Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2017, 08:49   #209
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Post Wspólny

Zmieciony kamienną pięścią geomantki goblin malowniczo rozpłaszczył się na ścianie, co zakończyło krótką i nierówną walką z zielonymi szkodnikami.
- Joris, drzwi - Turmalina powiedziała przyciszonym głosem, po
czym wskazała na te, którymi weszli - Nasłuchuj, czy nie nadchodzą.
Krasnoludka podbiegła do rannych. Anna miała już nieruchome, martwe oczy, widać było że dusza opuściła jej ciało. Tori zbierała się z podłogi, tylko Marduk był pod znakiem zapytania. Lusterko podstawione pod usta pokazało jednak że dycha jeszcze. Geomantka odkorkowała zaczarowany eliksir i wąskim strumyczkiem wlała w gardło elfa, uważając by nie utopić go w magicznym płynie. Resztki kropel wylała na ranę. Zostało tylko czekać. Wkrótce elf zaczął dawać oznaki życia i otworzył oczy.
- Pod kaplicami często bywają krypty, tu byli strażnicy. Sprawdźcie! Mogli ją przerobić na celę - powiedziała do pozostałych - Ja zostanę z tą sierotą.
- Jak… reszta… - półelfia kapłanka wyjęczała głośno, wyciągając drżącymi dłońmi zwój z tubusika. - Yarlo… możesz mi pomóc ze strzałami? - zwróciła się do kransoludki, wiedząc, że sama jest zbyt słaba by je wyjąć. - Tylko tak bym nie zemdlała… - wskazała na pergamin w dłoniach, jej nadzieję, na wyjście cało z tego starcia. Krasnoludka się nie certoliła ani z wyciąganiem bełtów, ani z cuceniem lekko zwiotczałej kapłanki. Gdy Tori w końcu załapała oddech ostrożnie wydeklamowała trudną modlitwę i wkrótce rany zaczęły się kolejno zasklepiać, a kapłance znów gwiazdy stanęły przed oczami.
Melune w końcu podniosła się na równe nogi. Widząc jak Turmalina czuwa przy nieprzytomnym Marduku, podeszła jeszcze lekko chwiejnym krokiem do martwej Anny, by móc zamknąć jej oczy.
- Twoja wiedza bardziej się przyda, ja z nim tu zostanę… i tak ledwo stoję.
- Już odzyskuje siły, wąskodupiec. Nic dziwnego, wlałam w niego pięćdziesiąt monet w płynie - Turmalina wstała i spojrzała na sukienkę, coraz bardziej pokrywającą się plamami krwi - elfiej czerwieni, czarnej goblińskiej juchy i tego zielonkawego śluzu po potworze. Po czym skinęła na Yarlę - Siostra, sprawdzamy co w tej kaplicy. Piryt pilnujesz drzwi i chronisz sierotki. Jakby co szło, to goblinie trupy pod potwora i chowamy się i sza, tak jakby to z nim się powybijały. Możesz nawet wbić w niego parę ichnich strzał...
Po czym we dwie ruszyły za zasłony szukać co to w kaplicy się dzieje, zwłaszcza zwracając uwagę na miejsca gdzie mogłoby być zejście do krypty.
Selunitka usiadła obok wracającego do żywych elfa, przygotowując kuszę, by w razie potrzeby nie zostać zaskoczoną atakiem. Smutna popatrzyła na ciało martwej kobiety obok, po czym pogłaskała Marduka po głowie i zabrała się za opatrywanie jego niezasklepionych magią ran. Wkrótce elf stęknął, uniósł się do pozycji siedzącej i resztkami modłów zaczął leczyć obrażenia wewnętrzne. Jeden rzut oka na nieruchome ciało Anny uświadomił mu bolesny finał starcia.

Chłopak milczał przez długą chwilę, wpatrując się w zwłoki dziewczyny i bezgłośnie obracając w ustach słowa modlitwy. Nie zdążyli się zbliżyć do siebie, ale choć na tyle by Anna zdecydowała się wyjawić mu swój sekret, przeszłość, strach. Poznał ją choć trochę. I jej śmierć legła na jego duszy kamieniem cięższym niż mógł się spodziewać.

Dźwignął się na nogi, zakrwawiony miecz wepchnął do pochwy, tarczę umocował na plecach. Spojrzał po Torikhce i Jorisie. Turmalina i Yarla nie było, ale spokój tropiciela i kapłanki, a także brak odgłosów walki dawały nadzieję że z krasnoludzicami wszystko jest w porządku.
- Dziękuję za ratunek - powiedział ze znużeniem. - Zabieram Annę na zewnątrz, nie zostawię jej tutaj - kopnął truchło mackowatego stwora. - Wam również przyda się odpoczynek - dodał spoglądając na podziurawioną i zakrwawioną zbroję Torikhi która wyglądała jak tarcza strzelecka. Schylił się po ciało Anny i ruszył do drzwi.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline