Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-02-2017, 10:25   #51
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
- Właścicielu - Forgione od razu podszedł do karczmarza i włożył mu w chętną pieniędzy dłoń błysk. - Piwo dla naszej trójki i jakiś niezbyt trujący obiad.

Nie czekając na odpowiedź usiadł z Francesciem i Saskią przy jednym ze stolików, miał nadzieję na jakiś mało zaludniony.

- Francesco... Zdaje mi się, że sporo się od siebie zaczęliśmy różnić. Nie sprawimy tym sobie kłopotu?

Francesco zastanawiał się chwilę i na szczęście odpowiedział to, co sam oryginał w myślach:

- To chyba lepiej. Łatwiej nas brać za bliźniaków, co nie? Ale bzdury na bok. Ważniejsze jest pytanie - co dalej robimy?

Forgione kontynuował wypowiedź innego siebie:

- Najpierw rozwiążmy problem cholernej lalki. Jeżeli ten Erwin czy jakikolwiek inny człowiek może zostać przez nią namierzony, to czy nie można w ten sam sposób namierzyć laleczki? Datasfera to nie jest moja dziedzina, jak i cała ta numenera, ale liny mają zazwyczaj dwa końce. I jak się idzie w jedną, to można i w drugą stronę się wybrać.

- Dlatego też warto byłoby lalkę spieniężyć - mówił Francesco - ale kto kupi lalkę, która reaguje na Ermina, nie wiedząc kim jest Ermin? Inaczej dostaniemy za nią śmieszną ilość błysków. Stąd - można jeszcze kupić zapasy wody i pożywienia, najlepszy byłby jakiś szyfr, co produkuje żarcie przez jakiś czas, żeby tego nie nosić. I wtedy możemy tego van Garenkuffa wypytać o co chodzi. A jak nas będzie próbował oszukać, to się go pobije i zabierze wszystko co ma. Zawsze to jakiś zarobek.

Forgione myślał podobnie, z jednym zastrzeżeniem - będzie musiał swojego doppelgangera odesłać do niebytu, żeby podróż była tańsza i łatwiejsza. Żal mu będzie Francesca, bo się już przyzwyczaił, ale ewentualny pościg szukać będzie trójki ludzi, a nie dwójki. Nie wypowiedział myśli na głos, wiedząc, że Francesco i tak się ich domyśla, zamiast tego zwrócił się do towarzyszki:

- A ty co o tym sądzisz, Saskia? Wolisz tu zostać, czy wydajemy ostatnie pieniądze na sprzęt i ruszamy za wolą drewnianego ludzika?
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 22-02-2017, 19:45   #52
 
Littleness's Avatar
 
Reputacja: 1 Littleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie coś
Saskia doskonale wiedziała, co jest rozsądnym wyborem. Wiedziała także, że na rozsądnych wyborach zarabia się więcej błysków i mniej siniaków. Mimo tego nie mogła pozostawić sprawy lalki nierozwiązanej. Ciekawość pochłonęła ją do tego stopnia, że nawet nie robiła sobie z jej tytułu wyrzutów.

- Ja bym szła za lalką - odpowiedziała lakonicznie, pociągając z kufla ciepłe piwo. Nie widziała potrzeby argumentowania decyzji, skoro jej towarzysze doszli do tego samego wniosku, choć wprawdzie zupełnie inną drogą.
 
Littleness jest offline  
Stary 02-03-2017, 13:57   #53
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Ustalenia dalszego planu działania nie zajęły naszym bohaterom więcej niż dotarcie do dna kufla szczyn, którymi uraczono ich w tym urokliwym przybytku. Upewniwszy wcześniej, że nikt nie czeka na nich z nieprzyjemną niespodzianką przed karczmą, ruszyli aby przygotować się do podróży.

W podróży bowiem upatrywali Saskia, Forgione i (jeszcze) Francesco swojego przeznaczenia. Bo choć mieli niewiele błysków, czyż każde z nich nie zaczynało przygody z ledwie namiastką ekwipunku, który obecnie posiadali, i z li posmakiem umiejętności, jakie nabyli przez lata tułaczki po Steadfast? Nie zwlekając już ni chwili, gdy decyzja zapadła, drużyna szybko pokonała uliczki slumsów bez (o dziwo!) zbyt wielu zaczepek i gróźb ze strony miejscowych gangów. Wreszcie dzielni poszukiwacze numener i sławy dotarli do głównego rynku Ishlav, by już za chwilę zatopić się we wrzeszczącym, ogarniętym gorączką kupna i sprzedaży tłumie.

Czy mieli wrażenie, że byli śledzeni? Oczywiście nie - ci bowiem, którzy od wydarzeń pod rewidowanym chramem Kapłanów Wieków obserwowali naszych bohaterów należeli do elity szpiegów. Wielokrotnie ponawiali zapytania do mocodawcy, czy aby nie zlikwidować trójki wędrowców, którzy niebacznie wplątali się w intrygę sięgającą najbogatszych i najgroźniejszych ludzi Ancuan. Odpowiedź z centrali przychodziła jednak niezmiennie taka sama: śledzić i informować, nie podejmować akcji zaczepnych, w miarę możliwości ułatwiać przejście. I choć nasza trójka spokojny pasaż przez dzielnice biedoty złożyła na karb groźnego wyglądu oraz uśmiechu losu, kilka gardeł mogących przeszkodzić w wędrówce grupy zostało zabójczo sprawnie poderżniętych. Sprawców, oczywiście, nie zlokalizowano - tym lepiej dla gangów, które miały teraz doskonały powód do złamania chwiejnych zawieszeń broni i ogłoszenia kolejnej krwawej wendety.

Wracając jednak do Saski i bliźniaków, unikając strażników patrolujących i przepytujących przechodniów, udało im się dokonać koniecznych zakupów. Wreszcie, po uzupełnieniu świeżo zakupionych bukłaków trójka ruszyła ku bramom.

Zbliżał się najbardziej krytyczny moment opuszczenia miasta - ciężko było stwierdzić, czy strażnicy bram dostali już rysopisy Saskii, czy może została potraktowana jako kolejna z licznych ishlavskich złodziejaszków bez twarzy. Gdy jednak znajdowali się już blisko od bramy, Forgione spojrzał ze smutnym uśmiechem na Francesca. Gdy "bracia" skinęli sobie głową, Francesco oddał włócznię oryginiałowi, sam zaś bez słowa zaczął przebijać się ku kilku straganom stojącym opodal bramy. I gdy Saskia z Forgione znajdowali się tuż, tuż przy bacznie lustrujących tłum strażnikach (rzecz niebywała!), zaczął Francesco głośno ubliżać strażnikom, nie przebierając przy tym w słowach i posunąwszy się nawet do pokazania gołego zadka oraz innych nieprzyzwoitych, acz wysoce prowokujących gestów.

Zadziałało doskonale - rozjuszeni gwardziści zaczęli roztrząsać tłum by dopaść żartownisia. Saskia i Francesco nieniepokojeni przeszli pod łukiem bramy. Wtedy też mężczyzna szepnął prawie niesłyszalnie:

- Żegnaj.

Zza bramy dało się słyszeć okrzyki zdziwienia i salwy śmiechu, zagłuszające wściekłe pokrzykiwania straży. Wraz z innymi podróżnymi nasi bohaterowie ruszyli marszem ku Glavis, za wspomnienie o dzielnym Francesco mając jedynie włócznię.


***


Kilka godzin po wymarszu, gdy słońce pokonało już połowę drogi od zenitu południa do zachodu, drużyna zrobiła krótki popas. Po odświeżeniu zaschniętych gardeł, pełnych pyłu drogi, Forgione oddalił się w głąb krzaczastych zarośli. Nie poszedł jednak "opróżnić bukłaka" - czas było pożegnać się z towarzyszem na jakiś czas. Symbolicznie więc wykopał płytki, podłużny dołek, w którym umieścił włócznię "brata" i zasypał ją ziemią. Zadbawszy o zamaskowanie miejsca pochówku broni, dyskretnie oznaczył miejsce, by w razie potrzeby mógł wrócić do oręża. Wróciwszy do Saskii, kiwnął w milczeniu głową i drużyna wróciła na szlak.

Wreszcie jednak słońce zaczęło zachodzić, a kilometr dalej po lewej stronie traktu zapłonęło niewielkie ognisko. Nasi wędrowcy stanęli przed podstawowym dylematem: dołączyć do rozbitego obozu (po wcześniejszym rekonesansie) czy rozbić własny? A jeśli własny, to czy ukryty czy równie widoczny jak ten już rozbity przez innych podróżnych? Znajdowali się już na szlaku - i choć Ancuan należało do bezpieczniejszych królestwo, nie znaczyło to wcale, że samotnej dwójki bohaterów nie zaatakują bandyci czy dzikie zwierzęta. Z drugiej strony, ludzie z karawany mogli być zarówno źródłem błysków i plotek jak i potencjalnymi złoczyńcami... Ale czy da się żyć nie ufając nikomu?

Wśród rozterek i w świetle zachodzącego słońca nasi bohaterowie zatrzymali się na poboczu szlaku. Decyzja, którą podjęli, miała zgoła niespodziewane konsekwencje...

 

Ostatnio edytowane przez Goel : 02-03-2017 o 14:23.
Goel jest offline  
Stary 11-03-2017, 13:14   #54
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
- Saskio droga - zagaił nieco przygnębiony rozstaniem z samym sobą Forgione. - Może zakradłabyś się w ukochanym sobie mroku i zobaczyła co tam się wyprawia? Jeżeli to jacyś dobrotliwi wędrowcy, to nas pewnie ugoszczą. A jak bandyci, to sobie coś od nich weźmiemy. Jak odludzie, to zabijemy i weźmiemy łupy. Jak... W sumie można by długo wyliczać. W sumie, to ubiłbym jakiegoś cholernego margra.

Glewia usiadł na ziemi i zaczął sprawdzać ekwipunek. Czy szklana glewia jest ostra. Czy szabla luźno w pochwie chodzi. Zamierzał też sprawdzić cały moduł generujący ochronne pole, który miał przyczepiony do opaski na głowie. Zdawało się, że wszystko jest w porządku. Miał teraz chwilę, żeby rozkoszować się krótkim lenistwem.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 15-03-2017, 11:15   #55
 
Littleness's Avatar
 
Reputacja: 1 Littleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie coś
Saskia bacznie obserwowała Forgione'a od czasu rozstania z Francesciem. Nie do końca rozumiała, co właściwie się stało. To znaczy - jasne, Francesco został odesłany. Ale właściwie dokąd? Wróci? Skąd i jak? I jak się to ma do Forgione'a?

Te rozważania w dużej mierze pochłonęły Saskię podczas wędrówki. Tuż obok miała źródło odpowiedzi na jej pytania, jednak coś powstrzymywało ją przed ich zadaniem.

- Saskio droga... - Saskia drgnęła na te słowa. Dopiero spostrzegła, że słońce już zachodzi. Rozejrzała się z większą uwagą wokół i zrobiło jej się głupio, że do tej pory była tak mało skupiona na otoczeniu. Podczas gdy Forgione wyliczał rozmaite możliwości, jakie otwiera przed nimi obóz podróżnych, Saskia przyglądała się zgromadzeniu i układała w głowie trasę, którą zdobędzie najwięcej informacji.
 
Littleness jest offline  
Stary 26-03-2017, 11:54   #56
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Wykorzystując osłonę krzewów i słońce świecące jej w plecy, Saskia zaczęła skradać się ku obozowi. (ST: 3 (9), Wysiłek użyty - 2 (6), rzut: 16 !) Choć kobieta wiedziała jak łatwo podkraść się w takich warunkach do celu, miała też świadomość jak dziwnych urządzeń i artefaktów mogli używać jej przeciwnicy by wykryć zbliżającego się przeciwnika.

Metr za metrem, krótkimi etapami od krzaka do krzaka Saskia wytrwale parła ku obozowi. W tym czasie Forgione czekał cierpliwie na skraju drogi, przykucnąwszy by stać się mniej widocznym dla potencjalnych obserwatorów - i żałował, że nie mają z Saskią jednego z tych dziwnych urządzeń, pozwalających przekazywać obraz i dźwięk w czasie rzeczywistym między dwoma różnymi osobami...

Wreszcie, zatrzymawszy się dwadzieścia metrów od obozu, Saskia przycupnęła i nasłuchiwała.

- ... narodziło się tego cholerstwa. Ledwie człowiek z domu wyjdzie a już się wita z dwoma baliknami. Tfu, co za życie...

- Już przestań, przestań! Pieniądze są, co do garnka wrzucić jest i jeszcze starczy błysków by kobietkę przygruchać - naprawdę doszukujesz się problemów.

- Mistrzu Cerebrinie, czy ten może czymś jeszcze służyć? Poziom energii tego jest ...

- Tak, tak, Brak - możesz przejść w stan spoczynku i bla bla.

- Brak autoryzacji, brak autoryzacji ... - zaczął monotonnie gadać automat, oddalając się w kierunku namiotu.

- I powiesz mi, Auguście, że złe imię wybrałem dla tego latającego dziwadła...


Ostatnie cztery zdania zostały wymienione między niewielkim unoszącym się półtora metra nad ziemią kulistym urządzeniem a starszym mężczyzną siedzącym przy ognisku. Drugi rozmówca, "August narzekacz" jak nazwała go w myślach Saskia, był młodszy od Mistrza Cerebrina choć nie bez podobieństw w rysach do seniora. Wniosek nasuwał się prosty: syn albo inny spowinowacony. Co ciekawe, o ile starszy z mężczyzn (mogący mieć gdzieś między pięćdziesiąt a sześćdziesiąt lat) wyglądał na zwykłego podróżnego (luźne szaty, pas z kilkoma kaletkami, wygodne skórzane buty z noskami) o tyle młodszy bardziej przypominał Saski Forgione niż Mistrza, z przylegającymi, skórzanymi częściami garderoby, płynnymi ruchami drapieżnika.

Saskia zamierzała się już zbierać, gdy nagle Brak obrócił się w powietrzu w jej stronę. Zobaczyła wreszcie automat w pełnej okazałości - a była to kula średnicy około dwudziestu centymetrów, której większość "przedniej" części zajmowało olbrzymie "oko"; w gruncie rzeczy brak wyglądał jak wielka, unosząca się wyłuskana gałka oczna. Soczewki wizjera Braka zaświeciły się na czerwono a z głośnika urządzenia zaczęło dochodzić ostrzegawcze komunikaty:

- NIEAUTORYZOWANA OBECNOŚĆ ISTOTY PARAROZUMNEJ W OKOLICY OBOZU. ALARM, ALARM. NIEUTORYZOWANA OBECNOŚĆ ...

Po czym automat ruszył w kierunku zbliżonym do położenia Saskii, rozglądając się czerwono świecący okiem (którego światło przeczesywało okoliczne zarośla niczym jeden ze "skanerów" jaki nasi podróżni widzieli miesiąc temu w innym chramie Kapłanów Epok). Mężczyźni poderwali się na równe nogi: prawie przedramię młodego błyskawicznie zamieniło się w długie, szerokie na trzy palce ostrze zaczynające się tuż za stawem łokciowym. Stary natomiast podniósł laskę leżącą dotychczas na jego kolanach i kierując jeden jej koniec niczym włócznię w kierunku okolicznych zarośli również rozglądał się bacznie. Intuicja Saskii podpowiadała jej, że może to nie być zwykły kostur - cholera wie czy aby kij nie strzelał błyskawicami albo bąbelkami mydła?

Tymczasem Brak zawęził obszar poszukiwań i znajdował się już piętnaście metrów od Saskii. Co postanowi zrobić nasz jack? Podejmie heroiczną walkę ze stworem? Salwuje się pozbawioną finezji ucieczką? Czy inaczej poradzi sobie z nadciągającym ... No dobrze, nieco dałem się ponieść fantazji - wybacz, Czytelniku. Reakcja Saski była bowiem zgoła nieoczekiwana...

 
Goel jest offline  
Stary 26-03-2017, 17:48   #57
 
Littleness's Avatar
 
Reputacja: 1 Littleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie coś
Nie namyślając się długo - bo i nie było ku temu sposobności, z której w innym wypadku chętnie by jednak skorzystała - Saskia ruszyła pewnym krokiem w kierunku usiłującego ją zdemaskować robota. Kiedy się z nim spotkała, rozejrzała się z przepraszającym uśmiechem po zebranych i, unosząc ręce, by udowodnić dobre intencje, powiedziała:

- Najmocniej przepraszam, nieuprzejmie to wyszło. Jesteśmy z kolegą sami i chciałam się rozejrzeć, czy zatrzymać się tu będzie bezpiecznie. Mimo że całkiem nieźle sobie w życiu radzimy, mogłoby nam nie wystarczyć rąk na tylu potencjalnych rzezimieszków. - Uśmiechnęła się niepewnie, badając reakcje wokół. - Ale skoro nimi nie jesteście... I w dodatku, z tego co widzę, można podzielić się z wami numenerowym doświadczeniem... To może zawołam kolegę? - Uśmiechnęła się już nieco pewniej. Nie żeby czuła się pewniej. Po prostu nic innego już jej nie pozostało.
 
Littleness jest offline  
Stary 27-03-2017, 21:06   #58
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Lecz miłosierdzie nie było w repertuarze podróżnych, na których natknęli się Saskia z Forgionem.

- Przykro mi, młoda damo, ale ten bot ma tylko jeden cel - obronę i eksterminację potencjalnych przeciwników. A teraz - GIŃ! - zakrzyknął głośno starszy z mężczyzn.

- AWARIA, AWARIA, AWARIA... - bot rozjazgotał się nagle, zadrżał i padł nieruchomy na ziemię.

Przez dwa uderzenia serca panowała cisza, po czym mężczyźni wybuchli obłąkańczym śmiechem.

- Wybacz, panienko, ale gdybyś widziała swoją minę ... - próbował wyjaśniać młodszy z włóczęgów.

Saskia, zwarta i gotowa do walki po chwili dołączyła się do ogólnej wesołości. I nawet ostrożny Forgione, gdy usłyszał historię uśmiechnął się powściagliwie!

Jak się okazało, byli to zwykli handlarze futrami, jadący na targ w Glavis. Za dwa błyski na głowę zaoferowali pracę przez najbliższe trzy dni naszej drużynie - ta zaś po chwili targowania się zaakceptowała sumę czterech błysków od osoby. Reszta wieczora upłynęła na rozmowach i wspólnej kolacji - podróżni nie wykazywali oznak podejrzliwości poza racjonalną ostrożnością.

Następny dzień upłynął na wspólnej, dość nudnej podróży. Około trzeciej godziny popołudnia karawana minęła olbrzymie stado bydła pędzone przez grupę uzbrojonych pasterzy. Nieufnym spojrzeniom hodowców towarzyszyły groźne miny i dłonie kurczowo zaciśnięte na broni.

Trzeciego dnia natomiast przed południem karawana natrafiła na uszkodzony wóz cyrulika - w zamian za pomoc w naprawie ten zgodził się obejrzeć wszystkich i wyleczyć z ewentualnych ran lub chorób, wieczorem kupcy postanowili rozbić obóz na jeden dzień. Pożegnawszy się uprzejmie, Saskia i Forgione w towarzystwie cyrulika ruszyli dalej. Niestety, balwierz nie miał leku na nudę, jaka towarzyszyła grupie czwartego dnia wędrówki. I nawet Kapłan Wieków, który wybiegł na drogę w podartych szatach po ataku bandytów nie zaburzył nadto sielskiego krajobrazu - po bandytach nie było śladu od kilku dni.

I gdy wszystko wskazywało już na to, że reszta podróżny upłynie naszym bohaterom równie sennie, przyszedł dzień siódmy...

Od samego rana niebo było zachmurzone a wiatr niósł dziwny słodkawy zapach, nieznany tym rejonom. Czując, że coś się święci Forgione i Saskia przejrzeli dokładniej ekwipunek.

- Nie podoba mi się to... - mruczał od rana kapłan, który zdecydował się podróżować z grupą obiecując zapłatę na miejscu w Glavis.

I gdy wreszcie grupa ruszyła, ziemia zaczęła się trząść...
 

Ostatnio edytowane przez Goel : 28-03-2017 o 16:09.
Goel jest offline  
Stary 27-03-2017, 21:15   #59
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Forgione ucieszył się zmianą charakteru podróży - ze spokojnej, nudnej wędrówki zrodziło się trzęsienie ziemi! Nareszcie. Dziwny zapach kazał mu rozejrzeć się po horyzoncie, by spostrzec, czy to oznaki Żelaznego Wiatru. A jeżeli nie, to skupić się na innych zagrożeniach. Na ugiętych nogach, żeby nie wywalić się jak dureń, rozglądał się na boki. Na krawędzi umysłu czekał na niego jego bliźniak, ten zwał się F60.2, glewia zawsze znał imiona swoich bliźniaków, jakkolwiek dziwne by nie były. Nie przyzwał go jednak zza krawędzi rzeczywistości, dopóki nie dowiedział się, co się dzieje.

- Saskia, raport poproszę.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 30-03-2017, 21:56   #60
 
Littleness's Avatar
 
Reputacja: 1 Littleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie coś
Saskia spojrzała chłodno na Forgione'a.
- "Raport poproszę?" - powtórzyła powoli i dziwnie twardo. - Dobrze, że przeglądu ekwipunku nie trzeba za ciebie robić - rzuciła. Kazała jednak zatrzymać wóz i wyskoczyła, żeby zorientować się w sytuacji.
 
Littleness jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172