Jakiś straszny malkontent jestem, ale nie jestem zbyt przekonany do tych zmian.
Primo, skala naszej rozgrywki oraz liczebność armii i tak chyba sprawiałaby teraz, że taka jedna kopalnia wystarcza do wyposażenia wszystkich wojów. Zwiększanie produkcji brzmi ciekawie, ale to by oznaczało konieczność śledzenia i oznaczania tego na karcie cywilizacji, a GM już ostatnio mi zwrócił uwagę, że przy liczebności moich miast ciężko mu idzie z nadążaniem choćby za populacją w moim państwie. Nie jestem pewien też, czy to nie byłby zbyt duży boost.
Secundo, tak samo jak wyżej - za dużo pieprzenia z tym. Bardziej sensowne byłoby stworzenie jakichś limitów na liczbę wojów w zależności od eksploatowanych źródeł pożywienia.
Tertio, to już raczej jest w grze. Przynajmniej u mnie mam słonie i konie jako surowce, które wykorzystuję i z tej racji biorę moją jazdę.
O wiele bardziej uderza mnie problem budynków w ludnych miastach. Weźmy takie Quetz-hoi-atalai, gdzie eksploatuję każdy surowiec, postawiłem mury, cuda świata i zapychacze dające bonus do zadowolenia i teraz co zostało mi to budowanie więcej budynków do szczęścia oraz eksodus ludzi na wszystkie strony świata, nie przez przeludnienie, a dlatego, że marnują mi się sloty na budowę.
__________________ "- Panie, jak odróżnić buntowników od naszych?
- Zabijcie wszystkich. Będzie zabawniej." - Taltuk |