Kryspin milczał długą chwilę przyglądając się młodej wojowniczce. Venora spytała o kilka wolnych dni, lecz rycerz zdawał się zignorować ową prośbę, a jego twarz przybrała poważnego wyrazu.
-
Oczywiście. Zgadzam się. Lecz nim odejdziesz powinnaś o czymś jeszcze wiedzieć...- zamilknął, po czym wstał od masywnego biurka i podszedł do okna, gdzie często obserwował trenujących rekrutów.
-
Mam dla ciebie smutne wieści... Zaraz po tym jak ruszyłaś do Grumgish dotarła do nas wiadomość o śmierci sir Morimonda...- zamilknął dając Venorze chwilę na przetrawienie tej informacji -
Zmarł przez sen, w łożu w swoim dworku...- rzekł znów dając jej chwilę -
Dzisiaj miał dotrzeć do nas goniec z kopią dokumentu ostatniej woli Morimonda...- Kryspin podszedł do biurka i nalał pannie Oakenfold wody do szklanicy, a gdy odłożył dzban, położył jej dłoń na ramieniu na pocieszenie -
Wiem jak bardzo miłowałaś i szanowałaś swego pierwszego mentora...-
Nim Venora cokolwiek odpowiedziała na korytarzu zadudniły ciężkie kroki stalowych buciorów, a chwilę później drzwi do komnaty Augusta zadudniły potężnie.
-
Wejść!- nakazał rycerz.
Drzwi otworzyły się z cichym piskiem i w progu ukazał się zdyszany Albrecht -
Strażnicy dróg trafili rannego najemnika. Twierdzi, że został napadnięty przez bandę gnolli. Wraz z dwójką kompanów eskortowali Mojardomusa dworku Benerdin...- słysząc te słowa Kryspin aż się wzdrygnął i spojrzał nerwowo na Venorę. Rycerka słyszała nie raz nazwę dworku, którego właścicielem wraz z zdobyciem rycerskiego tytułu stał się prawie trzy dekady temu sir Morimond.
-
Prowadź go tu!- nakazał August.
-
Już tu idzie. Był ranny i ledwie trzymał się na nogach. Medycy musieli zająć się jego ranami...-
Albrecht nie skończył zdania, gdy echem w korytarzu rozniósł się dźwięk kroków kilku osobników. Po chwili mężczyźni zakotłowali się przed drzwiami do komnaty, a do środka wkroczył czarnowłosy mąż w płytkowej zbroi, z kilkudniowym zarostem. Jego biało błękitna tunika była poplamiona obficie krwią, a on zaś był cały blady jak trup. Widać było, że faktycznie ledwie uszedł z życiem i tylko kapłańska magia objawienia ocaliła go w ostatniej chwili od wyzionięcia ducha.
-
Melduj!- nakazał Kryspin.
-
Podróżowaliśmy w czwórkę. Wczoraj wieczorem napotkaliśmy opuszczoną osadę kilka mil na północ stąd...- mężczyzna wziął głęboki wdech. Widać było, że wejście po schodach kosztowało go sporo energii -
Zaszyliśmy się w jednej z chat i przed północą usłyszeliśmy hałasy na zewnątrz. Mój druh Ur-Shak wyszedł to sprawdzić i ni stąd ni zowąd pojawiła się banda gnolli. Było ich kilkunastu. Nie zdążyliśmy naliczyć. W momencie wywiązała się walka-
Człek zrobił trzy kroki w przód i złapał się oparcia stołka, na którym siedziała Venora -
Walczyliśmy kilka chwil i nagle gnolle pouciekały. Gdy się zorientowaliśmy było już za późno, bo Sentin – lord zarządca zniknął. Ja oberwałem najbardziej więc moi kompani wysłali mnie z wieściami tutaj, sami zaś ruszyli na poszukiwania Sentina...-
Sir Agust wartko podszedł do swego biurka i przeczesał kilka zwojów, aż w końcu wybrał jeden i rozwinął. Była to stara mapa okolic na północ od Suzail
-
Gdzie znajduje się ta osada?- spytał.
-
Tutaj- mężczyzna wskazał palcem -
Mniej więcej...-
-
Dlaczego uprowadzili akurat zarządcę?- spytał Albrecht zza pleców gońca.
-
Nie mam pojęcia panie. On jako jedyny nie władał mieczem. Być może dlatego. Wiem natomiast, że miał bardzo ważny list do młodej rycerki z waszego zakonu...- wyjaśnił. Venora od razu poczuła na sobie wzrok Kryspina i Albrechta.
-
Udasz się na odpoczynek. My zaś wyślemy oddział paladynów na pomoc twoim kompanom- zarządził Agust.
-
Nie ma mowy!- zaprotestował człek -
Ruszam tam z powrotem. Oni mnie potrzebują!- sprzeciwił się głośno.
-
Słucham?!- sir Agust zdziwił się wyraźnie.
-
Wasze rozkazy możecie kierować do swoich podwładnych. Ja nim nie jestem. Wracam tam tak czy siak.- rzekł, łapiąc oddech.
-
Przecież ledwie co na nogach stoisz- skomentował stojący z tyłu Albrecht.
-
Dam radę- skomentował stanowczo.
-
Dobrze to twoje zdrowie i twoja wola- skomentował August -
Venoro podejmiesz się tej misji?- spytał, podejrzewając, że rycerka i tak będzie nalegała na pozwolenie na wyprawę.
-
Albrechcie. Wybierz trójkę paladynów i przygotuj dla nich wierzchowce i cały sprzęt- rzekł Kryspin. Najstarszy w komnacie rycerz skinął głową i wyszedł.
-
To lady Venora. Domyślam się, że list, który miał przy sobie Sentin był skierowany właśnie do niej...- mężczyzna spojrzał Venorze prosto w oczy i tylko wzruszył ramionami -
Nie interesuje mnie ani list, ani jego adresat. Moim zadaniem było chronić lorda zarządcę i to jest mój priorytet...- odrzekł oschle najemnik.
Kryspin wziął głęboki wdech i spojrzał najpierw na rycerkę, potem na gońca -
Wyjdź i czekaj w holu na parterze- nakazał. Mężczyzna kiwnął głową i wyszedł a Kryspin spojrzał na Venorę i gdy tylko drzwi do komnaty trzasnęły, rycerz zwrócił się do służki Helma -
Dopiero co wróciłaś z trudnej wyprawy. Jeśli nie czujesz się na siłach, wyślemy kogoś innego...- zapewnił ją spokojnym tonem.
Rozdział IV: Magia i miecz
Zdobyte doświadczenie: 3500PD