- Właścicielu - Forgione od razu podszedł do karczmarza i włożył mu w chętną pieniędzy dłoń błysk. - Piwo dla naszej trójki i jakiś niezbyt trujący obiad.
Nie czekając na odpowiedź usiadł z Francesciem i Saskią przy jednym ze stolików, miał nadzieję na jakiś mało zaludniony.
- Francesco... Zdaje mi się, że sporo się od siebie zaczęliśmy różnić. Nie sprawimy tym sobie kłopotu?
Francesco zastanawiał się chwilę i na szczęście odpowiedział to, co sam oryginał w myślach:
- To chyba lepiej. Łatwiej nas brać za bliźniaków, co nie? Ale bzdury na bok. Ważniejsze jest pytanie - co dalej robimy?
Forgione kontynuował wypowiedź innego siebie:
- Najpierw rozwiążmy problem cholernej lalki. Jeżeli ten Erwin czy jakikolwiek inny człowiek może zostać przez nią namierzony, to czy nie można w ten sam sposób namierzyć laleczki? Datasfera to nie jest moja dziedzina, jak i cała ta numenera, ale liny mają zazwyczaj dwa końce. I jak się idzie w jedną, to można i w drugą stronę się wybrać.
- Dlatego też warto byłoby lalkę spieniężyć - mówił Francesco - ale kto kupi lalkę, która reaguje na Ermina, nie wiedząc kim jest Ermin? Inaczej dostaniemy za nią śmieszną ilość błysków. Stąd - można jeszcze kupić zapasy wody i pożywienia, najlepszy byłby jakiś szyfr, co produkuje żarcie przez jakiś czas, żeby tego nie nosić. I wtedy możemy tego van Garenkuffa wypytać o co chodzi. A jak nas będzie próbował oszukać, to się go pobije i zabierze wszystko co ma. Zawsze to jakiś zarobek.
Forgione myślał podobnie, z jednym zastrzeżeniem - będzie musiał swojego doppelgangera odesłać do niebytu, żeby podróż była tańsza i łatwiejsza. Żal mu będzie Francesca, bo się już przyzwyczaił, ale ewentualny pościg szukać będzie trójki ludzi, a nie dwójki. Nie wypowiedział myśli na głos, wiedząc, że Francesco i tak się ich domyśla, zamiast tego zwrócił się do towarzyszki:
- A ty co o tym sądzisz, Saskia? Wolisz tu zostać, czy wydajemy ostatnie pieniądze na sprzęt i ruszamy za wolą drewnianego ludzika?