Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2017, 09:25   #17
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Facet przygryzł wargę.
- Słyszałem, że… jesteście jakimiś kultystami, czarodziejami, szamanami… - sprawdzał ekspresję Astrid wypowiadając każde słowo - no ale to jest oczywiście odlot! nie wiem co mógłbym ci zaoferować, wszystko już o mnie wiesz, jestem artystą, ale bardzo ciężko pracującym… - zrobił pauzę - kurde, gorąco tu…

Malkavianka przekrzywiła głowę, przyglądając się mężczyźnie z uśmiechem.
- Przyprowadziłam cię do sypialni, a ty mi mówisz o jakichś kultystach i szamanach. Coś z tobą jest nie tak, mój drogi imperatorze. A to sprawia, że podobasz mi się. Usiądź proszę - wskazała fotel obok.

Facet powoli usiadł, jego aura mówiła iż trochę się denerwuje. Astrid wstała ze swojego fotela i usiadła na oparciu tego, w którym siedział mężczyzna.

- Jestem wampirem. - powiedziała spokojnie, bez emocji - I za samą tą wiedzę możesz zginąć, jeśli nie będziesz współpracował. Niemniej... podobno warto. - nachyliła się nad jego szyją i dziabnęła go szybkim, sprawnym ruchem szczęki. Powoli, lubując się smakiem, zaczęła sączyć krew.

Atila w pierwszej chwili napiął się lecz szybko odprężył i objął pijącą go istotę. Nie wypiła zbyt wiele, by nie stracił przytomności. Niechętnie oderwała się i zalizała ranę. Odsunęła się, by mężczyzna mógł oswoić się z tym, co przeżył.

Mężczyzna otworzył usta i spojrzał na kobietę z błyskiem w oczach, zupełnie jakby dopiero teraz zobaczył ją po raz pierwszy.

- Co… nie przestawaj… zaczekaj - facet wyciągnął rękę w stronę Maklavianki, najpierw ją cofnął ale ostatecznie odważył się odgarnąć włosy z twarzy wampirzycy. Pocałował ją w usta, najpierw nieśmiało potem mocniej.
Nie przeszkadzała mu, ale gdy odsunął wargi od jej warg, spojrzała na niego z dziecinnym zdziwieniem.
- Po co to zrobiłeś? To nie ma nic do rzeczy. Nie musisz mnie uwodzić. Jeśli chcesz poznać więcej tajemnic i zostać przy mnie, wystarczy, że nie będziesz sprawiał problemów i okażesz się przydatny. - wytłumaczyła, po czym kłem przebiła opuszek swojego palca i podsunęła mężczyźnie pod nos - Spróbuj mojej. To też powinno ci się podobać.

Atila zrobił sie smakowicie czerwony a jego serce przyspieszyło wielokrotnie.
- Oh my goth, sorry, przepraszam naprawdę… - szybko przestał mówić biorąc ostrożnie do ust podstawiony palec i… zatracając się w przyjemności.

Astrid przyglądała mu się przez chwilę. Mężczyzna przypadł jej do gustu i wydawało się, że gdy oswoi się z nową sytuacją, może świetnie wpasować się w świat przeklętych. Może nawet będzie dobrym materiałem na potomka? Malkavianka uśmiechnęła się mimochodem, myśląc o tym jak zareaguje Viking, gdy kiedyś trafi w jej pokojach na tego przystojniaka... Choć, może go to wcale nie obędzie? Byli ponad śmiertelnymi. Ostatnio wampirzyca czuła to bardziej dotkliwie niż kiedykolwiek.

Wyjęła palec z ust Atili i zaleczyła rankę.
- Starczy na dziś. Poczekaj tutaj, mój przyjaciel Ludwik zaraz do ciebie przyjdzie i wytłumaczy ci, czego od ciebie będę oczekiwała. Oraz podpisze jakiś kontrakt... czy coś. - wstała i skierowała się do wyjścia z sypialni - Aha, i lepiej zaprzyjaźnij się z Karlem. Będziecie spędzać sporo czasu ze sobą za dnia.

Oszołomiony facet pokiwał tylko głową.

W kuchni był jedynie Karl, który rozszarpywał na podłodze, ogromny kawał szynki. Basior uniósł pysk i oblizując się spojrzał na Astrid.

~ Wytłumaczyłem im, że wolę jeść sam. - wyjaśnił męski głos w głowie Maklavianki.

Wampirzyca znalazła towarzystwo w rozległym salonie. Brunhilda siedziała skrzyżnie na dywanie, a Ludwik i Wojtek na kanapie.
Na widok rudej, Astrid zjeżyła się w środku, choć na zewnątrz jak zwykle pozostawała promienna.

- Ludwiczku, w mojej sypialni czeka nowy dzienny sługa. Czy mogę cię prosić, żebyś mu wyjaśnił na czym będą polegać jego obowiązki? W końcu nie ma lepszego wzoru niż ty... - uśmiechnęła się przymilnie.
Maklavian pokiwał głową.
- Oczywiście, Panienko Astrid. - ze szklanką do whisky ruszył w stronę sypialni.

Kiedy mężczyzna wyszedł, sama przysiadła obok Wojtka na kanapie i znów spojrzała na Gangrelkę. Czekała, co młodzi powiedzą.

Wojtek położył głowę na ramieniu matki kiedy tylko ta znalazła się obok.
- I co? podoba ci się? mało co nie rozjechałem jakiegoś jelenia.
- To była sarna…
- uściśliła Gangrelka.
- Cholera, odskoczyła tak szybko że się nie przyjrzałem. - tłumaczył się Wojtek.
- Strzeliłeś do niej z automatu, nie dziwne…
- A co? miałem ją przejechać? rozbilibyśmy się!
- Przeżyłbyś…
- Ojtam!...


Astrid słuchała ich przekomarzanek z rosnącym bólem w sercu. Nie mogła jednak złościć się na rudą pindę, skoro dzięki niej jej syn dobrze się bawił.

- Karl jest wspaniały. Mądry i groźny... jak ten, którego imię nosi. Dziękuję ci za pomoc Brunhildo, wiem, że twój ojciec bardzo się za tobą stęsknił, więc tym bardziej doceniam czas spędzony z nami.
“Do licha, chyba zaczynam się zmieniać w Ventrasa”
- pomyślała nad dziwną łatwością, z jakiej przyszło jej sformułowanie tej grzecznej, ale jednak nieco uszczypliwej wypowiedzi.

Ruda przygryzła wargę kiedy Malkavianka wspomniała jej ojca. Gangrelka w odróżnieniu od Astrid nie przejawiała jakiś umiejętności związanych z ukrywaniem swoich prawdziwych myśli. Cóż… nie każdy miał w głowie tłok!

- Tak, proszę Pani. Właściwie to powinnam już wracać. Ojciec pozwolił mi wyjść z domu tylko ze względu na… Panią - spuściła trochę nieśmiało głowę. Wojtek poruszył się nerwowo na ramieniu Matki.
- Mów mi Astrid. - odparła lekko - I nie to, żebym namawiała cię do złego, ale jesteś u nas zawsze mile widziana. Twój staruszek powinien chyba wreszcie zrozumieć, że dzieci dorastają. - przeczesała włosy Wojtka - A ty masz pomysł, co dzisiaj robimy?
- Jasne! jedziemy na wycieczkę, wracamy dopiero jutro!


Odruchowo spojrzała na Gangrelkę, zastanawiając się czy ją też uwzględnia Wojtek. Z jednej strony wolała uniknąć zbędnego towarzystwa, z drugiej jednak perspektywa wymierzenia Vikingowi niewidzialnego prztyczka w nos była nader korcąca.

- I to wszystko, co mam wiedzieć? - zaśmiała się - Niech będzie, ale biorę Karla jako osobę towarzyszącą. I tego przystojniaka ze swojej sypialni... zamiast kanapek na drogę. - zachichotała, choć w jej głosie pojawiła się nutka nerwowości.

Utrzymać Aghatę całą dobę w ryzach - to brzmiało jak wyzwanie.
- No przecież inaczej to by nie była niespodzianka co nie? - wyszczerzył się młody wampir, po czym spojrzał na Gangrelkę. - na pewno z nami nie lecisz?
- Ojciec nie byłby zadowolony
. - powiedziała na usprawiedliwienie. Wojtek pokiwał.
- Spoko, może następnym razem. - po czym przeniósł wzrok na Astrid. - no świetnie, to pakujcie się do golfa.
- Szkoda -
potwierdziła Malkavianka. Przez chwilę korciło ją, by podkręcić emocje dziewczyny, jednak opanowała się. To nie jej sprawa.
- To co mam zabrać? - zapytała syna z uśmiechem.
- Jakieś letnie ciuchy, może być trochę ciepło i chyba nie chcesz żeby ci się dżem nie zrobił pod pachami!
- Dżem?
- Astrid podniosła ze zdziwieniem brew, po czym spojrzała na Gangrelkę, szukając zrozumienia - Znów pił z jakiegoś dziwaka?
Brunhilda schowała twarz w dłoniach.
- No wiesz… jak się pocimy…
- Wiem. Wcale! No chyba, że jedziemy na jakąś cholerną Saharę... -
spojrzała ze strachem na Wojtka - Nie jedziemy, co?
- Jasne że nie
- powiedział z przekonaniem Wojtek machając ręką.
- Ale tego nowego i Karla możemy wziąć? - upewniła się.
Wojtek jeszcze raz pokiwał głową.
- Mam więcej paszportów niż jest krajów na mapie a od jakiegoś czasu potrafię wmówić ludziom dosłownie wszystko, zresztą, Oslo to nie Londyn.
- No to się pakujemy.
- powiedziała wesoło Astrid i spojrzała na przygaszoną Gangrelkę.

Szlag... czemu ona musiała mieć takie głupie pomysły... i to racjonalne w pewnym sensie. Westchnęła. Jakby na to nie patrzeć Viking opanuje ją w razie czego lepiej niż Atila czy Wojtek.

- Słuchaj - zagadała do młodej wampirzycy - A może zapytasz ojca czy nie chce jechać razem z nami? Wiesz, w czwórkę. Zostawiłabym nowego na naukach u Ludwika. Tylko Karla byśmy wzięli. Akurat z nim twój stary powinien się polubić.
Wampirzyca przygryzła wargę.
- Nie wiem, czy jak ja zapytam to to coś pomoże ale… jak ty spytasz? może jak zadzwonisz? - popatrzyła pytająco na Astrid.

Dlaczego wiedziała, że się to tak skończy? Nawet nie było sensu eksponować swojego niezadowolenia. Czuła to. Od początku czuła to w kościach, gdy tylko zobaczyła tę rudą pindę w swojej kuchni. Pokiwała głową, biorąc telefon i wychodząc do łazienki.

- Nie podsłuchujcie i trzymajcie kciuki. - poleciła młodym.
Kiedy znalazła się sama naprzeciwko swojego odbicia lustrzanego, wybrała numer Gangrela.

Odebrał po czterech sygnałach.
- No co jest mała? - zagadał dość znudzonym głosem.
- Masz szansę spełnić swoje chore fantazje o szczęśliwej rodzince... przynajmniej do jutra włącznie. Mój syn zaproponował wycieczkę. Twoja ruda p... panna też by chciała jechać, ale obawia się, że jej nie puścisz. A że w sumie staro bym się czuła sama z gówniarzerią, to wpadłam na pomysł żeby pojechać w czwórkę. I Karl. - wyrzuciła z siebie wszystko jednym tchem jak zawodowa pracownica call center.
W słuchawce było cicho przez jakiś czas.
- A gdzie niby chcesz jechać? - odezwał się wreszcie Gangrel.
- Nie wiem. Oddałam inicjatywę młodym. Ale podobno ma być ciepło. I mam zabrać jakieś lekkie ciuchy. - uśmiechnęła się na samą myśl o reakcji Gangrela na tę informację - Pewnie wezmę strój kąpielowy…
Znów cisza.
- Posłuchaj, lepiej dla was wszystkich, żebyście nie robili sobie ze mnie jaj, bo jeśli to właśnie robicie, to nie chcecie być we własnej skórze kiedy już waz znajdę, a znajdę. - wyrzucił z siebie Viking, po czym dodał - To samolot chyba bierzemy tak?
- Ja bym mogła robić, ale twoja córcia to strasznie grzeczna jest. W życiu... i po śmierci też. Wszystko na serio. A z tym samolotem, to muszę zapytać. Moment.
- po czym uchyliła drzwi i wrzasnęła - Wojtek, będziemy lecieć samolotem?!
- Tak! - krzyknął syn
~ Nieee! - krzyknęła matka.
- To gdzie się umówimy z tym marudą? Znaczy... wspaniałym tatusiem Bronki? - przypomniała sobie, że Gangrel wciąż jest na linii.
- Znajdę was. - powiedział Viking zanim się rozłączył.

Przez chwilę zastanawiała się czy chodziło mu o spotkanie, czy była to już groźba, ale tylko wzruszyła ramionami. Wyszła do salonu i ze smutną miną obwieściła.

- Broniu... bardzo mi przykro... ale twój ojciec nie zna się na kobiecej garderobie i raczej cię nie spakuje. Weź sobie więc jakieś rzeczy ode mnie. Tylko to bikini w czachy, to ja zabieram! - uśmiechnęła się promiennie.

Gangrelka pokiwała głową.

~ Gdyby miała ogon, pewnie by zamerdała… czekaj! może ma? Wojtek pewnie wie… - komentowała Aghata i dodała jeszcze - lepiej żeby w tym samolocie serwowali posiłki…
- O właśnie... - powiedziała Astrid i zadzwoniła do Egona.

Pokrótce opowiedziała mu o wyjeździe oraz Atyli, którego mają z Ludwikiem wyuczyć na jej dziennego bodyguarda i raczyć codziennie jej krwią z lodówki. Na koniec zażądała kilku mroczków na górę. Trzeba wszak było uzupełnić termosy na podróż.

Kiedy wszelkie dyspozycje zostały już wydane, a bagaże pośpiesznie spakowane, kainici plus pies ruszyli golfem ku lotnisku.



Znów lotnisko


Jeszcze na obwodnicy Wojtek przyuważył iż motor siedzi im na ogonie. Czułe zmysły Astrid wyjawiły jej, obecność Vikinga. Wampir spotkał się z nimi koło parkingu.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/38/4d/14/384d1424d28f4a5bdef1ea3a65836e55.jpg[/MEDIA]

- Mamy w ogóle bilety? - zapytał znudzonym głosem Gangrel.
- Nie - odparł zadowolony Wojtek i powiódł grupę za sobą. Cztery wampiry i wilk nie zmierzały bynajmniej w stronę terminala pasażerskiego. Wyglądało na to, że ich samolot jest towarowy…

Wojtek wymienił kilka słów z mężczyznami o bliskowschodnich rysach zanim ich grupie pozwolono przejść dalej. Zatrzymali się przy małym prywatnym hangarze na uboczu gdzie znajdował się nieduży samolot. W środku było naprawdę ciasno, wszędzie były paczki z kokainą…

- Gotowi? - zapytał Wojtek siadając za sterami i przypinając się do fotela.
- Jak zawsze - odparła z uśmiechem Astrid, jakby takie loty były jej codziennością. Próbowała jakimś cudem przekonać Karla, by siedział grzecznie zapięty pasami, jednocześnie obserwując relację między Gangrelami. Była ciekawa czy nadopiekuńczość Vikinga wynika bardziej z terytorializmu, czy raczej z innych pobudek.

Viking swoim sposobem bycia, znudzonym wzrokiem wbitym w okno, założonymi rękoma, dawał do zrozumienia siedzącej obok córce, że nie jest zachwycony. Brunhilda zerkała ostrożnie na ojca starając się, jak to się mówi, nie nadepnąć mu na odcisk. Wojtek był pochłonięty kontrolną pojazdu, Karl chyba zapomniał z wrażenia języka w ustach… to jest w umyśle Astrid, bo jedynie nerwowo popiskiwał i podkólał ogon. Natomiast kiedy tylko wznieśli się w powietrze, Aghata… dała wszystkim do zrozumienia jedną, ale to jedną rzecz.

- Jesteśmy głodne!!! - wydarła się na całe gardło ustami Astrid, co dla wszystkich w samolocie oznaczało tyle, że to Astrid sama się wydarła.

Chwilę później Malkavianka poczuła jeszcze ukłucie w klatce piersiowej. A potem nastała ciemność...
 
Mira jest offline