Madzia Wbijam łom w ziemię, zaciskam na nim ręce, czuję jak metalowa struktura zwiększa swoją objętość w moich dłoniach. Potężny metalowy filar zatrzymał sufit tuż nad naszymi głowami.Wspinam się na palce i zaczynam dokładnie badać sufit.
-Mówisz, że najprawdopodobniej jesteśmy w podziemiach biblioteki?-spojrzałam na Kociaka-W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak przebić się na wyższą kondygnacje.
Słupek zaczyna trzeszczeć, a na nasze głowy osypują się drobne kamyczki.Szybko przegrzebuję zawartość mojej torby i wyciągam ślicznie ilustrowaną książkę dla dzieci pt "Ferdynand Wspaniały".
-Co prawda ta imaginacja, może poważnie naruszyć równowagę, ale nie mamy wyboru.Podpora nie wytrzyma długo!-jakby na potwierdzenie moich słów żelazo jęknęło przeciągle.
Położyłam otwartą książkę na ziemi, dłonie przyłożyłam do kredowych kartek. Po chwili wstałam a z książki wyjechała kabina windy. Drzwiczki otworzyły się powoli a z wnętrza wychylił się pies w garniturze i cylindrze na głowie.
-Dzień dobry, Panie na które piętro?-zapytał szarmancko przytrzymując nam drzwi.
-Dzień dobry Panie Ferdynandzie-dygnęłam grzecznie-Na parter poprosimy.Dalej dziewczyny wsiadajcie!
Mam nadzieję, że zajedziemy na parter biblioteki, a potem będziemy mogły z Niką w końcu wyruszyć na Zachód w poszukiwaniu przygody naszego życia i książki przy okazji.
-Nie sądzi Pani, Pani Magdaleno, że ostatnio pogoda się znacznie pogorszyła?-pies zwrócił się do mnie,wsiadłam do windy i zaczęłam wymieniać z Ferdynandem uwagi na temat pogody, reumatyzmu i wpływu promieniowania kosmicznego na uprawę kabaczków .
Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 01-06-2007 o 22:33.
|