś głupka, snoba czy bóg wie kogo jeszcze. Coś musi z tym zrobić, jeszcze nie wiedział co, na pewno coś musi jej powiedzieć. Zobaczymy czy starczy mu sił na to by coś do niej powiedzieć. Keiran przez cały czas o tym myślał. O takich sytuacjach właśnie mówił, nie potrafi z ludzmi rozmawiać, gada głupoty co mu ślina na język przyniesie. Chyba najlepiej by było jakby się wogóle nie odzywał nie pytany, dzięki temu uniknął by takich sytuacji jak te. Tak bedzie najlepiej, nie będzie się odzywać i już. Lili musi przeprosić za swoje zachowanie, a potem już nic nie mówić głupiego. Może dlatego jego zdolności rozwinął w tym a nie w innym kierunku. Dzięki manipulacji umysłem nie musi z kimś rozmawiać i kogoś przekonywać. Pomóż mi - powiedział w duchu do dziwnego stwora dzięki któremu tutaj jest. Powiedz mi co mam zrobić i jak się zachować. Przecież nie jestem na świecie sam, musze umieć z ludzmi rozmawiać, a nie tylko gadać od rzeczy i wszystkich do siebie zrażać. Na twarzy Keirana pojawił się smutek, nie potrafił poradzić sobie z tym, to był jego największy problem odkąd pamięta. Nie wie czemu ale jakoś nie czuje się do końca swojsko wśród ludzi. Uwielba przebywać na łonie natury, wśród drzew, roślin i zwierząt, one nie osądzają go nie musi z nimi rozmawiać. Wszystko co potrzebuje przekazać wyraża w geście. Bardzo mu brakuje swoich rodzinnych stron, ma nadzieje że niedługo znów będzie mógł wyjść na patrol i rozkoszować się łonem tego ubogiego lecz spokojnego świata. Jego rozmyślania przerwał widok do którego zmierzał.

Wszedł do śroka, jego oczom ukazała się Lili oraz jakiś inny mężczyzna z którym rozmawiała. Popatrzył na niego, był ubrany w jakąś kurtkę, nie wyglądał na jedi'a chociaż pozory często mylą. Spojrzał na Lili po czym spuścił głowę i zaraz za drzwiami skręcił by nie musiał z nimi rozmawiać. Jego serce biło szybciej, nie wiedział że tak szybko ją spotka, nie przemyślał jeszcze co jej powie. A co zrobi jak do niego podejdzie, nie chce palnąć znowu jakieś głupoty. Keiran podszedł do jakiejś ściany oparł się o nią, założył ręcę i wpatrywał się w podłoge udając iż nad czymś gorączkowo myśli. Poniekąd byłą to prawda, nie wiedział co ma powiedzieć, nawet nie przywitał się z nowym. Postara się na razie nie rozmawiać z nimi dopóki reszta nie dotrze, wtedy to oni będą rozmawiać za niego i dowie się kim on jest. Nawet jakby miał porozmawiać z Lili to przy tym mężczyźnie na pewno nie dałby rady. Stał w milczeniu, niepewny tego co się ma zaraz stać.
 
__________________
"I never make the same mistakes twice" -- by Me :P

Ostatnio edytowane przez Lavi : 31-05-2007 o 20:00.
Lavi jest offline  
Stary 31-05-2007, 20:28   #32
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Nieznajomy rozglądał się po kantynie . Kilknascie metalowych stołów , trochę krzeseł .
Kilka automatów z kawa , herbatą i innymi napojami oraz maszyny do produkcji „papki „ – czegoś zmielonego o tym samym smaku ... tylko kolory były różne .

Człowiek w kurtce z banty poprawił błąd włosy i siorbnął gorąca kawę i uśmiechnął się szeroko pokaujac równe białe zęby .
- Nazywam się się Jakob ... dla znajomych <Dżej> ... - kolejne siorbniecie z kubka
- już rozwiewam Twoje domysły ... nie , nie jestem żadnym Jedi , jestem pilotem podniósł rękę w nieokreślonym geście
- wiesz , latam takim małym stakiem , wożę ludzi , towary ... czasami całkiem niezłe
Podniósł kubek z kawa do ust ... w tym momencie śluza cicho syknęła i ukazał się Kerian .
Jakob posłał mu wesoły uśmiech ... tym szerszy ze nowoprzybyły nie powiedział ani słowa ...
Pilot machnął w jego kierunku ręka
- hej , hej ... dziendobry
 

Ostatnio edytowane przez denis : 01-06-2007 o 07:58.
denis jest offline  
Stary 31-05-2007, 21:53   #33
 
Khalida's Avatar
 
Reputacja: 1 Khalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dark Side

Ból...
Dlaczego to zawsze musi boleć?
Zamknęła oczy.
Jedyne co usłyszała to syk zamykających sie drzwi. Pamiętała tą chwilę gdy raniła Assaj.
A jednak. A jednak sie udało. Wiedziała ze to jest dopiero początek, teraz, po zranieniu tej kobiety, wszystko sie zacznie. Obie przelały nawzajem swoją krew. Assaj stała sie dla młodej Haniyi nowym wrogiem. Dziewczyna miała teraz w życiu kolejny cel - zabić tą kobietę. Zamordować. Nie chciała dla niej długiej i boelsnej śmierci - chciała po prostu aby umarła z jej ręki.
Ahlam poruszyła ręką, chcąc podeprzeć sie i wstać. Od razu pożałowała tego czynu. Syknęła głośno z bólu i opadła na podłoże dysząc ciężko.
Usłyszała odgłosy czołgania, i po chwili pytanie. Zignorowała je, nawet nie spojrzała na tego co je zadaje. Potem padło drugie pytanie, też je zignorowała.
Zamkneła oczy.
"Skup sie, skup sie..." powtarzała w myślach. Odetchnęła głęboko. Powoli poruszyła nie zranioną ręką. Podprała sie i delikatnie, powoli, podniosła. Ból zamroczył ją tak że prawie upadła, ale ostatnim wysiłkiem woli przewróciła sie do przodu, tak więc teraz siedziała podparta jedną ręką, kiwajac sie mocno.
Oddychała cieżko. Czuła ze zaraz może zemdleć, ale nie obchodziło jej to. Przełknęła ślinę, po czym spróbowała utrzymać sie po prostu w pozycji siedzącej.
Zabrała rękę, którą do tej pory sie podpierała. Gdy utrzymała sie, odetchneła cieżko. Spojrzała obojętnie po swoich towarzyszach, po czym postanowiła wstać.
Ta czynnośc zakończyła sie również niepowodzeniem. Z łomotem zwaliła sie z powrotem w piach. Tym razem z jej ust wyrwał się trochę głośniejszy jęk bólu. Zamkneła oczy i zwinęła sie w kłebek, na tyle, na ile pozwalały jej rany.
 
__________________
Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie?
Khalida jest offline  
Stary 31-05-2007, 22:41   #34
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
*Light Side* Frei Zuun

Trening - tak czasem zmęczenia jest najlepszym lekarstwem na myślenie.

Kiedy Kel Dor już miał przystać na propozycję Kayli zabrzęczał jego komunikator. Po wysłuchaniu wiadomości spojrzał na padawankę i mruknął
- no to chyba nici z naszego treningu, ale w wolnej chwili skorzystam z zaproszenie. Tymczasem masz rację - lepiej sprawdźmy co się dzieje - Stłumione przez maskę westchnięcie ledwo dobiegło do uszu kobiety.

Żwawym krokiem Frei ruszył korytarzem ku kantynie. Spoglądając na towarzyszkę dodał półgłosem:
- Myślę, że masz rację w kwestii tego iż ktoś ma wobec nas plany. Dlatego tez popieram takie treningi i próby zjednoczenia naszej czwórki. Boję się jednak że Lili może przeszkadzać obecność innych w pokoju... Szczególnie mężczyzn - nieznacznie się zająknął.
- Zresztą tak jak mówiłem ja nie chciałbym nikogo zmuszać do swojego towarzystwa ani wchodzić nikomu z butami w życie, ale Mistrz Dune ma widać konkretne powody do tak radykalnych sposobów zgrania nas. Wierzę w jego mądrość..

Słowa świadczyły, że przejmował się bardzo całą sytuacją, choć biła od niego powściągliwość i jakby jakaś doza tolerancji i cierpliwości względem tak technik nauczycielskich Dune'a jak i dziwnego zachowania Lili

Nie ma emocji - jest spokój...
Kodeks Jedi - litania wyryta na dnie jego świadomości i serca
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 31-05-2007 o 22:51.
Nightcrawler jest offline  
Stary 01-06-2007, 01:13   #35
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
*Light Side* Kayla Knylenn

- ...Wierzę w jego mądrość... – mimowolnie uśmiechnęła się słysząc te słowa, był to jednak uśmiech bardzo smutny. Ona sama nie podzielała jego wiary. Każdy może się potknąć, pomylić, zawieść. To logika sprawiała, że wyciągała podobne wnioski. Dune musiał wiedzieć o Lili więcej niż oni, wiedział też pewnie o koszmarach jakie dręczyły Kaylę. Nie wydałby tak drastycznych poleceń gdyby nie było to konieczne. Jednak ta świadomość wcale nie sprawiała, że czuła się lepiej, wręcz przeciwnie, wzbudzała jeszcze większy niepokój.

Frei każdym kolejnym słowem potwierdzał wszelkie jej teorie wobec siebie, jego wypowiedzi były patetyczne i lekko naiwne. Pewnie to ten patos spowodowała u Lili tak silną reakcję. Jej słowa pełne ironii i z pewnego punktu widzenia ostre były dla Kayli oznaką podejścia do życia skrajnie różnego od tego co reprezentował sobą Zuun.

- Nikt z nas nie chce się narzucać. Tyle, że to nie za bardzo od nas zależy. Poza tym jak się nie podoba zostają jeszcze Tauntauny. – odparła półżartem.

Sama zastanawiała się nad tym rozwiązaniem. Z jednej strony odmowa wspólnego zamieszkania z towarzyszami była jak odrzucenie ich, mogła powodować później pewne niesnaski w grupie. Z drugiej zaś strony były jej koszmary. Uzdrowiciele dusz mówili, że sny odejdą razem z jej lękami, tyle, że na razie ani jedne ani drugie zdawały się nigdzie nie wybierać. Groźba, że jej krzyki pobudzą współlokatorów w środku nocy była całkiem realna i ona niewiele mogła na to poradzić. Pozostało tylko zdecydować co będzie miało mniej niszczący wpływ na jej relacje z grupą. W końcu postanowiła zostać. Tak czy inaczej musiałaby odpowiadać na niewygodne pytania, a przecież to, że znów będzie miała koszmary nie jest pewne.

- Co do Lili to nie widzę powodu do jakiejś szczególnej zmiany w zachowaniu. Żadnego chodzenia wokół niej na palcach itp. Wszyscy jesteśmy równi. Ona musi się dostosować do nas w takim samym stopniu jak my do niej. Poza tym przecież nic strasznego się nie stało.

Czuła, się trochę głupio wypowiadając te słowa, Frei zapewne równie dobrze jak ona wiedział co ma robić. Nigdy nie lubiła się mądrzyć a ostatnio, gdy straciła część wiary w słuszność własnych decyzji przychodziło jej to jeszcze trudniej. Na szczęście zawsze umiała nadrabiać miną. Przez chwilę wahała się czy nie uprzedzić go o jej problemach ze snem, jednak zbliżali się już do kantyny. Pozostało tylko mieć nadzieję, że ta noc będzie przebiegała spokojnie, albo jeśli już przytrafi się jej kolejny koszmar to przynajmniej nie będzie krzyczała. Modląc się o to całym sercem otworzyła śluzę i przed nimi ukazało się wnętrze kantyny
 
Lirymoor jest offline  
Stary 01-06-2007, 08:59   #36
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Oho ... pilot ucieszył sie na widok kolejnych osob , ktore weszły do kantyny , jednak jego usmiech znikał tak szybko jak sie pojawił . Widok nie-człowieka wywołał u niego gwałtowna reakcje . Jego mina mówiła :
"Mam wieść TO COS ? " ... jednak nic nie powiedział ... spojrzał tylko w głab plstikowaego kubka , gdzie na dni smetnie bełtały sie resztki kawy . Starajac sie nie patrzec w strone Frei , zwrócił sie ponownie do Lili ..
"Po co chcecie leciec do takiej dziury jak Raven IV ... przecierz tam sie normalnie gotuje . Gammorki roszarpia niedługo wszytko co sie rusza , mysle ze 4 Jedi nie da sobie z nimi rady " Usmiechnała sie szerzej , jakby zapominajac o obecnosci obcego w sali "Jest tyle przyjemniejszych planet w okolicy , plaża , błekitne morze i ciepłe słoneczko "
 
denis jest offline  
Stary 01-06-2007, 09:24   #37
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
Dark Side

Asajj przyłożyła opatrunek z bactą do rany i natychmiast poczuła ulgę.
-Małe gnidy, dobrze ze nie wiedzą co dla nich szykuje......
Odpięła swój komunikator, wybrała numer i po chwili usłyszała głuchy dźwięk czekając aż rozmówca odbierze... A po chwili...
-Słyszysz mnie? To dobrze..... Tak.... Nie ... Masz wyjść teraz i pozbierać tych niedobitków...
Rozłączyła się szybko.
-Nawet najprostszych poleceń nie umieją wykonać....
Zdjęła z siebie strój treningowy i weszła do kabiny prysznica. Gdy po chwili wyszła czuła się o niebo lepiej, jej ciało także...
-Brakowało mi tego....


** ** **


Gdy każdy z trójki „wspaniałych” leżał na piasku. A rany zadane czy to mieczem czy mocą piekły jak piekielny ogień, do sali treningowej weszła postać odziana w czarny strój, skrywając swoją twarz w głębokim kapturze. Podszedł do Ariste'a i odkopał jego miecz poza zasięg ramienia. Odwrócił go i sprawdził puls. Tak samo postąpił z Haniya. Mocowładnego jednak za pomocą telekinezy przyciągnął do siebie powoli i ostrożnie. Gdy cichy jęk wydał się z gardła Drrana nie było sensu sprawdzać czy żyje.
- Ona miała racje jednak z was dzieciaki....
Powiedział ściągając kaptur z głowy, oczom Rebornów ukazała się twarz młodego człowieka o czerwonych oczach i czarnych jak noc włosach, a od niego także biła podobna aura co od nich. Wtedy zrozumieli że on także był Rebornem, przebudzonym w mocy...
-Zwą mnie Matt Rovello... Od teraz jestem członkiem drużyny...
Leżąc na ziemi i tak dostrzegali że od nowego biła aura poczucia że był lepszy od was co dodatkowo was deprymowało ale już nie mieliście sił na nic a już szczególnie na walkę nawet słowną. Matt wyjął komunikator i szepnął kilka słów. A po chwili wtoczyły się trzy roboty medyczne z noszami. Spłynęła na was ciemność....


** ** **


Sny, sny, sny....


To czego niektórzy z was się bali a niektórzy wręcz pożądali tej chwili wytchnienia i odpoczynku.


** ** **


Haniya obudziła się pierwsza, gdy rozejrzał się po pokoju nie wyglądał on jak ta malutka cela w której dotychczas była trzymana i wypuszczana tylko na treningi lub na posiłek. To był duży przestronny pokój o jaskrawo pomalowanych ścianach na których wisiały holoobrazy przedstawiające piękne krajobrazy z różnych planet. Naboo, Alderan, Tatooine, Czy nawet Geonosis. Najbardziej jednak Dziewczynę urzekło piękno Coruscant gdy zorze zaczynały tańczyć w nocnym pokazie na widnokręgu planety. W pokoju nie było wiele więcej oprócz łóżka, jeszcze jakiś stolik szafa i krzesło w kolorze ecru. Delikatne zasłony powiewały przy chłodnym wietrze który wpadał do pokoju, dziewczyna otworzyła szafę, Znalazła tylko jednak długa spódnice wyglądającą jak worek na grzyby ale zawsze to lepsze niż być nagą. Wyszła z pokoju i szła powoli korytarzem w pokojach przylegających do korytarza. Tylko w ostatnim na samym końcu tliła się poświata dawana zapewne przez jeden z prętów jarzeniowych zamontowanych w każdym pomieszczeniu. Gdy do niego doszła. Zobaczyła scenę którą widziała już tysiące razy w swoich koszmarach, mężczyzna w sile wieku i młoda kobieta przywiązana do łózka, bestialsko gwałcona przez chłopaka. Dało się jedynie słyszeć cichy krzyk wołający o pomoc jakby wydobywający się z dziewczyny chociaż tamta jedynie zagryzła wargi i cicho płakała z bólu, co najwyraźniej sprawiało przyjemność facetowi i jeszcze bardziej go podniecało bo nie raz nie dwa uderzył młodą kobietę po twarzy by sprawić jej dodatkowy ból a sobie więcej przyjemności. Może Ahlam przeszła by spokojnie obok tej sceny gdyby nie jeden drobny ale jakże ważny szczegół, tą kobietą była ona dopiero teraz młoda Reborn uświadomiła to sobie ponieważ twarz kobiety na łóżku była tak zniekształcona po przez niezliczone razy i spuchnięta od płaczu jakby on nie przestawał od kilku dni jakby pastwił się nad kobietą tygodniami zadając jej ten sam poniżający ból. Nagle ktoś złapał Haniye od tyłu i polizał jej szyje
-Może się zabawimy...
Szybki piruet i dziewczyna już była uwolniona z uścisku, szybkim ruchem wyjęła miecz który nie wiadomo skąd znalazł się w kieszeni, klinga z głośnym buczeniem obudziła się do życia. Szybkie cięcie mające na celu pozbawienie przeciwnika głowy chybiło. Jak to możliwe przemknęło przez myśl Rudej ale za chwile kolejne cięcie minęło cel o włos nie mogła zabić swojego prześladowcy. Czemu? To jedno pytanie pozostawało bez odpowiedzi aż do czasu gdy słowa nieoczekiwanie padły w umyśle dziewczyny
-Przeszłości nie można zmienić ale przyszłość tak....
W tym momencie poczuła ból jakby ktoś rozdarł jej skórę na całym ciele i zaczął na nowo przyszywać po kawałku. Gdy otworzyła ponownie oczy leżała w czystej pościeli które pachniała delikatnie wanilią i anyżkiem. Ból który czuła jakiś czas temu po walce ustąpił pod wpływem silnych leków których działanie odczuwała teraz. Gdy wreszcie światło przestało ją razić mogła zobaczyć że obok niej leżą Drran i Ariste'a. Na razie nie przytomni ale widać było że powoli się budzą. W kącie siedział jednak ktoś inny, ktoś nowy kogo jeszcze nie znała. A może...... Tak to był ten sam chłopak który przyszedł po nich do sali treningowej a teraz siedział tutaj z głupim uśmieszkiem na ustach wpatrując się w dziewczynę z niekłamanym podziwem. Wtedy Haniya zdała sobie sprawę że jest naga i że jej klatka piersiowa jest teraz doskonale widoczna gdy w przypływie sił po śnie podniosła się do pozycji siedzącej zapomniawszy zupełnie o wszystkim....


Kiffar i Drugi człowiek leżeli spokojnie na łózkach nie ruszając się widać że ich stan był cięższy bo ciała były delikatnie pomarszczone jeszcze po kąpieli w bactcie. Leżeli spokojnie chociaż widać było że co jakiś czas ich ciała przechodzi grymas bólu czy nagły skurcz jakiegoś mięśnia z niewiadomych przyczyn, oni jednak byli uśpieni co nie pozwalało im śnić jedyne co mogli robić to leżeć w ciemności własnych powiek i czekać momentu wybudzenia.....


-Jak się czujesz ślicznotko....
Matt powiedział te słowa tak jakby witał się tak z każdą napotkaną kobietą..


Wtedy Drran delikatnie otworzył jedno oko wracając do świata żywych a po chwili Kiffar także już był pośród was leżeli nadal próbując przyzwyczaić się do światła. Jednak ich oczy potrzebowały na to kilku sekund.
 
__________________
Dyplomata to ktoś, kto mówi ci abyś poszedł do diabła, a ty cieszysz się na podróż...
Corran jest offline  
Stary 01-06-2007, 11:11   #38
 
Macavity's Avatar
 
Reputacja: 1 Macavity nie jest za bardzo znany
*DARK SIDE* Aristea' Ira Cruenta

Aristea’ zamrugał.
Światło, niezbyt intensywne, lecz jaśniejsze niż na Kiffexie, pozbawiało możliwości rozejrzenia się. Z wysiłkiem, czekając, aż oczy się przyzwyczają, przypominał sobie to, co się działo wcześniej. Pamiętał, że Człowiek zadał jakieś pytanie. Jakieś istotne pytanie. Pamiętał, że chciał odpowiedzieć, ale w tym czasie ludzka dziewczyna zaczęła wstawać. Ludzie są głupi… Mogła sobie w tym stanie tylko zrobić większą krzywdę. Nic dziwnego, że to Kiffarowie są najlepiej opłacanymi najemnikami w galaktyce. Choć i oni robią głupie błędy. Pamiętał, że widząc, jak dziewczyna znowu upada, próbował ją odruchowo podtrzymać… lewą ręką. Idiota, idiota, idiota… to’talmoro-n. Nie miał siły jej utrzymać, a upadając, przygniotła jego poparzone i złamane w kilku miejscach ramię do piasku. To go odesłało z powrotem w niebyt.

Leżeli teraz w jakimś pokoju, całą trójką. Więc, jeśli to nie jest kostnica, to wszyscy żyjemy… Przez oślepiającą mgłę światła młody Kiffar zobaczył, że ludzka dziewczyna siedzi już na łóżku. Albo ma bardzo interesujący kombinezon koloru cielistego, albo… Aristea’ zaczął przeklinać swoje nieświatłolubne oczy, że zawodzą go akurat w takim momencie. Spróbował się podnieść na łokciu, ignorując fakt, że on również jest bez ubrania, i zobaczył, że w pokoju siedzi ktoś jeszcze. Jakiś młody mężczyzna, o czerwonych oczach, również obdarzony mocą. I to większą. Choć nie tak wiele…
Cały czas intensywnie mrugając i marszcząc brwi, jak również próbując pokryć konsternację, Aristea’ uśmiechnął się krzywo i odezwał się zgryźliwym, pełnym cynizmu głosem.

- Dzień dobry wszystkim, zapowiada się kolejny piękny, nudny dzień…

Poczym, jakby dopiero co zauważając gościa dodał.

- Cześć, Rubinooki. Co cię tu sprowadza? Chyba nie perwersyjna przyjemność słuchania, jak inni chrapią?

Kiffar zdawał sobie sprawę, że brzmiało to tak sztucznie jak przemówienia w senacie na Coruscant, ale jakoś trzeba było zacząć. Miał tylko nadzieję, że przeczucie mówiące, że ten facet jest kolejną osobą, której nie polubi, okaże się mylne...
 
Macavity jest offline  
Stary 01-06-2007, 15:30   #39
 
Tułacz's Avatar
 
Reputacja: 1 Tułacz ma wyłączoną reputację
The Prince of the Dark side

Smród medykamentów drażnił jego nozdrza, życiodajna Bacta…
,,Dobra jakość,, wciągnął trochę więcej tego zapachu by rozszyfrować stężenie.
,,Najlepsza ,…, ale mi Bacta nie potrzebna , nie jestem słabeuszem jak oni,,
Wzdrygnął się ma samą myśl o byciu słabym , to było tak odrażająco żenujące.
Odchylił się na krześle teraz w delikatnej poświacie obserwował drobiny kurzu unoszące się w pokoju.
,,Kurz to głównie drobiny ludzkiej skóry , dlatego nie wpuszcza się hołoty na salony bo byśmy się podusili,,- Pani Miranda Melechiot , szlachcianka z Naboo mówiąca do gości podczas kolejnego nudnego bankietu. Scena z tego dawnego życia tak odrębnego pojawiła się i znikła tak samo jak wspomnienie ojca przywołane zapachem Bacty. Te rozłączenia ze wstawkami dawnego życia były tak częste że nawet ich nie zauważał po prostu były , ani złe ani dobre były i nie obchodziło go to nic. Ale było coś o czym myślał , coś nie dawało mu spokoju.
,,Po co ?,, Tak chciał wiedzieć po co Assaji przydzieliła mu tych słabeuszy ? Zastanawiał się czy to jakaś próba, może po prostu to jego podwładni. ,,A może…,, Palce zwarły się w pięść poczuł moc która nęciła jego ciało ,, …mam pokazać naturę sithów i po prostu zaszlachtować tych nieudaczników. Wystarczy użyć jedną z wykwintnych umiejętności zabijania jakimi obdarzył mnie Dooku. Albo nie , przecież nie bawili by się ze mną w takie gry , nie zemną. Uśmiechnął się do siebie i w tej samej chwili spostrzegł że dziewczyna ledwo podnosi się z łóżka, narzuta zsunęła się delikatnie eksponując nagie piersi. Ale była zbyt słaba , była teraz obolała nie była podniecająca była po prostu poobijaną dziewczyną i nie zrobiła na nim najmniejszego wrażenia.

-Jak się czujesz ślicznotko....-Zadrwił trochę bo dziewczyna mimo że w miarę ładna była teraz w stanie nawet emocjonalnym nie do za akceptowania. ,,Swoją droga ciekawe co jej się śniło…,,
Przeszyło go pytanie które zaraz potem odtrącił jak muchę. ,,Nie chce wiedzieć,, Powiedział sam do siebie w myślach bo co go obchodziły koszmary jakiejś ladacznicy. Zagadnięcie Kiffara skwitował prychnięciem i obrócił głowę poczym dobitnie skierował ją w górę by obserwować szalenie interesujący sufit…
 
__________________
Zakon nadejście sesji Vengara. Przyłącz się!

Ostatnio edytowane przez Tułacz : 01-06-2007 o 15:33.
Tułacz jest offline  
Stary 01-06-2007, 18:27   #40
 
Vivian's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znany
*Light Side* Dalila Zearalenon

Uśmiechnęła się delikatnie do gościa, podeszła z gracją do automatu z kawą i wcisnęła przycisk. Pilot Jakob. Tak po prostu. W pewnym sensie lubiła ludzi z gatunku "po prostu". Epizodyczne postacie, które pojawiają się w naszym życiu tylko po to, żeby zaraz zniknąć. Nie brali udziału w budowaniu przeszłości, nie zależy od nich przyszłość i wcale nas nie obchodzi, co sobie pomyślą...
Jeżeli chodzi o ten ostatni aspekt, Dalila była przekonana, że totalnie się od niego odcięła. A jednak... Jednak z powodu niezrozumiałych dla siebie przyczyn bardzo chciała wiedzieć, co też dzieje się w głowie Keirana stojącego pod ścianą. Spojrzał na nią tylko raz, po czym spuścił oczy i... nic. Wyciągnęła kubek z parującym płynem spod kapiącego kranika i postanowiła zająć się nim na jakiś czas. Uporczywe wpatrywanie się w milczącego chłopaka jakoś jej nie odpowiadało. Zdmuchnęła łagodnie obłoczek kawowej mgiełki, kątem oka dostrzegając wchodzących towarzyszy. Żałowała, że to jeszcze nie Mistrz, bo atmosferze w kantynie przydałby się ładunek pozytywnej energii... A tymczasem wyczuwała doskonale, iż zaczyna scalać pozostałą część grupy na zasadzie "wspólnego wroga", a do tego ten grymas na twarzy pilota... No, no... Zanotowała.

- Po co chcecie lecieć do takiej dziury jak Raven IV... Przecież tam się normalnie gotuje. Gammorki rozszarpią niedługo wszystko co się rusza, myśle że 4 Jedi nie da sobie z nimi rady.
Uśmiechnął się szerzej, jakby zapominając o obecności obcego w sali, a Dalila patrzyła na niego z rosnącym zaciekawieniem.
- Jest tyle przyjemniejszych planet w okolicy, plaża, błękitne morze i ciepłe słoneczko...

Najwyraźniej zapowiadała się przeprowadzka, dosyć nagła i niekoniecznie spodziewana. Lili podejrzewała, że nie tylko ją zaskoczyła nowa informacja... Nie miała jeszcze czasu przetrawić tych wieści, ale było w nich coś pozytywnego: wyprawa wzbudzająca tak wiele obaw mogła w ogóle nie dojść do skutku. No i może będzie cieplej...?

Dmuchnęła nad kubeczkiem po raz drugi:
- Właściwie czekamy na Mistrza Dune... - nie czuła potrzeby tłumaczenia pilotowi godzinami, że o wyjeździe jeszcze nic nie wiedzą - Po spotkaniu chętnie przejdę się z tobą obejrzeć statek, jeżeli to nie problem.

Kończąc nadpiła kawę i zajęła miejsce koło stoliczka z automatem, żeby móc wygodnie obserwować całe pomieszczenie. Oczy "Dżeja" nieźle nadawały się na tymczasowy cel owych obserwacji... Póki co, Dalila nawet nie zaczynała pytać o szczegóły podróży - oczekiwała ich nadejścia wraz z przełożonym...
 
__________________
"Are you devil or angel...? Are you question or answer...?"
Vivian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172