Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2017, 19:07   #48
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Wróg u bram? Nie, to Zinbi!!

- Jeden z drugim macie szlaban na życie! - Sol ciągnęła swoją niezrozumiałą dla zwierząt tyradę na temat tego jak nieodpowiedzialnie i szczeniacko się zachowali. Oba samce jednak wiedziały, że Zinbi jest zła i to bardzo i jeśli nie podkulą ogona to dostaną fangę w pysk.
Puchaty zastanawiał się gdzie jego sprytny plan polowania na króla zarośli, poszedł nie tak jak powinien. Miał wszak wsparcie i chęci… i nawet wiatr po swojej stronie.
Szary po raz pierwszy poczuł wstyd, mógł wszak postawić się niedźwiadkowi i po prostu pójść forsować królicze nory. Dopiero wygryziony placek na ogonie, przypomniał mu o płomiennym charakterze berbecia, którego nijak nie dało się zignorować.
- Siadać mi na dupach i nie ruszać się z miejsca do odwołania! - Wprawdzie oboje słów nie zrozumieli, ale przekaz wizualny w postaci palca wskazującego na namiot był prosty i jasny. Pognębieni do granic możliwości, usiedli posłusznie po obu stronach wejścia, starając się nie patrzeć na rozzłoszczoną panią i siebie nawzajem.

Druidka podeszła zamaszystym krokiem do drzwi wieży. Od biegu i wściekłości, dawno zapomniała już o doskwierającym chłodzie i wilgoci. Załomotała w drewniane wrota, wydzierając się na całe gardło.
- Wstawać, nie spać, obiad sam się kurwa nie upoluje! Ruszać tyłki ślamazary jedne, nie mam tu czasu na podziwianie wzrostu dębów! - Gnomka nie zamierzała postawić choćby najmniejszego palca u stopy w brogu tego NA PEWNO morderczego molocha, który NA PEWNO tylko czeka by się na nią zawalić.
- Wiesz, mogłaś po prostu nacisnąć klamkę - z pretensją rzekła Moira, która niechętnie opuściła nagrzane piętro by łaskawie otworzyć druidce drzwi. - A obiad już zjedzony, spóźniłaś się. - Kobieta cofnęła się co cieplejszego wnętrza i poczłapała na górę. Może nowopoznana znajoma będzie chętna na ponowną wyprawę na zimne wrzosowiska. Moira nie miała zamiaru ruszac się z cieplutkiej kuchni.
Że co Zinbi miała nacisnąć? Gnomka podrapała się po głowie, nie rozumiejąc, ani słów, ani zachowania kobiety. Polowanie było ciekawsze od siedzenia TU i czekania, aż zawali się im na głowę cała budowla… w dodatku, co z tego, że jadła, skoro za kilka godzin znowu będzie musiała i co wtedy? Może wtedy mają wyruszyć na polowanie? Tylko na co by chcieli polować, skoro zwierzyna się ciągle przemieszcza?
- E… - machnęła ręką na, prawdopodobnie mało rozwiniętą, kobietę, po czym łupnęła w drzwi. - JELEEENIEEEE! - zawołała do wnętrza. - DUŻO! - ale odpowiedziała jej tylko cisza. Druidka wzruszyła więc ramionami i wróciła do namiotu, przygotować się na wyprawę w pojedynkę.
Drzwi pozostały otwarte, ona tego cholerstwa nie będzie dotykać.

***

- Zinbi wzywa na polowanie. Znalazła stado jeleni - poinformowała towarzyszy Moira. - Można by podsuszyć nad kuchnią trochę mięsa, mielibyśmy zapasy na jakiś czas… - zadumała się i zerknęła na Yearana. W końcu to on się znał. - Ludzie z Nesme będa potrzebować jedzenia - dodała na wabik.
-Czyli zostałem zredukowany do kuchty?- westchnął teatralnie bard i skinął głową.- W sumie to ważna rola w takiej sytuacji. Czasami najlepiej pomagać w najprostszy sposób.
I uśmiechnął się dodając na widok zbiegającej Silke nie przerywając wątku.-To może wy wyruszycie na łowy, a ja sprawdzę jak stoimy z zapasami? Bo mięso trzeba będzie albo uwędzić, albo osolić co by nie gniło.
- Dobry pomysł, ja mogłabym się nieco przewietrzyć - stwierdziła Silke wygarniając z miski ostatnie resztki pysznego sosu przygotowanego przez Yearana. Niedawny strach przeminął wraz z ogniem trzaskającym wesoło w palenisku i w najedzoną wiedźmę wstąpił znacznie lepszy humor niż podczas większości wcześniejszej wędrówki. Odłożywszy łyżkę nachyliła się wymownie nad stołem i w jej oczach pojawił się błysk - Musicie coś zobaczyć.
W tym samym momencie dwa pasma jej włosów uniosły się do góry, zakręciły w powietrzu i na wzór ludzkich ramion zaczęły zbierać ze stołu puste talerze. Silke wydawała się bardzo dumna ze swego nowego osiągnięcia - Obłęd, prawda?
-Obłęd… czy tak być powinno?- zapytał niepewnie Yearan przyglądając się owym włosom z fascynacją i niepokojem zarazem. Moira zaś uznała to za nieco obrzydliwe. Włosy w jedzeniu… No i myła je bogowie wiedzą kiedy…
- Przyznaję, że nigdy wcześniej nic takiego mi się nie zdarzyło, ale poza tym chyba wszystko w porządku. Żałujcie, że tak nie umiecie - Silke zdążyła ledwie odstawić naczynia, po czym czarne kosmyki wróciły do stanu absolutnej normalności i mimo starań wiedźmy za nic nie chciały przybrać poprzedniej formy - I to by, zdaje się, było na tyle… - westchnęła nieco rozczarowana krótkotrwałością efektu. - Ale wracając do polowania. Wiecie może, czy Lyre jest na zewnątrz z druidką?
-Nie widziałem by wchodziła.- stwierdził bard i zwrócił się do reszty już obecnej przy stole.-A wy?
- Może jest wyżej - zasugerowała Moira. - A co robimy z tak pięknie rozpoczętym dniem… prócz polowania? - ona chętnie zrobiłaby sobie dzień wolnego przed dalszą wędrówką przez opanowane przez orki pustkowia. Albo dwa…
- Nie zapominaj, że mamy tu pewną misję… - zaczęła Silke, widząc jak Moira przeciąga się na krześle - Poza tym, może okazać się że sama wieża nie da nam poodpoczywać. Pogwizd twierdzi, że wyczuwa potężne moce dochodzące z piwnic... Ja z mojej strony mogę tylko potwierdzić, że nie wszystko wydaje się normalne - westchnęła wymownie wiedźma wyjmując przy okazji okruszek sucharów zaplątany w niedawno jeszcze umagicznionych kosmykach.
- To pewnie ten portal w piwnicy, tak? - upewniła się Moira. -A co konkretnie jest tu nienormalnego?
- No… Aura trochę ciężka - Silke zreflektowała się, że przecież nie chciała wypaplać wszystkim naokoło o wczorajszym zajściu… Zresztą nie miało to najprawdopodobniej nic wspólnego z portalami - Powinniśmy sprawdzić później co dokładnie stoi w podziemiach, ale póki co ja wybieram się na polowanie - zakończyła nieco niezręcznie i wstała od stołu.
- A jak nas zeżre ciężkie podziemne coś w międzyczasie - nieco uszczypliwie spytała Moira. Wiedźma nie była esensją konkretu, co to to nie…
- Bliźniaki zostają tutaj. Za wolne na łowy. Ale ja….- stwierdził dumnie Gram.-Z chęcią się na łowy wybiorę.
- No to wstawać załogo! - rzuciła Silke i udała się na górę po swoją kuszę. Wróciła z bronią na plecach i Pogwizdem siedzącym na rękawicy - Dzisiaj ptaszynko pobawisz się w myśliwskiego sokoła - po czym wyszła na powietrze spotkać się z Zinbi.
Eryk westchnął ciężko.
- No dobra… jakoś trzeba wykarmić tych, których uda się tu sprowadzić… - zaklinacz z rezygnacją wstał i również poszedł po swoją kuszę.
- Macie i mój muszkiet- zagrzmiał gromko Gram.
- Ciekawe tylko kto ich sprowadzi - nasz Harfiarz-sierota? - mruknęła z niechęcią Moira i została w wieży by doglądać ognia oraz z okien obserwować przebieg polowania. W końcu na czymś te jelenie należy upiec i uwędzić, prawda?
- Zobaczymy, co będzie z tym drugim Harfiarzem - powiedział Sammelion. - Nie ukrywam, że chciałem z nim pomówić.
Yearan nie wtrącił nic, uznając że lepiej nie rozgrzebywać tematu. Zresztą ktoś musiał zająć porządkami w kuchni.
 
Sayane jest offline