Oż kurde! Co jest? Przecież nie piłem! pomyślał Stalker patrząc na ptaka między swoimi nogami (hehe). Przeszukał kieszenie i rzucił ptakowi odnalezione w ich zakamatkach okruszki czegoś podobnego do krakersa. Ptak wyglądał jakby dziękował. Schrupał co było i odleciał.
Stalker przeczytał kartke jeszcze raz i znowu i tak jeszcze 3 razy. Nie rozumiał dwóch rzeczy: skoro koleś chce sie spotkać to po co mówi zagadkami i czemu do cholery nie napisał daty? Jakby sie zastanowić to wszystko podchodzi co najmniej pod kategorię "dziwne".
Stalker postanowił uznać to za halucynacje (wiadomo- tak najłatwiej) i poszedł spać. Rankiem, idąc do szkoły postanowił, że jednak sprawdzi o co mogło chodzić temu porypańcowi. Skoro dostarcza mi listy przez ptaka, no to chyba mnie śledzi czy coś. A wkażdym razie będzie wiedział kiedy wpadne pod basztę.
W szkole zapytał paru kumpli o tą całą basztę. Mało kto o niej słyszał, a tłumaczenia reszty były doś mętne. Dowiedział sie że w parku. Sprawdził jeszcze w szkolnej kafejce internetowej, bo nie chciało mu sie jechać taki kawał do domu, skoro to miało być w parku. Tu cie mam panie... D? Down czyżby? Sie okaże. i zaśmiał sie na głos. Siostra spojrzała na niego jak na debila, ale o nic nie pytała. Wyszedł ze szkoły i wolnym krokiem skierował się pod basztę...
__________________ Chciałeś dać swego Boga innym, choć tego nie chcieli.
Żyli w zgodzie, spokoju, swego Boga już mieli... |