Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2017, 23:45   #30
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Powoli, krok po kroku, podeszwami butów i swymi głosami burząc ciszę, obie grupy poczęły zbliżać się do wioski. Zarówno w jednej, jak i w drugiej nie brakowało tajemnic, które zaprzątały umysły i nie pozwalały cieszyć się urodą otaczającej ich natury. Bo i kto by myślał o cieszeniu się nią wiedząc, że wkrótce ponownie wkroczy do miejsca wypełnionego trupami. Do miejsca w którym królują duchy. Do wioski, której rada sprzymierzyła się z wrogami wszystkiego co żywe, co dobre, co prawe. Nie, piękna natura nie miała szansy przedrzeć się do myśli jedynych ocalałych i jednej przybyłej.

Grupa zmierzająca od strony wieży, wkrótce natknęła się na dom Hisera i jego małżonki Celli oraz czwórki ich dziatek. Maelar złożył w nim ciało Larissy, układając dziewczynę na stole, bo w sypialniach miejsca nie było. Przy okazji dostrzegł, że “życie” w chacie szło dalej swoim torem. Naczynia zostały pomyte, chata posprzątana i nawet w wazonie, który elf musiał ze stołu zdjąć, stały świeże kwiaty.
Im dalej w wioskę tym było jakby weselej. Nie słychać co prawda było śmiechu, ani muzyki, ani radosnego plotkowania matron i młódek, to jednak czuło się owe wibracje, które zwykle świętu towarzyszyły.

Te same wibracje czuli członkowie drugiej grupy, chociaż nie wszyscy. Nat uparcie drażnił Roisin, na głos rozważając co powinno się z jej wierzchowcem zrobić i jak tragicznie brzmi jej głos gdy śpiewa. Raz nawet stwierdził że wyje, ale wtedy spotkało go pełne wyrzutu spojrzenie Firy, po którym więcej tego określenia nie użył. Zamknął się też wreszcie gdy znaleźli się bliżej centrum wioski.
Grosh, który zmuszony został by tego wszystkiego wysłuchiwać, bez wątpienia przyjął tą ciszę z ulgą. Tym bardziej iż nastąpiła zanim zmuszony został do wyraźniejszego zwrócenia uwagi znajomemu.

W drugiej grupie to Silli jako pierwsza przystanęła między chatami, tuż przed tym jak mieli wejść na względnie owalny plac, który stanowił centrum wioski i na którym rosło domostwo Tinder.
- Nie jesteśmy sami - poinformowałą, gdy już wszyscy znaleźli się przy niej. - Ktoś jeszcze przetrwał.
- Kto? - zapytał Melfis, chociaż z pewną rezerwą w głosie. Widać postawa dziewczyny wpłynęła nieco na jego stosunek do niej.
- Grosh, Fira, Nathaniel i ktoś obcy - poinformowała, pociągając nosem.
Zamir skrzywił się wyraźnie. Nie od dzisiaj było wiadome, że nie przepadał za Bratobójcą. Mogło z tym mieć coś wspólnego to, że ten znajdował się w małej grupce, z którą lubiła przebywać Silli. Dość skrytą grupką, pełną własnych tajemnic, do których wioskowi nie mieli zwykle dostępu.

Wkrótce też ich ujrzeli. Wpierw Nathaniela, który uniósł im dłoń na powitanie, następnie potężnego Grosh’a, a za nim Firę i nieznaną im dziewczynę. Towarzyszyły im konie. Trzy wierzchowce sprawiały wrażenie poddenerwowanych, rzucały łbami i ryły ziemię kopytami, uspokoiły się jednak nieco gdy Fira przeszła dalej, kierując się w stronę Arii, Maelara i towarzyszącej im trójki.
Nieco wcześniej, zanim jeszcze grupa wilczycy znalazła się przy drzewie, dziewczyna poinformowała ich, podobnie jak Silli swoją grupę, o tym że nie są w wiosce sami. Nie od dzisiaj wszak było wiadome że łaki mają nie tylko dobry węch ale i słuch. Nie wszystkie co prawda, jednak te, które należały do drapieżników, zdecydowanie się do tej grupy zaliczały.
- Silli - przywitała lwicę i przystanąwszy przed nią wyszeptała cicho.
- Nishan nie żyje… On naprawdę nie żyje.
- To przez tą księgę…

Lecz wilczyca szybko jej przerwała kręcąc głową.
- On odszedł naprawdę - dodała celem wyjaśnienia. - Reszta po prostu… śpi. On odszedł. Tahara odesłała go do Ogrodów. To się zno…
- Rozumiem - tym razem to Silli przerwała. - Chodźmy, Nat i reszta czekają.
I może byłoby to zgodne z prawdą gdyby nie to, że Nat stwierdził, że jednak czekać nie ma zamiaru i ruszył w stronę grupy lwicy, rzucając przy tym ciche
- Pierdolony Zamir… Pewnie, że żyje… Szlag by go trafił…
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline