Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2017, 09:58   #166
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
- Myślę, że zanim Grimm dojdzie do siebie minie jakiś czas. - powiedział Wagner nachylając się nad przyjacielem. - Mam jedną robotę do wykonania, ale poza nią cały czas poświęcę na jego powrót do zdrowia. - dodał przy okazji mając nadzieję, że będzie to powodem aby nie pić. - Może kuracja potrwa krócej i będzie bardziej skuteczna jeżeli zajmę się nim z pomocą Sióstr Bogini Miłosierdzia w klasztorze? - zapytał Moritz wątpiąc aby sam zdziałał wiele więcej niż opatrzenie głowy brodacza.

- Zapewne. - zgodził się Aldric. - Ma coś złamane, czy można go nieść tak, o? Noszy za bardzo z czego zrobić teraz nie ma…

- Najdotkliwsze obrażenia widać po stanie hełmu. Nieść go można, ale zalecałbym dalece idącą ostrożność. - powiedział Moritz. - Najlepiej od razu udać się do klasztoru, o ile nas o tej porze przyjmą.

- Czterech chłopa potrzeba, żeby krasnoluda do Sióstr zanieść. Poświęcił się dla was, pomożecie? - spytał Aldric czterech dość postawnych mężczyzn.

- Pomożemy. - odpowiedzieli miejscowi od razu biorąc się do roboty.


U bram opactwa nie było nikogo poza Moritzem, czterema miejscowymi i Grimmem. Ten ostatni niesiony przez chłopów pogrążony był w ciemności. Wagner nie był medykiem, ale znał przypadki kiedy ktoś uderzony w głowę tracił rozum albo stawał się nieporadny niczym odurzony narkotykami ćpun. Czeladnik miał nadzieję, że jego przyjacielowi nic nie będzie i uda się go całkowicie uzdrowić. Z nadzieją na przyjęcie Wagner uderzał kołatką o potężne bramy.

- Siostry Błogosławione proszę o pomoc dla mojego przyjaciela. - zawołał pokornie Moritz gdzieś między kołataniem.

Czekał jakiś czas, aż w końcu usłyszał kroki. Otworzyło się okienko na wysokości głowy. Zobaczył za kratami twarz krótko ostrzyżonej kobiety w wieku średnim.

- Kto po nocy spokój zakłóca chorym i służkom bożym? - niewiasta zapytała mocnym, żołnierskim tonem.

- Nazywam się Moritz Wagner, moja Pani. Jestem czeladnikiem. Przybywam wraz z miejscowymi bohaterami oraz moim przyjacielem. - wskazał na niesionego krasnoluda. - Został on ranny podczas boju z bestią potworną, moja Pani. Wiem, że nie powinienem przybywać tak późno w nocy, ale boję się o krasnoluda. Starałem się opatrzyć jego głowę, ale nie mam dość umiejętności aby coś więcej poradzić. Jego stan jest poważny. - na potwierdzenie swych słów Moritz pokazał wgnieciony od ciosu minotaura hełm Grimma.

Kobieta uważnie przyjrzała się twarzom miejscowych.

- Proszę czekać. - powiedziała po czym zamknęła okienko.

Po kilku długich minutach oczekiwania w wielkich wrotach otwarły się ze zgrzytem drzwi dla piechurów.

- Jestem siostra Honorata. Za mną. - poleciła.

Siostra zaprowadziła mężczyzn przez zasypany śniegiem dziedziniec do przedsionka budynku, gdzie czekało już kilka kolejnych sióstr z noszami.

- Proszę przyjść jutro rano, a rannego położyć na noszach. - powiedziała a zakonnice poniosły krasnoluda w głąb budynku.
 
Lechu jest offline