Tłum przed Pałacem Buckingham gęstniał z godziny na godzinę. Dziwne zjawiska pogodowe ściągnęły tu grupę malkontentów. Mieszkają na wyspach od pokoleń, powinni byli się przyzwyczaić; niestety, w każdym systemie społecznym, nawet tym idealnym, znajdą się osoby niezadowolone, takie, którym w życiu się nie powiodło. W innej rzeczywistości taki protest byłby wyśmiany, czy wręcz spacyfikowany siłą. W tym teokratycznym państwie jest inaczej.
Na dachu Pałacu jakby znikąd pojawił się herold. Zatrąbił w trąbkę, a tłum na moment ucichł. Zaczął lać deszcz.
Ludzie, mimo wszystko, byli ciekawi, co ma władza do powiedzenia. Herold, chociaż ochlapywały go strugi wody, rozwijał tekst, który dostał od Czcigodnych Inkwizytorów i patrzył w dal z wyraźnym namaszczeniem. Gdy nadszedł odpowiedni moment, odezwał się w te słowa: |